niedziela, 26 czerwca 2011

Nie ma fanfika bez WAT

Jeden z moich dobrych kumpli z Wojskowej Akademii Technicznej - Bartek, mat-fiz, jest wymieniony gdzieś po prawej - zabrał się wraz ze swoją znajomą, Anną, też z WAT-u, za nabijanie się z kolejnego rozdziału tej mojej fanfikowej żyły złota o niełatwej między Malfoyem a Hermioną lubości. Dziś właśnie dotarł do mnie produkt końcowy, który to z niekłamaną przyjemnością wstawiam poniżej. Tradycyjnie, komentarze niebieską czcionką są moje. Jeśli chodzi o WAT-owców, to Bartek popisywał się kolorem zielonym, zaś Ania krwawo rozliczała się z babolami fanfika na czerwono.

Życzę uduszenia się ze śmiechu. Jak zwykle, będę walił po mordzie każdego, kto spróbuje oskarżyć mnie o plagiat, a na dowód stwierdzę, że oryginał znajduje się tutaj.

--- Hermione & Draco Story ---
czapter fajf


Caly czas krztuszac sie od wlasnych lez bieglam po schodach do wiezy Gryfonow. Tuz obok obrazu Grubej Damy zobaczylam Harrego, rozgladajacego sie na wszystkie strony (pewnie mnie szukal). [Błyskotliwe.] Kiedy mnie ujrzal na sekunde sie uśmiechnął [Odmierzone ze stoperem w ręku!], ale kiedy zobaczyl moja twarz mina mu zrzedla. [Widocznie bohaterka nie grzeszyła urodą.] A ja biegla tak przed siebie [Ukłon w stronę czytelników z Podlasia ]. A kiedy dobieglam rzucilam mu sie w ramiona, prawie przewracając [Ludziom w głowach swoją elokwencją ]. Drzalam caly czas i plamilam lzami [Nowy Vizir: usuwa plamy z kawy, trawy i te najgorsze – z ŁEZ!] koszule przyjaciela [Przyjaciele mają to do siebie, że lubią rwać i brudzić sobie ubrania]. Ten trzymal mnie chwile niepewnie a potem podniosl i wzial mnie na rece. Wyszeptal haslo Grubej Damie i wszedl do PW [Studenci WAT pozdrawiają ]. Ja caly czas lkalam zalosnie. [Może „zalotnie”?] Usiadl na kanapie caly czas ze mna na rekach [Jak widać siadanie to czynność bardzo rozciągnięta w czasie]. Wtulilam sie w niego jeszcze bardziej. Nie pytal.[Miał na tyle rozsądku, żeby nie spytać „I czego się we mnie wtulasz jeszcze bardziej, babo?!”] Sama zaczelam mu sie zalic[zać - studentowi sesja na myśli…] miedzy potokami lez [więc nagle znaleźli się gdzieś na łonie natury, między potokami, leżąc w trybie rozkazującym]. Mowilam jak Draco mi pomogl, potem pocalowal... [Tzn. pociął ją na fragmenciki długości cala każdy.]Jak mowil, ze mnie zabije i nikt, nawet Harry i Ron nie beda mnie zalowac. [Romantyzm XXI wieku. Na górze róże, na dole fiołki, chodźmy do łóżka, bo cię zabiję.] Wszystko mu powiedziałam. [Stirlitz domyślił się, że już po nim.] On mi nie przerywal. Trzymal mnie tylko na kolanach [Minihermiona, rozmiar XS „jamnik”. Wspaniale trzyma się na kolanach.], glaskal po wlosach i sluchal. Dopiero kiedy wszystko z siebie wyrzucilam, zaczal mnie pocieszac. Mowil, ze malfoy jest glupi, ze sie doigra i, ze on i Ron mnie kochaja. [Owszem, Malfoy jest głupi, ale i tak cię kocha.][Harry to dopiero umie pocieszać – nie myśl o tym, że chce cię zabić, on i tak jest GUPI.] A ja plakalam, plakalam jak dziecko i nie umialam przestac. [Słabo rozdane skille na pierwszym poziomie.] W koncu ukojona cichym szeptem Harrego, usnelam.
Obudzilam sie wtulona w mojego przyjaciela. Jedna reka mnie trzymal [Coby nie spadła.], o druga oparl swoja glowe i spal. [Weź głowę Harry’ego i spal, do popiołu dodaj miodu...] Zlapalam sie za glowe. potwornie mnie bolala. [To pewnie po wczorajszym] [Nie, to pewnie od tego, że Harry ją trzymał tak mocno, coby nie spadła.] Harry drgnal. usmiechnal sie do mnie niepewnie, jakby bal sie, ze zaraz wybuchne. [Prawdziwy saper nigdy nie traci poczucia humoru. ] Odwzajemnilam gest. [Gest? Uśmiech to nie gest, drgnięcie też nie. Chyba chodzi o ten niewybuch?]
- Juz ci lepiej?
- Tak. dzekuje... [Ne ma za co.]
- Za, co? [Nie, wiem, ale, przecinki, są, fajne.]
- Za t, ze jestes. [ I za a, bez niej alfabet nie byłby już taki sam.] Ty i Ron. [To Ron też jest częścią alfabetu?] [Cóż, jest greckie ro. Ron to będzie po prostu jego męska odmiana.]
- Chodz na sniadanie. [Sniadanie. Da, da. Moje ostrze przytnie cję do wlasciwych rozmjarów!]
Wstalismy i razem ruszylismy na sniadanie. usiedlismy przy stole Gryfonow [A już myślałem, że dla psikusa zaczną jeść przy stole Ślizgonów.] i zaczelismy rozmawiac. harry probowal mnie rozsmieszyc. na chwile dalo mu sie. [No, dało mu się na chwilę, raz, ale to była pomyłka - potem nawet nie odbierałam od niego telefonów.] potem przyszedl Ron. [I wszystko zepsuł, rudy bęcwał.]
- Hejo! [Joł, młodafoka.]
- czesc Ron.
- Hej, stary.
- EJ Hermi [A może DJ Hermi? ], zemu malfoy tak sie na ciebie gapi?
na te slowa zadrzalam. Hartry [Hartrym trzeba być, nie Miętkim] poczul to [Ponieważ Hermiona, gdy drży, wydziela specyficzną woń.] i zlapal mnie za reke. [Nie dotykaj mojej koszuli!] Ron nie zobaczyl mej reakcji.
- To, co wy robiliscie tam, naszlabanie, co?! Nie mow, ze... [Na szlabanie to raczej byłoby niewygodnie, poza tym co na to parkingowy?]
- Ron! -zadrzalam jeszze bardziej [I jessże jeden i jeszże raz…] [Chyba każdy jak drży to zaczyna nagle krzyczeć]. To imie, ta osoba...PO wczorajszym balam sie malfoya. [PRZED nie. Coś słaba ta promocja.] Harry probowal uspokoic mnie. Gladzil ma dlon. [Gladzil – męska odmiana kultowego stwora z japońskiej kinematografii. Jest gładki i ma rękę.]
- To, ty z nim?! Z Malfoyem?! Jak moglas, Hwermiono?! [Zagrzmiał Odyn, zsyłając na Hogwart błękitny płomień zemsty.]
- CCo? [Kobaltan węgla. Niezbędny składnik błękitnego promienia zemsty Odyna.] O co ty mnie psadzasz?! [Po co tu mnie tego psa sadzasz?!]
- Przyznajesz sie?! Mozesie jeszcze... CALOWALISCIE?! [Cała sala wstrzymuje oddech!] [Możesie... tentego... jeszcze... CAŁKOWALIŚCIE?]
NIe wytrzymalam. Rozplakalam sie i wbieglam z Sali [Gdzie wbiegła i po co zabrała ze sobą Sally? ] cala w drgawkach. [Witamy na paraolimpiadzie, dzisiejszy dzień zaczynamy od sprintu na 100m epileptyków.]

- Ron! -krzyknal Harry.
- No, co?! [No, jajco…]
- Jak mogles?! Nawet nie wiesz, co jej tym zrobies! [To zawstydziło się bardzo i wybiegło z sali zaraz za Hermioną.]
Harry obrazil sie na pzryaciela [Najnowsze odkrycie mugolskich zoologów – połączenie węża, ryjówki i młodej łaciatej, tylko dlaczego Harry się na niego obraża?]i wybiegl z WS [Wolfsschanze?]. Cale zdazenie obserwowal Draco. [Łaził za Potterem i patrzył, gdzie zdąża.] Nikt nie zauwazyl, ze on ez wyszedl z sali. [Poszukiwany czarodziej latynoskiego pochodzenia Onez, ostatnio widziany w „WS”.]
Harry wszedzie szukal gryfonki. Nie mogl jej znalezdz. [Lepiej słownik znaleźdź niż gryfonkę zgubidź.] [404 Not found – sprawdź czy poprawnie wpisałeś adres w przeglądarce.]

Pobieglam pod posag sarej czarownicy z milionami brodawek. [Pytanie do znawców serii, co otrzymała w posagu szara czarownica o oryginalnej urodzie?]. [Zabij miliony brodawek domestosem. Na śmierć. Swoją drogą, te miliony brodawek leżące warstwami to muszą powiększać twarz co najmniej do rozmiarów księżyca Plutona].Wyszeptalam haslo [Wszyscy to hasło szepczą, zupełnie jakby wypowiedzenie go normalnie groziło armagiedonem.] i weszlam do malego pokoiku. [Wielki Brat wzywa cię do pokoju zwierzeń.] Kidys [Narodowy trunek Kazachów – przyp. tłum.] kiedy mialam zalamke [yo] Georg [Georg Ferdinand Ludwig Philipp Cantor – niemiecki matematyk]i Fred pokazali mi to. [Aby przekonać się, czym jest „to” – zarejestruj się na youtube i potwierdź, że masz osiemnaście lat.]Troche sie uspokoilam. [To dziwne, widok „tego” zazwyczaj właśnie aktywizuje.] Przesiedzialam tam jeszcze chwile, zapominajac o lekcjach i wszam. [Ciężko zapomnieć o tych drugich, bo się wgryzają, paskudy.] [I wszam, coś ją zjadło nagle.] Ruszylam w strone wiezy gryffindoru. Nagle ktos zlapal mnie za rece i odwrocil w swoja strone. [Próbuję sobie wyobrazić, jak można złapać kogoś za obie ręce, będąc za jego plecami, i odwrócić. Mało efektywne. Zajmuje pół godziny.]
- Czesc, szlamo! Nieprzespana noc?!
- malfoy! -zignorowal to. [Hermiona oczekiwała, że powie „obecny”.]
- Poklocilas sie z Ronikiem?! [Z rolnikiem, górnikiem, stoczniowcem, z kim się tylko dało.] [Z ważniejszych protestujących grup społecznych w Hogwarcie można wyróżnić jeszcze nauczycieli oraz pielęgniarkę, panią Pomfrey - ponieważ jest tylko jedna, może żądać, czego chce.]
A to szkoda.-zadrwil ze mnie. [A to feler – westchnął seler.] Znowu zaczal cos mowic, ale go nie sluchalam. Nie mialam sily. [Ja, gdy kogoś słucham, zazwyczaj tak się wysilam, że mam potem zakwasy.]
- Ej, Granger! Sluchaj jak do ciebie mowie!
Nie zareagowalam.
- Szlamo! -trzepnal mnie w policzek. Tylko zsunelam sie po scianie i usiadlam [Usiadłam, założyłam nogę na nogę i poprawiłam suknię jak każda dobrze wychowana młoda dama].
- Szlamo, ku***wa, sluchaj, no! [Od kiedy słowo „kurzawa” jest takie brzydkie, że aż trzeba je cenzurować?]
Znowu mnie udezyl. Bylam pewna, ze bede miec siniaka. [Malfoy leje ją jak chce, a ona się przejmuje tylko tym, że będzie miała siniaka.] Zrezygnowany Malfoy odszedl ode mnie [„No i się nie dowiem co było zadane…” ], a ja poszlam do Dormitorium i rzucilam sie na lozku.[Lozek raczej nie przewidywał takiego obrotu spraw.] Teraz siedze tu i wiem, ze juz nie napisze nic w moim pamietniku...Nie mam sily. Juz ani slowa. Nic... [Zero. Jestem wykończona. Nie napiszę nic. Ani słowa. Nic. Kompletnie null. Pustka totalna. Już nic nie napiszę. Absolutnie nic.][Tych, co się za wcześnie ucieszyli, muszę rozczarować – ale z drugiej strony, gdyby przestała pisać, nie byłoby z czego się pośmiać ;)]


PS. (Moje PS - Matejkowski). Widzę, że blogspot zintegrował się ze portalami społecznościowymi, google i innymi ośrodkami trendu, a poza tym ma jeszcze funkcję "plus jeden" - jak rozumiem, chodzi o wyrażenie, że wpis się podobał. Zachęcam do plusjedynkowania, jeśli ktoś przeczytał i tak osłabł, że już nie da rady napisać komentarza. Odradzam plusjedynkowanie, jeśli ktoś faktycznie nie CZYTAŁ postu. Nie bądźmy dziećmi neo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz