sobota, 3 września 2011

Cynowe Malfoya i Hermiony gody

Jak słusznie zauważyła Anetka, to jubileuszowy, dziesiąty rozdział tego dostarczającego nam tyle nieprzyzwoitej radości opowiadania. Z tej okazji umyję jutro zęby pastą miodową zamiast tej miętowej z potrójną mocą ratowania zębów przed niebezpieczeństwami współczesnego jedzenia. Ta druga i tak już się kończy, a rodzice nie lubią, kiedy im ją zużywam, bo nieszczególnie podoba im się ta moja miodowa. Problem w tym, że odtworzenie zapachu miodu w ustach jest trudne i tej mojej paście się tego nie udaje zrobić, a mięta zawsze w prosty sposób zapewnia świeży oddech - ukryta, dajmy na to, w gumie do żucia, potrafi zdziałać cuda towarzyskie. Niestety, czasami jakaś ładna dziewczyna z takim niezwykle świeżym wionięciem z jamy gębowej traci cały swój urok, bo żuje tę swoją cholerną gumę z otwartymi ustami, mlaszcząc przy tym niemiłosiernie i wyzywająco spoglądając na wszystkich w otoczeniu. Obrazowo mówiąc, cóż z tego, że podamy g... przyprawione wanilią i cynamonem w najpiękniejszej zastawie, skoro to i tak g...?

Komentarze niebieskie są moje, i tych jest większość - czerwone są autorstwa Macieja Skwary, debiutanta w nabijaniu się fanfików, zaś różowe - Anetki, z którą ograniczona póki co współpraca trwa i powoduje obustronne nieograniczone zadowolenie. Oryginał opowiadania, rzecz jasna, nigdzie sobie nie wywędrował pod naszą nieobecność.

Chciałbym również zaznaczyć, że wstęp notki nie miał nic wspólnego z fanfikiem. No, może ostatnie zdanie mogło trochę nawiązywać do nowo przyjętej przez autorki formy tekstu z polskimi znakami, wielkimi literami i czym tam jeszcze. Ale i to tylko przypadkiem.

--- Hermione & Draco story---

czapter tę


- Ronaldzie, co ty robisz? Chciałeś mnie zabić?? [Dla cholernych podwójnych pytajników i wykrzyników trzykrotne "hip-hip-hurra!". Albo może dwukrotne.]
- To samo mógłbym powiedzieć o tobie… Zwariowałaś?? To…To jest Malfoy!
- NO, masz coś do mnie?!- syknął Draco. [Choć na solo!!!!!1111jeden]
- Przymknij się, idioto! [Jak widać w dalszej części dialogu, idiota posłusznie się przymknął.] Hermiono, jak mogłaś tak mnie…Zdradzić??
- A czy ja się interesuje twoimi głupimi panienkami?? NIE!!
- To…TO ty się z nim umówiłaś?! [NO!] [Zabawne, że Ron najpierw pyta, jak Hermiona mogła go zdradzić, a potem - czy w ogóle umówiła się z Malfoyem. To tak, jakby najpierw zapytać żony, dlaczego na obiad znowu są schabowe, a potem, czy w ogóle jest jakieś mięso dzisiaj, kobieto.]
- TAK! Wyobraź sobie, że TAK! –spojrzała znacząco na Dracona. Ponieważ go to bawiło i cieszył się, że ma okazje upokorzyć Wieprzleja, wiedział, co robić. [Perspektywa Malfoya pojawiła się tak szybko, że aż rozwiało mi włosy.] Objął Hermionę i przyciągnął ją do siebie. Ron wybałuszył oczy. [Świst - i znikła perspektywa Malfoya.]
- Hermiono, ja… To, co innego! [On to jedno, ty drugie, ja to co innego. Proste jak Lewis Caroll.]
- Jak to, co innego?? Daj mi wreszcie spokój! [Czy tylko ja nie rozumiem, o czym oni właściwie gadają?]
- Ale to jest Malfoy do cholery! [Mamy też osobnego Malfoya do żółtaczki i choroby beri-beri.]
- I?? –Hermiona przytuliła się mocniej d Draco. [Przytuliła mocniej d... Draco.] Ron nie wytrzymał i uderzył Malfoya. [Należy się gnojowi za to, że Hermiona się mocniej do niego przytuliła!] Ten do niego doskoczył i wyjął różdżkę. Ron też. [Ron też do niego doskoczył i wyjął różdżkę, no i zderzyli się w powietrzu.]
- Przestańcie! Ronaldzie odłóż różdżkę! Malfoy! [Ronaldzie Odłóż Różdżkę, możesz zranić Malfoya Do Cholery!]
Stanęła dzielnie między nimi. Próbowali ją odsunąć. Nic. Sami odeszli. Ona za nimi. [Te zdania. Jakieś takie. Ostatnio krótkie. Żeby, rozumiecie. Bardziej dynamicznie. Było.]
- Dokończymy, kiedy indziej, Weasley.
- O północy, przed PŻ. [Kto kiedykolwiek grał w dowolną grę RPG, nie będzie wiedział, dlaczego Malfoy i Ron umówili się przed Punktami Życia. Pewnie to miało być solo na śmierć i życie.]
Odwrócili się od siebie, a Draco pociągnął Hermionę za sobą. Nie opierała się. [Gdyby się nie opierała, nie miałby po co jej ciągnąć. Chyba że akurat tak lubi, to się zdarza - patrz "reguła 34".] Poszła za nim. Wyszli na błonia i usiedli nad jeziorem. Draco sam nie rozumiał, dlaczego nie zostawił Hermiony, kiedy miał okazję. I dlaczego zaproponował walkę o nią. Hermiona spojrzała na niego badawczym wzrokiem.
- Malfoy…
- Co?
- Możesz mnie już puścić.
- A… -puścił niechętnie dłoń dziewczyny. [...PSIK!]
- Malfoy?
- Czego?
- dlaczego to zrobiłeś?
- Co?
- Dlaczego zaproponowałeś walkę?
- Sam nie wiem.
- A wiesz, o co walczysz?
Nie odpowiedział. Odwrócił tylko głowę i spojrzał na księżyc.
- Ładna noc. [Ładne mamy, prawda, pogode.]
- Prawda. Nie wiedziałam, że ty zwracasz uwagę na takie rzeczy.
- Wiele o mnie nie wiesz –uśmiechnął się znacząco.
- na przykład?
- Na przykład tego, co zaraz zrobię.
- Co?
- To. [Cytując nieśmiertelny komentarz Bartka Lipskiego: "Aby dowiedzieć się, czym jest >>to<< - zarejestruj się na Youtube i potwierdź, że masz 18 lat."]
Draco schylił głowę ku twarzy dziewczyny. Zarumieniła się, jeszcze nie wiedziała o, co chodzi. [A jednak się zarumieniła.] [Może po prostu zawstydziła się swej niewiedzy.] Malfoy złapał ją za ramiona i pocałował. Tak delikatnie a zarazem tak namiętnie.. Kiedy skończył [Trwało to bowiem dwa dni i dwie noce.] Hermiona spojrzała się na niego i nagle oprzytomniała. Szybko wstała.
- Co się stało?
- Ja…eee…Ja muszę już iść.
- Odprowadzę cię.
- Nie, nie musisz. Idź się bawić. [Tak, ja pójdę w stronę zamku, a ty idź na bal w stronę zamku.]
- Jeśli nie chcesz, żebym z tobą szedł to chociaż potowarzyszę ci do zamku? [Towarzyszenie nie kwalifikuje się do „iścia”.] Ja tez już idę.
Hermiona przytaknęła. Malfoy złapał ją za rękę. Już chciała się [ręka] wyrwać, kiedy zauważyła, że sprawia jej to przyjemność. [Znam takich dentystów.] Że cieszy się kiedy jest blisko Malfoya. Szybko wyrzuciła z głowy te myśli. Kiedy weszli do zamku Draco [Zamek Draco! Ma nie tylko śliczną blond grzywkę!] pocałował dziewczynę jeszcze raz i się rozstali. Żadne z nich nie rozumiało, co się właśnie stało. Każde obiecywało sobie, że już nigdy tak nie postąpi. Każde wiedziało, że rano będzie jak zawsze. [I jak co tydzień Malfoy będzie się lał z Weasleyem.] Chociaż wieczorem może… [Ano, pani kochana, mój to wieczorem może, ale rano to już mu się zupełnie odechciewa.]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz