sobota, 12 stycznia 2013

Wyłaź, fanfiku, i walcz jak na grafomanię przystało!

Filozofia "mówisz-masz" odnosi spektakularne sukcesy. No, może prawie. Panna Adrianna, dla wielu spośród nas wspólna znajoma z Batorego, wspomniała, że chciałaby aktualizacji fanfika i - na moją uwagę, że nie pogardziłbym odrobiną współpracy - ogłosiła chęć pomocy, po czym od razu tę zapowiedź zrealizowała, debiutując tym samym na łamach "Literackich majstersztyków" przebojowym kolorem pomarańczowym. Dzisiejszy rozdział jest trochę słodko-kwaśno-gorzko-budyniowo-zapleśniały, to znaczy są i momenty, które miały być z założenia dramatyczne, i takie, które chyba były projektowane jako uczuciowe, i jakieś poniemieckie ersatze momentów komediowych, no i, oczywiście, niezbędny element każdego opowiadania obyczajowego typu "Moda na sukces", czyli końcowy sóspęs, który - gdyby nie warstwa edytorska - prawdopodobnie byłby nawet względnie udany. "Nawet" - słowo-klucz, żeby nie powiedzieć słowo-wytrych, kopyrajt orajt panna Adrianna.

Oryginał. Moje komentarze są na niebiesko, zaś, jak już wspomniałem, pomarańczowe są autorstwa panny Adrianny humanny, której niniejszym dziękuję za wskoczenie na naszą szaleńczo pędzącą drezynę pełną przygód i snów.

Tekst bez poprawek:
Harry!
Naprawdę Cię przepraszam za taki
Sposób powiadomienia, ale nie mogłam
Już tego wytrzymać. Nie mogłam znieść
Myśli, że Ty nie znasz prawdy.
Wiesz, że jesteś moim najlepszym przyjacielem
A ostatnio nawet byliśmy ze sobą. Tyle, że…
Harry, przebacz mi proszę, ale ja Cię
Nie kocham…Jesteś dla mnie tylko
Albo aż przyjacielem i mam nadzieję,
Że nadal nim pozostaniesz i nie
Obrazisz się na mnie?
Nie powiem Ci, kogo kocham,
Ale chyba wiesz, prawda? Jeśli, nie…
To chyba dobrze.
Wybacz mi Harry…
Hermiona.

Kruczowłosy chłopak trzymał w ręku kartkę. Przeczytał ją już z dziesięć razy. Wiedział już wcześniej, że Hermiona powie mu coś takiego, ale teraz, kiedy trzymał w dłoni list, żal ściskał mu serce. Wiedział, że to się tak skończy, a jednak…Nie potrafił nie kochać Hermiony, ale oczywiście nie potrafił też nie być jej przyjacielem. Musiał wiec powiedzieć jej, że nigdy się na nią nie obrazi i, że może na niego liczyć. Tylko czy…Powstrzyma łzy?

- Przestań się martwić.
- Łatwo ci mówić, Draco.
- Co? –Blondyn przechylił głowę na bok.
- No, bo czy ty kiedyś tak z kimś zrywałeś?
- Nie…
- No tak. Ty jeszcze nigdy z nikim nie zerwałeś.
- Co masz na myśli, Herm?
- To, że albo ktoś zerwał z tobą, albo to samo jakoś mijało. Przecież ty miałeś panienki tylko do łóżka, nieprawdaż?
Chłopak nie odpowiedział. Skrzywił się tylko i zamilkł. Po chwili jednak pozwolił sobie na niemiłą uwagę.
- Cóż, ja przynajmniej miałem jakąś dziewczynę, a nie jak ty. Ty byłaś tylko samotną Kujonką. –Zaśmiał się.
- No rzeczywiście, bardzo zabawne panie Malfoy. Jak tak dalej pójdzie to pan zostanie biednym, samotnym chłopcem.-Odgryzła się dziewczyna. A po chwili dodała-…bez zębów.
- Może najlepiej jeszcze bez pieniędzy i ubrania, co?
- Nie. Tylko bez pieniędzy i zębów. Bo po, co mi twoje ubranie?
- Wiesz, co? Skończmy już ten temat, bo ja ci zaraz zerwę ubranie z ciała.
Hermiona się zaśmiała i ruszyła ze swoim ukochanym na obiad. Kiedy weszli do WS przywitani zazdrosnymi spojrzeniami rozdzielili się i udali do swoich stołów. Roześmiana gryfonka usiadła obok Ginny i Harrego. Kiedy go zobaczyła trochę posmutniała, ale jej nastrój szybko zmienił się w poprzedni, kiedy chłopak wyszeptał jej do ucha kilka słow.
- Hermi…Nie szkodzi. Nie martw się.
Hermiona się uśmiechnęła i zaczęła jeść. Obiad minął im bardzo wesoło. Po nim ruszyli do dormitoriów… A właściwie wszyscy prócz Herm, Draco, Harrego i Ginny.
Miona zaprosiła do domku Ginny i „Wybrańca” właściwie nie myśląc o Draco, który też tam szedł.

Draco wszedł do białego domku i już chciał skoczyć na kanapę, kiedy zauważył dwie osoby. Jedną rudą, drugą czarnowłosą. Cichaczem wymknął się do kuchni, gdzie krzątała się Hermiona i złapał ją od tyłu w pasie. Dziewczyna cicho pisnęła i podskoczyła do góry. Kiedy się odwróciła nawet nie zdążyła spojrzeć „napastnikowi” w oczy, ponieważ poczuła na swych ustach ciepłe wargi. Po chwili para oderwała Się od siebie a chłopak pogładził Herm po policzku.
- Moja najdroższa i najpiękniejsza szlamko…Co ci idio…ludzie tu robią?
- Jacy… Aaa…Harry i Ginny? No..eee…A coś ci to przeszkadza??
- Bo widzisz…To miał być NASZ domek.
- I jest. Tylko, że to są moi przyjaciele. To, że ty ich nie posiadasz nie znaczy, że ja też.
- No dobrze już dobrze, nie denerwuj się tak…Ile tu będą siedzieć?
- A, co?
-To, że…
- GRANGER, TY SZLAMO!!! GDZIE SIĘ CHOWASZ?! WYJDŹ I WALCZ JAK CZAROWNICA!!

Hemione & Draco story
--- czapter eit-ęd-tłęty ---



Harry! [Nie krzycz, głupia gryfonko!]
Naprawdę Cię przepraszam za taki
Sposób powiadomienia, ale nie mogłam
Już tego wytrzymać.
[To się dopiero nazywa trafna
Przerzutnia. I to jeszcze w wierszu
Białym!]
Nie mogłam znieść
Myśli, że Ty nie znasz prawdy.
Wiesz, że jesteś moim najlepszym przyjacielem [Ale dowiesz się ostatni, jak to przecież bywa wśród najlepszych przyjaciół.]
A ostatnio nawet byliśmy ze sobą. Tyle, że… [„Nawet” – słowo-klucz, żeby nie powiedzieć słowo-wytrych.]
Harry, przebacz mi proszę, ale ja Cię
Nie kocham…Jesteś dla mnie tylko
Albo aż przyjacielem i mam nadzieję,
Że nadal nim pozostaniesz i nie
Obrazisz się na mnie?
Nie powiem Ci, kogo kocham, [Bo to zła kobieta jest.] [Sto punktów dla Harry’ego za zgadnięcie, o kogo chodzi!]
Ale chyba wiesz, prawda? Jeśli, nie…
To chyba dobrze. [To chyba dobrze, bo w takim razie jesteś kompletnie ślepym idiotą i tak czy inaczej nie powinnam z tobą być.] [A jednak nagrody nie będzie. W ogóle niczego nie będzie.]
Wybacz mi Harry…
Hermiona.

Kruczowłosy chłopak trzymał w ręku kartkę. Przeczytał ją już z dziesięć razy. [I ciągle nie mógł się przemóc, żeby oprócz kartki przeczytać jeszcze tekst na niej.] [Co więcej, kartka nie uległa samozniszczeniu. Harry był zagubiony.]Wiedział już wcześniej, że Hermiona powie mu coś takiego, ale teraz, kiedy trzymał w dłoni list, żal ściskał mu serce. Wiedział, że to się tak skończy, a jednak…Nie potrafił nie kochać Hermiony, ale oczywiście nie potrafił też nie być jej przyjacielem. [Oczywiście. Aż mi oczy faktycznie zawisły od tych wszystkich podwójnych zaprzeczeń.] Musiał wiec powiedzieć jej, że nigdy się na nią nie obrazi i, że może na niego liczyć. Tylko czy…Powstrzyma łzy? [SÓSPĘS SÓSPĘS]

- Przestań się martwić.
- Łatwo ci mówić, Draco.
- Co? –Blondyn przechylił głowę na bok.
- No, bo czy ty kiedyś tak z kimś zrywałeś?
- Nie…
- No tak. Ty jeszcze nigdy z nikim nie zerwałeś.
- Co masz na myśli, Herm?
- To, że albo ktoś zerwał z tobą, albo to samo jakoś mijało. Przecież ty miałeś panienki tylko do łóżka, nieprawdaż?
Chłopak nie odpowiedział. Skrzywił się tylko i zamilkł. [Najpierw nie odpowiedział, a potem, żeby już mieć pewność, że nic nie powie – zamilkł.] Po chwili jednak pozwolił sobie na niemiłą uwagę. [Zdaje się, ze widziałem stronnicego narratorka.]
- Cóż, ja przynajmniej miałem jakąś dziewczynę, a nie jak ty. Ty byłaś tylko samotną Kujonką. [„Samotna Kujonka III: Odwet Klasowego Osła.”] –Zaśmiał się.
- No rzeczywiście, bardzo zabawne panie Malfoy. Jak tak dalej pójdzie to pan zostanie biednym, samotnym chłopcem.-Odgryzła się dziewczyna. A po chwili dodała-…bez zębów. [Żeby z kolei on nie mógł się jej odgryźć.] [Cięta riposta lvl 5.]
- Może najlepiej jeszcze bez pieniędzy i ubrania, co?
- Nie. Tylko bez pieniędzy i zębów. Bo po, co mi twoje ubranie? [Fakt, nie będziesz nosić jego ubrań, ale zęby na wymianę zawsze się przydadzą.]
- Wiesz, co? Skończmy już ten temat, bo ja ci zaraz zerwę ubranie z ciała. [Tam były dzieci i jeszcze nie było 22:00!]
Hermiona się zaśmiała i ruszyła ze swoim ukochanym na obiad. Kiedy weszli do WS przywitani zazdrosnymi spojrzeniami rozdzielili się i udali do swoich stołów.
Roześmiana gryfonka usiadła obok Ginny i Harrego. Kiedy go zobaczyła trochę posmutniała, ale jej nastrój szybko zmienił się w poprzedni, [- Jestem dzisiaj w przednim nastroju! - A ja w jakimś takim poprzednim.] kiedy chłopak wyszeptał jej do ucha kilka słow.
- Hermi…Nie szkodzi. Nie martw się.
Hermiona się uśmiechnęła i zaczęła jeść. Obiad minął im bardzo wesoło. [„Wesoły nam dzień dziś nastał (…)”]
Po nim ruszyli do dormitoriów… A właściwie wszyscy prócz Herm, Draco, Harrego i Ginny.
Miona zaprosiła do domku Ginny i „Wybrańca” [„Zostałeś wybrany do wejścia do białego domku Wielkiego Brata.”] właściwie nie myśląc o Draco, który też tam szedł. [A domek przypadkiem też należał do niego.]

Draco wszedł do białego domku [Były do wyboru trzy o różnych kolorach, a on wszedł do białego. Tam zaś, niestety, był tylko zonk.] i już chciał skoczyć na kanapę, kiedy zauważył dwie osoby. Jedną rudą, drugą czarnowłosą. [Płeć: nieznana.] Cichaczem wymknął się do kuchni, gdzie krzątała się Hermiona i złapał ją od tyłu w pasie. Dziewczyna cicho pisnęła i podskoczyła do góry. [Ja zaś z wrażenia aż podskoczyłem w bok.] Kiedy się odwróciła nawet nie zdążyła spojrzeć „napastnikowi” w oczy, ponieważ poczuła na swych ustach ciepłe wargi. [Każdy ma na ustach wargi, ale tylko Hermiona to czuje.] Po chwili para oderwała Się od siebie a chłopak pogładził Herm po policzku.

- Moja najdroższa i najpiękniejsza szlamko… [Tak, Hermiona już go kocha. To tak, jakby powiedzieć do Żydówki: „Moja ty najcudowniejsza starozakonna szmato.”] Co ci idio…ludzie tu robią?
- Jacy… Aaa…Harry i Ginny? No..eee…A coś ci to przeszkadza??
- Bo widzisz…To miał być NASZ domek.
- I jest. Tylko, że to są moi przyjaciele. To, że ty ich nie posiadasz nie znaczy, że ja też.
- No dobrze już dobrze, nie denerwuj się tak…Ile tu będą siedzieć?
- A, co?
-To, że…
- GRANGER, TY SZLAMO!!! GDZIE SIĘ CHOWASZ?! WYJDŹ I WALCZ JAK CZAROWNICA!! [BITWA NA CAPS LOCKI!! ORAZ WYKRZYKNIKI!!!] [CAPSLOCK, CAPSLOCK. !!!!!!]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz