środa, 25 kwietnia 2012

Morelowe czoło

Nie mam czasu, żeby coś napisać, bo wychodzę na korki. Drugi odcinek nowej serii, a dwudziesty drugi w ogóle, nadciągnął. Pomimo że krótki, miał w sobie wiele potencjału, co można zobaczyć w oryginale tutaj. Jak widać, wszystkie komentarze są na niebiesko, ale to tylko dlatego, że mój evil twin podszywał się pode mnie i swoje też dodał na niebiesko, a potem ja zapomniałem, które właściwie były moje. Są takie chwile, kiedy wydaje mi się, że ja i mój evil twin to ta sama osoba.

Kurtyna.

Tekst bez poprawek:
Malfoy siedział na kanapie w PW ślizgonów i rozmyślał. „Jak to możliwe, że ta Gryfonka tak zawróciła mi w głowie? Przecież ja jestem Draco Malfoy! A właściwie, chrzanię to…Co z tego, ze jestem Malfoy? Chyba mam prawo do uczuć?”
- Draco! Dracusiu, kochanie! –Malfoy wzdrygnął się słysząc piszcząca Pansy.
- Nie nazywaj mnie tak!
- Ale Dracusiu…Po, co ci ta szlama, kiedy masz mnie?
- Chyba ci odbiło kretynko!
- Co niby?
- Ze kocham tą kretynkę! Tą głupią szlamę!
- Ale przecież…
- Jaka ty jesteś nie kumata! Ja udawałem! Nie kocham jej. Jest głupia i w dodatku brzydka. Wszyscy dali się nabrać a ja tylko udaję, w rzeczywistości założyłem się z Zabini!
- Tak? –Pisnęła ślizgonka.
- Tak!
- To jej to powiedz! – Draco zerknął w stronę drzwi. Zobaczył zapłakaną gryfonkę wierzącą go ostrym wzrokiem. Przypatrywała mu się już od dłuższego czasu. Słyszała całą rozmowę. Jakaś ślizgonka ją tu wpuściła.
- Jak mogłeś? –syknęła.
- Hermiono, to nie tak...
Gryfonka wybiegła z PW ślizgonów i ruszyła przed siebie. Nie wiedziała, gdzie tak pędzi. Po prostu biegła korytarzem nie patrząc się przed siebie. W pewnym momencie z impentem na kogoś wpadła.
- Ron…-szepnęła cicho i zapominając o złości na przyjaciela wtuliła się w ciepłe ciało chłopaka płacząc. Ron nie spodziewał się czegoś takiego. Cieszył się jednak, że Hermiona nie jest zła na niego. Ale martwił się. Przecież ktoś coś jej zrobił. Pogładził gryfonkę po włosach i pomógł jej wstać. Zaprowadził ją do PW i dopiero wtedy odezwał się.
- Przepraszam, Hermi…-zerknęła na niego i blado się uśmiechnęła. Kropelki rozpaczy nadal spływały po jej policzkach. Nie miała siły mówić. Od razu powinna wiedzieć, że taki sukinsyn jak Draco nie mógł się zmienić. To było niemożliwe. Przyjaciel podszedł do niej i objął ją czule.
- Herm, Hermi…Co się stało?
- N-nic…-wyjąkała Miona, nie chciała mu mówić.
- Proszę, powiedz mi.-spojrzał czule na gryfonkę oczekując odpowiedzi. Nie doczekał się jej. Wiedział, że gdyby się z nią nie pokłócił, powiedziałaby mu. Teraz pewnie bała się, że znowu ją obrazi. Zrozumiał to. Tulił gryfonkę aż w końcu ta zasnęła. Przykrył ją swoją bluzą i wszedł do swojego dormitorium.
Około drugiej w nocy do PW wszedł Harry. Był niewyspany. Miał dość kłótni przyjaciół. Tęsknił za Hermi. Teraz rzadko z nimi przebywała. Zerknął na fotel i ujrzał tam gryfonkę. Serce mu szybciej zabiło, kiedy spojrzał na tą niewinną twarzyczkę. Od niedawna nie czuł do niej przyjaźni…tylko miłość. Kochał każdy jej gest, słowo, każdy włos na jej pięknej głowie. Usiadł obok niej, na kanapie. Patrzył się w iskry szalejące w kominku i rozmyślał. Kiedy zrobił się ułożył się wygodniej w fotelu. Czuł, że przy dziewczynie zaśnie. Pogładził ją po brzoskwiniowym policzku.
- Szkoda, że nie wiesz jak bardzo cię kocham. Nie powiem ci tego, bo wiem, że kochasz Malfoya… -uśmiechnął się w duchu i zasnął. Gryfonka podniosła głowę.
- Oj, Harry…-szepnęła i ponownie zanurzyła się w krainie snów.

Draco leżał na łóżku. Tuż po TYM incydencie szukał gryfonki, chciał ją przeprosić, ale na próżno. Ona mu uwierzyła, a on tylko kłamał. Kłamał po to, aby Pansy nie powiedziała o niczym Lucjuszowi, bo wtedy Hermiona miałaby przerąbane. Ojciec by ją zabił…Łza zakręciła mu się w oku. Porasz pierwszy…Draco płakał. Cierpiał jak gryfonka, wiedział, że teraz trudno mu będzie odzyskać jej zaufanie. Stracił szansę na poprawę, teraz będzie trudno ją odzyskać. Cóż, mógłby mieć każdą jednak jego serce rozpaczliwie wołało do siebie Hermionę. Jak ma z powrotem wdać się w jej łaski? Czy jeszcze kiedyś mu zaufa? A to przez jedno kłamstwo…

Hermione & Draco story
--- czapter tu-ęd-tłęty ---


Malfoy siedział na kanapie w PW ślizgonów i rozmyślał. „Jak to możliwe, że ta Gryfonka tak zawróciła mi w głowie? Przecież ja jestem Draco Malfoy! [I AM BEOWULF!!!] A właściwie, chrzanię to…Co z tego, ze jestem Malfoy? Chyba mam prawo do uczuć?”
- Draco! Dracusiu, kochanie! –Malfoy wzdrygnął się słysząc piszcząca Pansy. [To był strasznie skomplikowany pisk.]
- Nie nazywaj mnie tak!
- Ale Dracusiu…Po, co ci ta szlama, kiedy masz mnie?
- Chyba ci odbiło kretynko!
- Co niby? [Zabawne, teraz to tęsknię za tym przecinkiem, który zawsze tu był.]
- Ze kocham tą kretynkę! Tą głupią szlamę! [Zaraz, to Pansy jest kretynką, której Malfoy nie kocha, która jest też szlamą?]
- Ale przecież…
- Jaka ty jesteś nie kumata! Ja udawałem! Nie kocham jej. Jest głupia i w dodatku brzydka. [Niepodważalny argument.] Wszyscy dali się nabrać a ja tylko udaję, w rzeczywistości założyłem się z Zabini! [No i Zabini przegrała zakład.]
- Tak? –Pisnęła ślizgonka. [Pansy zdaje się porozumiewać tylko piszczeniem, przy pomocy tzw. alfabetu Mopse’a.]
- Tak!
- To jej to powiedz! – Draco zerknął w stronę drzwi. Zobaczył zapłakaną gryfonkę wierzącą go ostrym wzrokiem. [Gryfonka go widziała, zatem można było uwierzyć w Malfoya. Zapewne gdyby Malfoy przewrócił się na pustyni, nie wydałby dźwięku.] Przypatrywała mu się już od dłuższego czasu. Słyszała całą rozmowę. Jakaś ślizgonka ją tu wpuściła. [„Dzień dobry, jestem z Gryffindoru, czy mogę wejść do pokoju Slytherinu i podsłuchać rozmowę Malfoya?”. „Tak, oczywiście. Może zrobię kawy?”.]
- Jak mogłeś? –syknęła.
- Hermiono, to nie tak...
Gryfonka wybiegła z PW ślizgonów i ruszyła przed siebie. Nie wiedziała, gdzie tak pędzi. [Wrrrum brrrum] Po prostu biegła korytarzem nie patrząc się przed siebie. W pewnym momencie z impentem na kogoś wpadła. [Co za impentynencja z jej strony!]
- Ron…-szepnęła cicho i zapominając o złości na przyjaciela wtuliła się w ciepłe ciało chłopaka [Impent był za duży. Ron zginął na miejscu.] płacząc. Ron nie spodziewał się czegoś takiego. [Mało kto spodziewa się, że zostanie z impentem staranowany przez gryfonkę i zginie w wypadku.] Cieszył się jednak, że Hermiona nie jest zła na niego. Ale martwił się. Przecież ktoś coś jej zrobił. Pogładził gryfonkę po włosach i pomógł jej wstać. [Pociągnął ją za włosy i postawił na nogach.] Zaprowadził ją do PW [„Potem pojedzie pani piętnastką i wysiądzie przy Placu Politechniki. A do MEiL-u to przystanek dalej.”] i dopiero wtedy odezwał się.
- Przepraszam, Hermi…-zerknęła na niego i blado się uśmiechnęła. Kropelki rozpaczy nadal spływały po jej policzkach. [Rozpacz w płynie. Dozownik kropelkowy gratis, działanie gwarantowane. Wypróbuj też nienawiść w spreju.] Nie miała siły mówić. Od razu powinna wiedzieć, że taki sukinsyn jak Draco nie mógł się zmienić. To było niemożliwe. Przyjaciel podszedł do niej i objął ją czule.
- Herm, Hermi…[Hermio, Hermion, Hermiona. To była łatwa zagadka.] Co się stało?
- N-nic…-wyjąkała Miona, nie chciała mu mówić.
- Proszę, powiedz mi.-spojrzał czule na gryfonkę oczekując odpowiedzi. Nie doczekał się jej. Wiedział, że gdyby się z nią nie pokłócił, [Kłócimy się z odpowiedziami. Ja tak często mam, ale zazwyczaj jednak wychodzi, że gdzieś rypnąłem się w obliczeniach.] powiedziałaby mu. Teraz pewnie bała się, że znowu ją obrazi. Zrozumiał to. Tulił gryfonkę aż w końcu ta zasnęła. [Tak długo ją tulił, że w końcu się udusiła i zasnęła na dobre.] Przykrył ją swoją bluzą i wszedł do swojego dormitorium.
Około drugiej w nocy do PW wszedł Harry. Był niewyspany. [Pomimo niewyspania musiał wstać o drugiej w nocy.] Miał dość kłótni przyjaciół. Tęsknił za Hermi. Teraz rzadko z nimi przebywała. Zerknął na fotel i ujrzał tam gryfonkę. Serce mu szybciej zabiło, kiedy spojrzał na tą niewinną twarzyczkę. [Czy ja już kiedyś mówiłem, że tak właśnie zaczynają wszyscy liczący się w świecie gwałciciele?] Od niedawna nie czuł do niej przyjaźni… [Nie, nie, nie, to za dużo zaprzeczeń.] tylko miłość. Kochał każdy jej gest, słowo, każdy włos na jej pięknej głowie. [Tych włosów, które Hermiona zostawiała na szczotce, Harry nienawidził do żywego.] Usiadł obok niej, na kanapie. Patrzył się w iskry szalejące w kominku [Dopadła je choroba wściekłych iskier.] i rozmyślał. Kiedy zrobił się ułożył się wygodniej w fotelu. [Narysujmy drzewko składniowe tego zdania… Error. Incorrect syntax.] Czuł, że przy dziewczynie zaśnie. Pogładził ją po brzoskwiniowym policzku. [I pocałował w morelowe czoło.]
- Szkoda, że nie wiesz jak bardzo cię kocham. Nie powiem ci tego, bo wiem, że kochasz Malfoya… -uśmiechnął się w duchu i zasnął. Gryfonka podniosła głowę.
- Oj, Harry…[Łoj, Harrecku, łoj, jedyny…] -szepnęła i ponownie zanurzyła się w krainie snów. [Zobaczymy, na jak długo wstrzyma oddech.]

Draco leżał na łóżku. Tuż po TYM incydencie [Znaczy KTÓRYM? A, no tak, TYM. No bo nie TAMTYM.] szukał gryfonki, chciał ją przeprosić, ale na próżno. Ona mu uwierzyła, a on tylko kłamał. Kłamał po to, aby Pansy nie powiedziała o niczym Lucjuszowi, [„Cześć, Lucek, syn ci się puszcza ze szlamą.”] bo wtedy Hermiona miałaby przerąbane. Ojciec by ją zabił… [Jej ojciec akurat nie miał za wiele wspólnego z tym fanfikiem, ale zapraszamy – w tym domu wariatów jest mieszkań wiele.] Łza zakręciła mu się w oku. Porasz pierwszy…[Jego Wysokość, król Porasz I Wazon.] Draco płakał. Cierpiał jak gryfonka, [„Cierpieć jak gryfonka”, taki stały związek frazeologiczny. Nawiązuje do archetypu „Stabat gryfonnea dolorosa”.] wiedział, że teraz trudno mu będzie odzyskać jej zaufanie. Stracił szansę na poprawę, [Zapraszamy we wrześniu.] teraz będzie trudno ją odzyskać. Cóż, mógłby mieć każdą [Malfoy, istny bóg seksu i poraszki.] jednak jego serce rozpaczliwie wołało do siebie Hermionę. Jak ma z powrotem wdać się w jej łaski? [„Niestety, zakażenie wdało się w łaski i pacjent nie przeżył.”] Czy jeszcze kiedyś mu zaufa? A to przez jedno kłamstwo… [Na koniec odcinka piosenka zespołu Ich Dwoje i Jeszcze Jedną Dorzucim:
A wszystko to
Przez jedno kłamstwo
I nie wiem, czy zaufasz znowu mi
Oł jeee
Chodź, pokażę ci, kim Porasz Pierwszy jest
Dla ciebie zeszlamię się…
*dadada dadada* (solówka)]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz