sobota, 31 marca 2012

Brudne myśli nieumytej Hermiony

Trio Skwara-Kuba-Matejkowski powraca w kolejnej, już siedemnastej części fanfika o Hermi i Dracusiu. Tym razem mamy do czynienia z punktem kulminacyjnym - który najwyraźniej przerósł autorkę o parę pięter, przez co wielki moment czułości pomiędzy Hermioną i Malfoyem zostaje zrujnowany przez organoleptyczne zastrzeżenia tego ostatniego...

Postanowiłem wprowadzić nową rzecz do tych notek: od tego odcinka (a także wszędzie poprzednio, tylko to dopiero pozmieniam) przy każdym fanfiku znajdzie się małe rozwijane okienko, w którym będzie umieszczony czysty, niezmieniony tekst odcinka. Jeśli ktoś tak lubi, niech najpierw przeczyta dany rozdział na sucho, a dopiero potem przypatruje się komentarzom do znanej już sobie treści. A jak ktoś nie chce, no to niech nie rozwija okienka. "Pro sze klikadź, jeźlikto hce spo jlera. Prosze pszewijadź, jeźlikto niehcespo jlera".

Komentarze jak w ostatniej części: moje na niebiesko, Kuby - na zielono, a Macieja na czerwono.

Kunfary!

(Nie ma czasu, żeby powiedzieć osobno "kurtyna" i "fanfary").

---

Tekst bez poprawek:
- Bo ja cię kocham, Granger.
Hermiona spojrzała się na Dracona. Nie wiedziała, co ma powiedzieć. Zaparło jej dech w piersiach. Nie miała siły nic z siebie wykrztusić. W dodatku nie wiedziała, czy to prawda. Zerknęła w oczy ślizgona, jakby szukała tam pomocy. Ujrzała w nich pytanie, strach i…miłość. Poczuła, że robi się jej gorąco. Chociaż w pokoju było chłodno. Zaczęła myśleć nad odpowiedzią nerwowo bawiąc się swoimi włosami i patrząc we wszystkie strony. Malfoy odezwał się pierwszy.
- Wiem, że mnie nienawidzisz, Hermiono. I Ja ciebie też, kiedyś…Teraz kocham cię -Hermiona zadrżała na dźwięk tych słów – i nie wiem jak to się stało. Nie mam pojęcia, dlaczego. Nie wiem, czy to prawdziwa miłość. W ogóle nie wiem, jak wtedy czuje się człowiek. Ale jeśli na widok ukochanej osoby serce podskakuje mu do gardła, ma uczucie jakby motyle latały mu w brzuchu, robi mu się gorąco i nie wie, co powiedzieć…Jeśli to jest to, to ja wiem, że cię kocham. Dlaczego? Nie mam pojęcia, nie ja to wybrałem, ale uwierz mi, że ja cię nie okłamuje. To ty idź się umyj, a ja wyjdę, nie będziesz musiała mnie oglądać. I…Przepraszam, Granger. Za wszystko…-Wstał. Osłupiała Hermiona nie wiedziała, co robić. Czuła do niego to samo, już od dawna, chociaż nie chciała się do tego przyznać. Nawet przed sobą. Chciała go złapać, ale ciało odmówiło jej posłuszeństwa.
- Ja…Ja ciebie też…-wymamrotała. Draco stanął. Zrobiło mu się gorąco. Jego ręka zatrzymała się tuż nad klamką. Obejrzał się na Hermionę i podszedł do niej. Po chwili wróciła do niego pewność siebie.
- To miło, że się w czymś zgadzamy, Granger. A już myślałem, że ten dzień nie nadejdzie.
- No popatrz, doczekałeś się. Ale teraz musisz coś zrobić.
- Niby, co? Co według ciebie MUSZĘ zrobić? Bo nie znam takich rzeczy.
- Musisz…mnie przytulić. –Po policzku dziewczyny spłynęła łza ulgi i niepewności.
- Może masz rację? Są rzeczy, które muszę zrobić, ale nie to. –Hermiona się przestraszyła.
- Ja nie musze, ja mam święty obowiązek. –Uśmiechnął się i podszedł do łóżka. Usiadł na nim. Obojgu zrobiło się gorąco. Malfoy pogładził Hermionę po policzku i czule objął. Po chwili odważył się i musnął ustami rozchylone wargi gryfonki. Porasz pierwszy całował dziewczynę z taka delikatnością i niepewnością.
Hermiona czuła się jak w niebie. Serce jej łomotało i czuła, że zaraz wyparuje z gorąca. Pocałunki jej największego wroga i jej największej miłości były cudowne. Takie delikatne a zarazem namiętne. Po paru minutach Draco lekko oderwał się od dziewczyny. Na jej policzkach zobaczył rumieńce a na ustach gościł uśmiech. W jej oczach błyskały radosne iskierki.
- Nieźle, Granger.
- Mówiłeś prawdę?
- Co?
- Czy mówiłeś prawdę? A może mnie oszukałeś?
- Prawdę. Nie okłamałbym cię.
- Jak mam ci uwierzyć?
- A jak mam ci udowodnić?
- Powiedz, jeszcze raz…To samo. Patrząc mi w oczy.
- A jak mam ci udowodnić? –Malfoy przybrał głupi wyraz twarzy.
- Nie to głuptasie! – poczochrała mu włosy i zaśmiała się.
- Kocham Cię, Granger. Całym moim zimnym sercem.
- Przyznajesz, że jest zimne?
- Wszyscy tak mówią, coś w tym musi być. A teraz ty mi to udowodnij.
- Co?
- No to, że mnie…
- Kocham? Jak?
- Nie wiem, jakoś.
- Draco…- uśmiechnęła się promiennie.
- Dobra, to mi wystarczy. Umyj się Granger i chodźmy na śniadanie.
Hermina szybko się wykąpała i wyszła z łazienki. Potem wraz z Draco wyszli na śniadanie.
- Skąd wiedziałeś, co to słowo znaczy, co znaczy kochać?
- Od ciebie, Granger. Od ciebie…

--- Hermiona & Draco story ---
czapter sewętin


- Bo ja cię kocham, Granger. .
Hermiona spojrzała się na Dracona. [Romantyczny nastrój właśnie się wziął i się zniknął.] Nie wiedziała, co ma powiedzieć. Zaparło jej dech w piersiach. Nie miała siły nic z siebie wykrztusić. [“Zaparło ci dech w piersiach? Nie masz siły nic z siebie wykrztusić? Użyj syropu na kaszel Charchlex!”] W dodatku nie wiedziała, czy to prawda. [Nie mogę nic z siebie wykrztusić, ale czy to jest prawda?] Zerknęła w oczy ślizgona, jakby szukała tam pomocy. Ujrzała w nich pytanie, strach i…miłość. Poczuła, że robi się jej gorąco. Chociaż w pokoju było chłodno. [Pomocna uwaga jest pomocna.] [Samodzielne zdanie podrzędne jest samodzielne.] Zaczęła myśleć nad odpowiedzią nerwowo bawiąc się swoimi włosami i patrząc we wszystkie strony. [Epicki zez rozbieżny.] Malfoy odezwał się pierwszy.
- Wiem, że mnie nienawidzisz, Hermiono. I Ja ciebie też, kiedyś… Teraz kocham cię -Hermiona zadrżała na dźwięk tych słów – i nie wiem jak to się stało. Nie mam pojęcia, dlaczego. Nie wiem, czy to prawdziwa miłość. W ogóle nie wiem, jak wtedy czuje się człowiek. [Boli mnie noga, ale nie wiem, jak to jest, kiedy boli noga.] Ale jeśli na widok ukochanej osoby serce podskakuje mu do gardła, ma uczucie jakby motyle latały mu w brzuchu, [Co, sercu? No, no, Malfoy to jest zaawansowany ewolucyjnie. Moje serce nie ma jeszcze własnego brzucha.] robi mu się gorąco i nie wie, co powiedzieć…Jeśli to jest to, to ja wiem, że cię kocham. [Strasznie dużo gadasz jak na kogoś, kto nie wie, co ma powiedzieć.] Dlaczego? Nie mam pojęcia, nie ja to wybrałem, ale uwierz mi, że ja cię nie okłamuje. To ty idź się umyj, a ja wyjdę, nie będziesz musiała mnie oglądać. ["Kocham cię. Umyj się."] I…Przepraszam, Granger. Za wszystko…-Wstał. Osłupiała Hermiona nie wiedziała, co robić. [Umyć się?] Czuła do niego to samo, już od dawna, chociaż nie chciała się do tego przyznać. Nawet przed sobą. Chciała go złapać, ale ciało odmówiło jej posłuszeństwa. [Ai se eu te pego*!]
- Ja…Ja ciebie też…-wymamrotała. Draco stanął. Zrobiło mu się gorąco. Jego ręka zatrzymała się tuż nad klamką. [Nie chciałem się czepiać po samym "Draco stanął”, ale po kolejnych dwóch zdaniach już nie mogłem się powstrzymać. Ciekawy eufemizm – “klamka”.] Obejrzał się na Hermionę i podszedł do niej. Po chwili wróciła do niego pewność siebie.
- To miło, że się w czymś zgadzamy, Granger. A już myślałem, że ten dzień nie nadejdzie.
- No popatrz, doczekałeś się. Ale teraz musisz coś zrobić.
- Niby, co? Co według ciebie MUSZĘ zrobić? Bo nie znam takich rzeczy. [ŁUMYJ SIE]
- Musisz…mnie przytulić. [A ty się musisz umyć. Jeden-jeden.] –Po policzku dziewczyny spłynęła łza ulgi i niepewności.
- Może masz rację? Są rzeczy, które muszę zrobić, ale nie to. –Hermiona się przestraszyła.
- Ja nie musze, ja mam święty obowiązek. [Autorka musi jeszcze trochę popracować nad one-linerami. Najlepiej zaczynając od dowiedzenia się, co to jest.] –Uśmiechnął się i podszedł do łóżka. Usiadł na nim. Obojgu zrobiło się gorąco. [Bo Malfoy uruchomił dupą termofor.] [Stopniowanie przysłówka „gorąco”: gorąco, gorąco, gorąco.] Malfoy pogładził Hermionę po policzku i czule objął. Po chwili odważył się i musnął ustami rozchylone wargi gryfonki. Porasz pierwszy całował dziewczynę z taka delikatnością i niepewnością. [Po Poraszu przyszła zaś kolej na Malfoya.]
Hermiona czuła się jak w niebie. Serce jej łomotało i czuła, że zaraz wyparuje z gorąca. [W jej przypadku fale gorąca mogą oznaczać menopauzę.] Pocałunki jej największego wroga i jej największej miłości były cudowne. Takie delikatne a zarazem namiętne. Po paru minutach Draco lekko oderwał się od dziewczyny. Na jej policzkach zobaczył rumieńce a na ustach gościł uśmiech. W jej oczach błyskały radosne iskierki. [Ciekaw jestem, co działo się na nosie, podbródku i czole.]
- Nieźle, Granger.
- Mówiłeś prawdę?
- Co?
- Czy mówiłeś prawdę? A może mnie oszukałeś?
- Prawdę. Nie okłamałbym cię.
- Jak mam ci uwierzyć?
- A jak mam ci udowodnić? [W żadnym innym fanfiku nie znajdziecie dialogów składających się z samych pytań.]
- Powiedz, jeszcze raz…To samo. Patrząc mi w oczy. [Niech będzie, powtórzę. „Nieźle, Granger.”]
- A jak mam ci udowodnić? –Malfoy przybrał głupi wyraz twarzy. . [Adekwatnie do całej historii.]
- Nie to głuptasie! – poczochrała mu włosy i zaśmiała się.
- Kocham Cię, Granger. Całym moim zimnym sercem. [Dlatego jest mi teraz tak gorąco.]
- Przyznajesz, że jest zimne?
- Wszyscy tak mówią, coś w tym musi być. A teraz ty mi to udowodnij. [Udowodnij, że moje serce jest zimne. WBIJ W NIE TERMOMETR, ACH, NIE CHCĘ JUŻ ŻYĆ!!!]
- Co?
- No to, że mnie…
- Kocham? Jak?
- Nie wiem, jakoś. [Hermiona „Jakoś” Granger.]
- Draco…- uśmiechnęła się promiennie.
- Dobra, to mi wystarczy. Umyj się Granger i chodźmy na śniadanie. [„Umyj się” to zdecydowanie temat przewodni tej części.] [Ja sądzę, że „gorąco” jest tematem numer jeden.] [Było jej gorąco, bo się nie umyła i pory się jej pozatykały. Te dwa wątki się tutaj splatają.]
Hermina szybko się wykąpała i wyszła z łazienki. Potem wraz z Draco wyszli na śniadanie. [A ubrała się? To dla mnie bardzo ważne.]
- Skąd wiedziałeś, co to słowo znaczy, co znaczy kochać? [Raz Miodek mówił na Dwójce.]
- Od ciebie, Granger. Od ciebie…
[Poprzedni rozdział się trudniej komentowało, ale ten autorka pewnie pisała pod wpływem silnych emocji, co ułatwiło komentatorom pracę.]

* Port. “Ach, chcę cię złapać!”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz