wtorek, 4 lutego 2014

"Wejście" w "podróż" z "przyjacielem"

W "Quo vadis" Neron - aby odpowiednio opisać pożar Troi w swej pieśni - rozkazał podpalić Rzym, by na własne oczy zobaczyć płonące miasto i w tym widoku szukać natchnienia. Neron może i był narcystycznym grafomanem, ale rzecz rozumiał właściwie: o ile nie ma się niesamowitej wyobraźni i nie przeczytało się wielu narracji o tej tematyce, to cokolwiek się opisuje, trzeba to najpierw w jakiś sposób przeżyć samemu. W tym rozdziale autorka maluje między innymi scenę erotyczną - resztę analogii do "Quo vadis" dośpiewajcie sobie sami po lekturze tego rozdziału.

Po komentarzu użytkowniczki kinia105 przy ostatnim rozdziale naprawdę poczułem się zobowiązany do kontynuowania tego fanfika. Ten komentarz upewnił mnie ponad wszelką wątpliwość, że istnieją ludzie, którym czytanie tej historii naprawdę sprawia przyjemność i pozwala na chwilę zapomnieć o rzeczywistości. Dostawałem już podobne komentarze, tylko o wiele krótsze - i zawsze były miłe. Podejrzewam, że gdybym otrzymał wpis krytykujący mnie w sposób konstruktywny, też bym go docenił, pomimo że mógłby nie być miły. Tylu wyrazów uznania nie dostałem jednak nigdy, a jestem tylko człowiekiem i lubię, kiedy ktoś mnie chwali. Spojrzałem wcześniej na nowy rozdział, przeczytałem tę scenę seksu i stwierdziłem, że to koniec - jest tak kiepska, że nie ma tu nawet czego dopisywać. Jak jednak widać, odrobina motywacji potrafi wiele zdziałać i udało mi się wycisnąć coś nawet z tej pozbawionej życia sceny pożycia.

Dlatego ten rozdział jest dedykowany wszystkim, którzy kiedykolwiek powiedzieli mi, że te fanfiki są śmieszne, że od dawna na nie czekali i że dobrze mi idzie. Dziękuję wam. Bez was ten dziennik byłby tylko internetową szufladą, a pisanie do szuflady to domena dzieci i pisarzy przeznaczonych sławie za sto lat. Ja zaś jednym już, a drugim jeszcze - nie jestem.

Oryginał. Rozdział zatytułowany jest "Biblioteka, domek, kanapa" - co bardzo przypomina mi tytuł utworu Perfectu "Wyspa, drzewo, zamek". Jest to dość trafne porównanie, gdyż tak, jak w ich piosence wyspa, drzewo i zamek zostają zniszczone w nieprzewidzianych okolicznościach, tak biblioteka, domek, kanapa i cały ten rozdział zapadają się pod ciężarem własnego niewykorzystanego potencjału. Przy odrobinie szczęścia moje niebieskie belki z atestem podtrzymają całą konstrukcję na dość długo, byście zdążyli pośmiać się z tej pokręconej architektury.

Dość tych metafor. Kurtyna!

Tekst bez poprawek:
- Właściwie to nic takiego. Tylko cały czas martwi mnie Ron. No i Violet… Ale właściwie to chyba wszystko jest w porządku. Tylko…Musiałam trochę sobie popłakać. Ale naprawdę jest ok. Wiesz…Uwielbiam jak mówisz do mnie kochanie. To takie słodkie.
Draco się uśmiechnął. Lubił sprawiać gryfonce przyjemność prawie tak samo jak kiedyś powodować u niej płacz.
- Cieszę się, kochanie.
Na twarzy ślizgona znów zagościł uśmiech. Przycisnął do siebie gryfonkę i pocałował ja w czubek głowy. Potem usiadł obok niej i w spokoju przyglądał się jak dziewczyna się uczy. Kiedy tylko jakiś kosmyk jej brązowych włosów opadał jej na twarz zza ucha, odgarniał go.
Za którymś razem Hermiona odwróciła się w jego stronę i lekko zaśmiała.
- Coś ci się nie podoba w moich włosach?
- Skądże, ale chcę widzieć twoja twarz.
Dziewczyna zrobiła zdziwioną minę.
- Chodzi o to, że twoje śliczne włosy zasłaniają twoją jeszcze piękniejszą twarz. Ja nie mogę tracić tak pięknego widoku.
Hermiona się zarumieniła.
- Wiesz…może jednak troszkę przesładzasz. Powinieneś zacząć się uczyć.
- Dla ciebie wszystko, skarbie. – Draco sięgnął po książkę.
- No dobrze…Czego chcesz?
- Co masz na myśli, Granger?
- Przecież wiem, że taki nie jesteś. Ty nie mówisz „kochanie” ani „skarbie” jeśli czegoś nie chcesz. Do czegoś zmierzasz. Przyznaj się.
Draco wzruszył ramionami i westchnął. Hermiona miała rację. Miał po prostu nadzieję, że za pomocą takich słow i komplementów, ona zgodzi się gdzieś iść. A może nawet…
- No, dobra… Nie lubię biblioteki.
- To sobie idź.
- Tyle, że chcę być z tobą. Proszę cię przestań już się uczyć i chodź ze mną.
- Gdzie?
- Nad jeziorko, skarbie.- Dracze uśmiechnął się zawadiacko i wstał. Podał rękę dziewczynie, która mu się poddała. Również wstała. I oboje objęci ruszyli nad jeziorko. A za nimi poszła Violet. Do szlabanu miała jeszcze trochę czasu i postanowiła zobaczyć, gdzie najczęściej chodzą Draco i Hermiona. Niestety później musiała iść.

Szczęśliwa para usiadła nad brzegiem jeziora. Wiał zimny wiatr więc oboje byli opatuleni w ciepłe kurtki.
- Dobra…czuje, że to nie koniec twojego niecnego planu.
- Jak zwykle wiesz wszystko…-Draco delikatnie położył Hermionę za ziemi. Górował nad nią. Musnął jej usta swoimi ciepłymi wargami. Potem ucałował ją w oba policzki, nos, czoło.
- Chyba nie chcesz tu…-jęknęła cicho dziewczyna. Draco zamknął jej usta kolejnym pocałunkiem. Potem wziął ją na ręce i szybkim krokiem poszedł do ich białego domku. Kiedy tylko znaleźli się w środku opuścił ją na podłogę. Pocałowała go namiętnie w usta. Draco przygwoździł ją do ściany i zerwał z niej kurtkę i sweter. Sam również zdjął. Ponownie ją pocałował i popchnął w stronę kanapy. Hermiona złapała go za szyję. Oboje upadli na kanapę. Draco zaczął rozpinać guziki od bluzki Hermiony.
- Eh…Następnym razem weź inną bluzkę.
- A co nie podoba ci się w tej?
- Nie chce zejść…
Miona tylko się zaśmiała. Kiedy Draco uporał się z jej ubraniem i zrzucił z siebie swoje przycisnął dźwignie w kanapie. Ta rozłożyła się. Malfoy usiadł okrakiem na dziewczynie i popatrzył na nią czułym wzrokiem.
- Jesteś piękna, kiedy nie masz ubrania, wiesz?
- Wiem.
- Jaka pewna siebie.
- No…
Draco pogładził dłonią dekolt dziewczyny. Miona dostała od tego gęsiej skórki a po jej ciele przebiegły dreszcze. Draco zjechał palcem niżej. Zatoczył kręgi wokół piersi dziewczyny i musnął je ustami. Hermiona cichutko jęknęła. Malfoy dalej „podróżował” po jej ciele dłonią gładząc brzuch, nogi i wewnętrzną część ud.
- Draco…-pisnęła Miona.
- Co?
- Czy nawet w takich chwilach musisz się ze mną droczyć?
- Nie musze, ale mogę.
Ucałował jej szyję. Potem językiem zaczął pieścić jej uszy, piersi oraz resztę ciała. Hermiona nie wytrzymała. Przyciągnęła Dracona bliżej siebie i odwróciła pozycje. Teraz to ona górowała. Namiętnie całowała całe ciało Dracona, a potem zajęła się jego „przyjacielem”. Kiedy Malfoy zaczął cicho jęczeć z zachwytu, przestała. Wróciła do jego ust.
- Czy teraz już możesz?
- O tak…
Malfoy przewrócił ją na bok. Potem powoli „wszedł” w swoją ukochaną. Kochali się tak namiętnie jak jeszcze nigdy. Potem oboje wtuleni w siebie zasnęli. Draco obudził się w nocy. Było mu zimno. Spojrzał na nagie ciało Hermiony. Ona również drżała. Draco wstał i podszedł do dębowej szafy, która stała w kącie. Wyjął z niej ciepły koc i z powrotem ułożył się obok Hermiony. Opatulił ich oboje kocem i przyciągnął do siebie Mionę. Ona cicho jęknęła i jeszcze mocniej wtuliła się w chłopaka.

Hermione & Draco story
--- czapter tu-ęd-ferty ---


- Właściwie to nic takiego. [Co jest na początku tego rozdziału? Właściwie to nic takiego: zdanie, które w losowym momencie kontynuuje rozmowę z końca poprzedniego rozdziału. To jak zjeść w niedzielę ziemniaki i sałatkę, a we wtorek – schabowego z tego samego obiadu.] Tylko cały czas martwi mnie Ron. No i Violet… Ale właściwie to chyba wszystko jest w porządku. [Voldermort ma córkę, która twierdzi, że jest moją siostrą i próbuje cię uwieść, Ron jest na mnie wściekły bez powodu… Ale wszystko jest w porządku.] Tylko…Musiałam trochę sobie popłakać. Ale naprawdę jest ok. Wiesz…Uwielbiam jak mówisz do mnie kochanie. To takie słodkie. [Wiesz, autorko… Uwielbiam, kiedy nie używasz interpunkcji. To takie słodkoidiotkie.]
Draco się uśmiechnął. Lubił sprawiać gryfonce przyjemność prawie tak samo jak kiedyś powodować u niej płacz. [Prawie. Ale jednak sadyzm w nim przeważa. Niedobry Ślizgon.]
- Cieszę się, kochanie.
Na twarzy ślizgona znów zagościł uśmiech. [Wypchnąwszy wpierw poprzedni, który był tam, kiedy Malfoy fantazjował o sadystycznej przyjemności.] Przycisnął do siebie gryfonkę [Instrukcja obsługi gryfonki: przycisnąć do siebie, obrócić w prawo i nastawić na 120.] i pocałował ja w czubek głowy. Potem usiadł obok niej i w spokoju przyglądał się jak dziewczyna się uczy. Kiedy tylko jakiś kosmyk jej brązowych włosów opadał jej na twarz zza ucha, odgarniał go.
Za którymś razem Hermiona odwróciła się w jego stronę i lekko zaśmiała. [Lekki śmiech. Teraz 20% mniej tłuszczu.]
- Coś ci się nie podoba w moich włosach? [Fikasz?]
- Skądże, ale chcę widzieć twoja twarz. [Chcieć widzieć twoja twarz. Urrrg. Maamuut.]
Dziewczyna zrobiła zdziwioną minę.
- Chodzi o to, że twoje śliczne włosy zasłaniają twoją jeszcze piękniejszą twarz. [Mam wrażenie, że porównywanie urody włosów i twarzy to jak porównywanie pięknego obrazu z pięknym stojakiem na noże.] Ja nie mogę tracić tak pięknego widoku. [A ja po prostu już nie mogę.]
Hermiona się zarumieniła. [Chyba wstydzi się słuchać tego prymitywnego komplementu. „Twoje piękne włosy zasłaniają twoją śliczną twarz, z której wystają twoje cudne usta, ach, toż to poezja, jak można na mnie nie polecieć”.]
- Wiesz…może jednak troszkę przesładzasz. Powinieneś zacząć się uczyć. [„Wprawdzie nie masz po co, ale musiałam wymyślić dalszą część rozmowy, a nie chciałam, żeby była zbyt realistyczna.”]
- Dla ciebie wszystko, skarbie. – Draco sięgnął po książkę.
- No dobrze…Czego chcesz?
- Co masz na myśli, Granger? [Rekord schizofrenii: od „skarbie” do „Granger” w pięć sekund. Ile osobowości ma Malfoy?]
- Przecież wiem, że taki nie jesteś. Ty nie mówisz „kochanie” ani „skarbie” jeśli czegoś nie chcesz. Do czegoś zmierzasz. Przyznaj się.
Draco wzruszył ramionami i westchnął. Hermiona miała rację. Miał po prostu nadzieję, że za pomocą takich słow i komplementów, ona zgodzi się gdzieś iść. [Takie komplementy przekonałyby mnie może, żeby gdzieś pójść – gdzieś daleko od Malfoya.] A może nawet…
- No, dobra… Nie lubię biblioteki.
- To sobie idź.
- Tyle, że chcę być z tobą. Proszę cię przestań już się uczyć i chodź ze mną.
- Gdzie?
- Nad jeziorko, skarbie.- Dracze [Dracze – jedna z pozostałych osobowości Malfoya – wziął górę nad Draconem.] uśmiechnął się zawadiacko i wstał. Podał rękę dziewczynie, która mu się poddała. [W bibliotece było siedemnaście dziewczyn i Malfoy walczył z nimi wszystkimi w kisielu. Jedna się poddała i Malfoy podał jej rękę.] Również wstała. [A już myślałem, że podał jej rękę, żeby się z nią przywitać.] I oboje objęci ruszyli nad jeziorko. [Objęci czym? 28. poprawką do konstytucji, która pozwala im legalnie walczyć w kisielu?] A za nimi poszła Violet. [Ten fragment powinno się pokazywać na konwencjach postmodernizmu jako przykład Nagłego Nieuzasadnionego Pojawiania Się w Fabule.] Do szlabanu miała jeszcze trochę czasu i postanowiła zobaczyć, gdzie najczęściej chodzą Draco i Hermiona. [Violet jest jak system społeczny - chce zawsze wiedzieć, kto gdzie chodzi i co by jeszcze mu sprzedać.] Niestety później musiała iść. [„Nie mogę was już śledzić, muszę iść. Mamooo, a mogę do ósmeeej?”.]

Szczęśliwa para usiadła nad brzegiem jeziora. [„Hura! Nareszcie wydostałam się z tego głupiego czajnika. Idę nad jezioro”.] Wiał zimny wiatr więc oboje byli opatuleni w ciepłe kurtki. [Kurtki są wysoce istotne fabularnie. Tu pewnie było miejsce dla kolejnego sponsora, np. Alpinusa, ale autorka w końcu nie podpisała kontraktu, a zdanie zostało.]
- Dobra…czuje, że to nie koniec twojego niecnego planu.
- Jak zwykle wiesz wszystko…-Draco delikatnie położył Hermionę za ziemi. Górował nad nią. [Właśnie byli na ringu w walce WWE i Malfoy górował. Przed chwilą położył ją na ziemi, zaraz założy jej Dracona. Nelsona.] Musnął jej usta swoimi ciepłymi wargami. Potem ucałował ją w oba policzki, nos, czoło. [Więcej szczegółów! Potrzebujemy więcej szczegółów. Diabeł tkwi w szczegółach, a tu najwyraźniej ma dojść do grzechu.]
- Chyba nie chcesz tu…-jęknęła cicho dziewczyna. Draco zamknął jej usta kolejnym pocałunkiem. Potem wziął ją na ręce i szybkim krokiem poszedł do ich białego domku. [Podejrzewam, że w świecie tego opowiadania Hermiona więcej czasu spędza noszona przez swych rozlicznych adoratorów niż na swoich własnych nogach.] Kiedy tylko znaleźli się w środku opuścił ją na podłogę. [„Draco” to nowy model wózka widłowego. Podnosi i opuszcza gryfonki.] Pocałowała go namiętnie w usta. Draco przygwoździł ją do ściany [Suwając się po podłodze – bo jeszcze się nie podnieśli.] i zerwał z niej kurtkę i sweter. Sam również zdjął. [Malfoy zastrzelił ze snajperki dziewczynę o imieniu Samantha po zabiciu kogoś innego. Innego wyjaśnienia dla tego zdania nie widzę.] Ponownie ją pocałował i popchnął w stronę kanapy. [Wciąż pełzając.] Hermiona złapała go za szyję. Oboje upadli na kanapę. Draco zaczął rozpinać guziki od bluzki Hermiony.
- Eh… [Eh! Bracia Eskimosi! Dzisiaj polujemy na tłusty foka!] Następnym razem weź inną bluzkę.
- A co nie podoba ci się w tej?
- Nie chce zejść…
Miona tylko się zaśmiała. Kiedy Draco uporał się z jej ubraniem i zrzucił z siebie swoje przycisnął dźwignie [I pociągnął za guzik.] w kanapie. Ta rozłożyła się. Malfoy usiadł okrakiem na dziewczynie i popatrzył na nią czułym wzrokiem. [Jeśli dziewczyna leży naga przed tobą, a ty patrzysz na nią czułym wzrokiem, to patrzysz na nią niewłaściwym wzrokiem.]
- Jesteś piękna, kiedy nie masz ubrania, wiesz?
- Wiem.
- Jaka pewna siebie.
- No… [- No… - powiedziała Hermiona, zabijając tym wszelki nastrój, którego i tak nie było, bo już od początku tej sceny wyobrażam sobie, jak Malfoy i Hermiona jeżdżą na kółkach – w pozycji leżącej – od ściany do kanapy i z powrotem.]
Draco pogładził dłonią dekolt dziewczyny. [Dłonią! Spryciarz. Ja zawsze robię to uszami.] Miona dostała od tego gęsiej skórki a po jej ciele przebiegły dreszcze. Draco zjechał palcem niżej. Zatoczył kręgi wokół piersi dziewczyny [Kręgi wokół piersi – nowe dowody na istnienie życia pozaziemskiego.] i musnął je ustami. [Muśnięte kręgi wokół piersi – kolejne dowody na istnienie życia pozaziemskiego.] Hermiona cichutko jęknęła. Malfoy dalej „podróżował” po jej ciele dłonią gładząc brzuch, nogi i wewnętrzną część ud. [„Ja pana z sobą zabiorę w nieznaną podróż daleką…”]
- Draco…-pisnęła Miona. [Jest tak dobra, że wypiszczała również spółgłoski i samogłoski otwarte.]
- Co?
- Czy nawet w takich chwilach musisz się ze mną droczyć?
- Nie musze, ale mogę. [Nie chcem, ale muszem siem droczyć. Każdemu sto milionów! E, tylko się droczem.]
Ucałował jej szyję. [Dodanie słowa „ucałować” do namiętnej sceny jest jak włożenie ogórka kiszonego w sam środeczek tortu weselnego zaraz obok figurek pary młodej.] Potem językiem zaczął pieścić jej uszy, piersi oraz resztę ciała. [To się chłopak nabiegał z tym językiem od jednego końca Hermiony do drugiego. Musiał się tak zmęczyć, że biegł z wywalonym językiem.] Hermiona nie wytrzymała. Przyciągnęła Dracona bliżej siebie [Poczekajcie na następną scenę, w której Hermiona przyciąga Dracona dalej od siebie.] i odwróciła pozycje. [„Teraz ty grasz białymi, spróbuj mnie zamatować”.] Teraz to ona górowała. [Bukmacherzy muszą wariować z radości.] Namiętnie całowała całe ciało Dracona [Najwyraźniej Hermiona też lubi miotać się po całym łóżku, próbując pocałować każdy kawałek Malfoya.], a potem zajęła się jego „przyjacielem”. [Jeśli zamierzasz upolować lwa, to nie możesz wypchać kojota i udawać, że to to samo, więc gdy piszesz scenę erotyczną, nie używaj słowa „przyjaciel” w cudzysłowie, opisując członka. Równie dobrze można powiedzieć „ogórek”. A potem włożyć go w tort weselny.] Kiedy Malfoy zaczął cicho jęczeć z zachwytu, przestała. Wróciła do jego ust. [„Wróciła” – z bardzo daleka. Zatęskniła do jego ust, do Cheetaway, do Syracuse.]
- Czy teraz już możesz?
- O tak…
Malfoy przewrócił ją na bok. Potem powoli „wszedł” w swoją ukochaną. [FESTIWAL CUDZYSŁOWÓW!] Kochali się tak namiętnie jak jeszcze nigdy. Potem oboje wtuleni w siebie zasnęli. [Jeśli chodzi o opisy seksu, to ta spacja pomiędzy dwoma ostatnimi zdaniami jest elipsą większą niż orbita Jowisza.] Draco obudził się w nocy. Było mu zimno. Spojrzał na nagie ciało Hermiony. Ona również drżała. [To teraz – już po punkcie kulminacyjnym, gdy opadło całe napięcie – autorka układa krótkie, urywkowe zdania? To trochę jak próba defibrylacji zdechłego przed trzema miesiącami kota.] Draco wstał i podszedł do dębowej szafy, która stała w kącie. Wyjął z niej ciepły koc i z powrotem ułożył się obok Hermiony. Opatulił ich oboje kocem i przyciągnął do siebie Mionę. Ona [Hermiona, Miona, Ona.] cicho jęknęła i jeszcze mocniej wtuliła się w chłopaka. [Jeszcze mocniej niż poprzednio, kiedy to się w niego nie wtulała, bo on zajmował się dębową szafą.]

3 komentarze:

  1. Zawsze jak ktoś mi odpisuje to musi pomiędzy zdaniami wtrącić coś na temat długości moich komentarzy :P Ale po cóż obcinać je w treści, kiedy i tak już się staram zawrzeć
    jak najwięcej w tych nielicznych linijkach, które decyduje się napisać. Dobra, nieważne :) Ja również się cieszę, skoro spowodował coś więcej niż tylko sam uśmiech :)

    Najbardziej się jednak cieszę, że, że jest nowy rozdział (aaaaa!), i że znów skończyłam go czytać z prawie bolącymi od dziąsłami od ciągłego uśmiechu :D Ale cóż się dziwić, skoro umieszczono tu ten rozgrzewający hot, w który się tak zaczytałam, że aż nie zauważyłam kiedy się skończył...(i zaczął...). Jak zawsze wtrącenia rozłożyły mnie na łopatki, a po niektórych musiała nastąpić przymusowa przerwa by uspokoić się na tyle, aby czytać dalej. Nie wiem czemu, ale zdecydowanie w tym rozdziale wygrało: '' Również wstała. [A już myślałem, że podał jej rękę, żeby się z nią przywitać.]'' naprawdę nie potrafię wytłumaczyć co w tym zdaniu jest tak wyjątkowego, ale cały czas mam przed oczami Draco przerywającego rozmowę , gdy przypomina sobie o tym, że się nie przywitał :D Chociaż o pierwsze miejsce w mojej wyobraźni walczy też obraz podsunięty mi przez Ciebie, czyli Draco i Hermiona pełzający po pokoju xD Okej, okej muszę jednak przyznać, że moje sentymentalne serduszko cieszy się, że mojej ulubionej parce się układa :P

    Nie zmieniłam zdania i wszystko z tamtego komentarza mogłabym skopiować tutaj, dlatego jeszcze raz gratuluję niesamowitego poczucia humoru i życzę by Wen nie słabł! :) Chociaż sesja mi się już zakończyła to i tak czekam na dalsze części, więc walcz dzielnie! :D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże, zobaczyłam nową notkę i komentuję jeszcze zanim przeczytałam: <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń