środa, 31 sierpnia 2011

Napęd na cztery

Ostatnio fanfiki idą lawinowo - stała grupa trzymająca władzę nad przeponami, czyli Rim (komentarze pomarańczowe), Kuba (jasnoniebieskie, czy cholera wie jakie) i ja (niebieskie), została zasilona przez legendarną Anetkę i jej różowe nabijanie się z wieloznaczności składniowych. Mamy nadzieję na owocną współpracę. Tymczasem ten odcinek, pomimo że krótki, zawiera naprawdę sporą ilość nawiasów; i choć autorka zaczęła już używać polskich liter, to nie zdoła tym jednak przykryć innych krotofilnych walorów swoich opowiadań...

Oryginał.


--- Hermione & Draco Story ---

czapter nayn


Wszystkie pięknie wystrojone (Lav umalowała Hermionę) [Miłość cię pomaluje na żółto i na niebiesko.] poszły przed WS. Dziewczyny czekały na swoich partnerów, a Hermiona poszła, żeby im potowarzyszyć. [Dobry pomysł. Partnerzy mogą się stresować, więc przyda im się towarzystwo kobiety.] Kiedy pojawili się ich przystojniacy, Hermiona samotnie weszła do WS. [ws – domena internetowa przypisana do Samoa. Kurde, prawie jak Trinity z Matriksa!] Usiadła przy jakimś opuszczonym stoliku sącząc piwo kremowe. [Stolik opuszczono o 30cm, żeby można było oprzeć na nim łokcie.]
Dumbledor „walnął” im krótką przemowę [JEBZ!] i zabawa się zaczęła.[Z jego ust biła prawdziwa mądrość.] Nikt nie zauważył, że jedna gryfonka siedzi smętnie przy stoliku i patrzy się ponuro w przestrzeń. Wszyscy byli zbyt zajęci sobą. No, może jedna osoba to zauważyła. [Tak, tylko Hermiona zauważyła, że wszyscy są zajęci sobą.] [Taki unreliable narrator*, sam się poprawia.]
Pewien ślizgon, który nie mógł oderwać od niej wzroku.
„Ale ta szlama się wystroiła! Boże,…Jaka jest piękna. Taka… niewinna i…” [Tak właśnie zaczynają wszyscy liczący się w świecie gwałciciele.]
- Dracusiu! Napijesz się czegoś ze mną? [Dracużeco?!] [Dracuś. Był taki smerf, czy może ja źle pamiętam?]
- Spadaj, Pansy! Nie widzisz, że coś robię?!
- A niby, co? [ANIBY się robi, co?] [Nib - rodzaj nakręcanej zabawki, główny towar eksportowy Hogwartu i okolic.] Nawet nie tańczysz!
- Zaraz to się zmieni.
Pansy uśmiechnęła się. Pomyślała, że chodzi o nią, ale ślizgon już odszedł. Podążał w stronę gryfonki. „Jest ładna, co mi szkodzi? Raz zatańczę i już. Powrócę do bycia wrednym”. [Nie wiedział, jak ciężko odrobić straty w punktach Ciemnej Strony.] Niestety (dla Malfoya) uprzedził go jakiś rudy krukon. [Szkoda, że nie biały krukon.] Blondyn zaklął. Spojrzał na niego z nienawiścią. „No, ale, od czego jest odbijany?” [Zależy, kto.] [Cóż, może być odbijany od podłogi, od ściany, od sufitu... możliwości jest wiele!] Pomyślał.[Najwyraźniej jest to tak poruszające stwierdzenie, że zasługuje na całe zdanie dla siebie.]
Hermiona niezwykle się ucieszyła z propozycji krukona, ponieważ już myślała, że nikt nie poprosi jej do tańca. [Trzeba było dalej smętnie siedzieć i pić do lustra - na pewno by cię ktoś poprosił.] Jose, bo tak się nazywał, [Typical English name, isn't it, old dear?] nie był zbyt interesującym chłopakiem, ale dobrze tańczył. Wtulona w rudowłosego (a myślała, że tylko Ron jest takim rudzielcem) [A tu siurpryza!] [Zapewne myślała też, że tylko Harry nosi okulary.] nawet nie zauważyła, jak ktoś krzyknął „odbijany” [Krzyk ten przemknął niezauważon.] i objął dziewczynę w pasie. [Hermiona się chyba rozmnożyła w tańcu, bo z formy zdania jasno wynika, że ta dziewczyna objęta w pasie nie była nią.] Poczuła jego perfumy. Nie patrzyła się na niego, ponieważ nie chciała wiedzieć, kto to. Chociaż już wiedziała. ["Nie patrz na Malfoya, nie patrz na Malfoya... Shrek! Ja na Malfoya patrzę!"]
- Malfoy.
- Jak zgadłaś? Czy gdzieś to wyczytałaś? –Powiedział z ironią chłopak.
- Daj mi spokój. Czemu właściwie ze mną tańczysz? [Dość awangardowy taniec - polega na objęciu dziewczyny w pasie. I nic więcej.] Miałam nadzieję na dobry wieczór ["Dlatego właśnie usiadłam smętnie przy stoliku i waliłam piwo do lustra."], a ty m to zepsułeś.["Tym"? Czym "tym"?]
- Właśnie o tym marzyłem.
- Co?!
- O zepsuciu ci wieczoru. Pobrudzę się szlamem, ale, od czego jest kominek? [Zgadza się, plamy ze szlamu najlepiej wywabiać kominkiem. Ewentualnie kminkiem.] Spalę to, co mam na sobie i z głowy. [Z głowy też spali, włosy znaczy spali.] Za to ty chyba zachowasz tę sukienkę na zawsze? No nie, Granger?
- Śnisz, Malfoy!
- Może...
- Co ty tam mruczysz pod nosem?
- Nic, Granger. Nie powinno cię to obchodzić! [Nie powinno cię obchodzić, że mruczę "może".]
- To może mnie puścisz?
- Nie ma mowy! –Objął ją jeszcze mocniej. [Czyt. zaczął tańczyć bardziej intensywnie.]
- Malfoy, nie boisz się, że Pansy się obrazi? –Zaśmiała się.
- Nie obchodzi mnie jej durne zdanie. Zresztą, to ty będziesz miała przerąbane u swoich kumpli.
- A to, czemu? [Ato, powiedz proszę, czemu?] [Bo są drwalami!][Ato, a Marcin powiedział...]
- Bo oni się tu patrzą, a ty ze mną tańczysz [Czyt. dajesz mi się obejmować - NADAL nie zaczęli tańczyć...] i rozmawiasz.
–Obejrzała się gwałtownie. Nie zauważyła ich.
- Niby gdzie?- Spytała przestraszona.
- Haha! Ale się nabrałaś, Granger! Szkoda, że się nie widziałaś! [Spójrz, trójgłowa małpa!]
- Bardzo śmieszne...
- Mnie to bawi. –Dziwnie się uśmiechnął. [Jak już mówiłem - tak właśnie zaczynają wszyscy liczący się w świecie gwałciciele.]
- Mnie nie! I puść mnie wreszcie!
- Nie. Apropo, może masz ochotę się czegoś napić? [Hermiono Apropo, czy masz może ochotę się czegoś napić?] [Hmm, kim była Apropa?][Drugie imię, duh.]
- Ogłuchłam, czy ty mnie...
- tak. [Odparł tak szybko, że nawet nie zdążył zastosować wielkiej litery.]
Wziął mnie pod ramie [Pani jest w pełni mężczyzną chyba, bo się ją bierze pod ramię.] i zaprowadził do stolika. [Narracja trzecioosobowa pilnie poszukiwana listem gończym. Ulotniła się przed chwilą, jednocześnie z przybyciem narracji pierwszoosobowej.] Potem przed naszymi oczami ukazały się dwa kufle kremowego piwa wypełnione po brzegi. [Wycelowano tymi kuflami dokładnie przed ich oczy.]
- Wiesz, Malfoy. Chciałabym się dowiedzieć, co kombinujesz.
- Ja? [To samo, co knuję każdej nocy, Hermiono! Opanuję świat!]
- A znasz kogoś innego i nazwisku Malfoy, który mógłby tu siedzieć? [Znasz kogoś innego o nazwisku "Malfoy Który Mógłby Tu Siedzieć?" Nie, znam tylko "Sam-Wiesz-Kto".] No właśnie.
- Nic nie kombinuje.
- To dziwne. Zawsze myślałam, że szlam cię odstrasza. ["Otóż, moja droga Hermiono, kąpiele błotne sprawiają mi wielką radość." Not.]
- Ja...Uważaj! –Złapał ją za ręce i pociągnął w dół. Potem sam się podniósł i pociągnął ją za sobą, ponieważ kolejne zaklęcie [O cholera! Ominęło mnie pierwsze zaklęcie! Gdzie było pierwsze zaklęcie?!] poszybowało w stronę stolika. [Złożoność całego układu choreograficznego przekracza możliwości mojej wyobraźni.] Upadła na niego. Ten wstał [Wciąż z nią na sobie. Pakował, widać, mięśnie brzucha.] i podał jej rękę. Przyjęła pomoc i wstała.
- Co to do cholery było?
Draco spojrzał się w stronę skąd przyleciało zaklęcie.
- Chcesz wiedzieć, Granger? Ten twój, kumpel…Wieprzlej, rzuca jakimiś nieudolnymi zaklęciami jak opętany. No i tu idzie…

[Nadciągający Ron jakoś mi nie wygląda na jakiś straszliwy cliffhanger**.]


* Unreliable narrator (ang. narrator, na którym nie można polegać) - typ narratora, który nie jest wszechwiedzący i może mieć niewłaściwe pojęcie o akcji lub postaciach utworu.
** Cliffhanger - moment, który kończy dany odcinek, zazwyczaj pełen napięcia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz