wtorek, 31 marca 2015

"Chłop szuka żony"

Dzisiejszy odcinek jest o tym, że... nakreśla sytuację, w której... eee... jest w nim poruszony temat...

Cóż, wygląda na to, że cały ten rozdział jest dokładnie o niczym. Są w nim naleśniki, chłopy i nawet jedna baba, ale oprócz jednego tajemniczego planu Malfoya nic się tu nie dzieje.

Ważnym natomiast szczegółem jest fakt, że te czerwone komentarze, które widzicie w tekście poniżej, są autorstwa mojej ukochanej dziewczyny. Najpierw mówiła, że nie zrobi nawet jednego, a potem wysłała tekst z pięcioma. Jak na studentkę matematyki - nie najlepiej.

Nie ma co dłużej dywagować. Jedziem z tym śledziem! Oryginalny tekst pod tym adresem.

Tekst bez poprawek:
Hermiona i Draco obudzili się wcześnie. Przyjaciele brązowowłosej jeszcze spali. Dziewczyna przeciągnęła się i wyszła spod koca. Draco kręcił się po kuchni. Znowu próbował zrobić coś do jedzenia. Hermiona przerażona ta myślą szybko pobiegła do kuchni.
- Draco!
- Co?
- Proszę, błagam…Nie próbuj zabierać się do gotowania. Wiesz ile zmywa się przypaloną patelnię?
Draco na te słowa zrobił dziwna minę a po chwili wybuchł niepohamowanym śmiechem. Do kuchni wparowali zaspani Harry i Ron. Spojrzeli na Hermionę, a po sekundzie ich wzrok wlepił się w śmiejącego się Dracona, który miał na sobie bokserki i kuchenny fartuszek. Kiedy tylko uwierzyli w to, co widzą zaczęli ryć się na całego.
- Wi…Widzisz to Harry?! –krzyczał rozbawiony Ron.
- Tak…Ma…Malfoy w fartuszku!
Cała trójka chłopów pokładała się ze śmiechu. Tylko Hermiona stała po środku pomieszczenia i sama nie wiedziała czy śmiać się, czy lepiej płakać. Jednak kiedy tylko zobaczyła minę swojego chłopaka wpatrującego się w jej przyjaciół, zdecydowała się na pierwsze. Wybuchła histerycznym śmiechem. I śmiałaby się tak pewnie do dziś, gdyby nie Malfoy zatykający jej usta gorącym pocałunkiem. Gryfonka przestała się śmiać, oddając romantyczny gest.. Na ten widok jej przyjaciele również przestali wydawać z siebie te czyste dźwięki. Zerknęli na całującą się parę i spojrzeli po sobie. Oboje pogodzeni już z miłością ślizgona i gryfonki, po prostu wyszli z kuchni, udając, że nic nie widzą.
Miona objęła ślizgona za szyje, ale po chwili się opanowała. Siedząc już na stole, cmoknęła blondyna w policzek i wstała.
- Draco…
- Hmm?
- Oddaj mi proszę ten fartuch, dobrze?
- Ale…
- Cicho. Ja robię ci pyszne śniadanko a ty spokojnie usiądziesz na krzesełku, dobrze? Zaraz ci dam śliniaczek. –Malfoy zdębiał słysząc jak Hermiona mówi słodkim głosem jak do małego dziecka. W mig wyczarowała śliniak dla malutkich mugoli oraz czarodziei i założyła go na szyje oniemiałego chłopaka. Ten po chwili oprzytomniał. Obejrzał swój śliniak i skierował swój wzrok na dziewczynę. Jego „ubiór” po chwili zniknął.
- Będziesz dobrą matką.
- Skąd wiesz? – Miona zachichotała.
- Po twoim kojącym głosie i takiej czułości…Zresztą, ty we wszystkim jesteś dobra, Granger. Jesteś w końcu kujonką.
- Bycia matką nie da się nauczyć, Draco. Ale i tak dziękuje za komplement. Chociaż, wiesz…Ja raczej nie będę mieć dzieci.
Hermiona podeszła do lodówki i wyjęła z niej jajka i mleko, zamierzała zrobić naleśniki. Wyjęła z szafki mąkę i położyła na blacie kuchennym.
- A to czemu? –Podjął dalszą rozmowę Draco.
- No bo…-Mionka się zaczerwieniła –Po pierwsze nie mam z kim…A po drugie po, co mieć dzieci z kimś kogo się nie kocha?
- To nie kochasz mnie? –Szepnął Malfoy sam do siebie.
- Co?
- Nic, nic…Mówiłem, że to szkoda.
- Co masz na myśli? –Hermiona zaczęła robić ciasto na naleśniki.
- Nieważne…
Dziewczyna westchnęła i zabrała się do robienia śniadania. W tym czasie Malfoy obserwował swą ukochaną i myślał jak tu zrealizować swój plan.
- Harry, jesteś pewien, że on naprawdę jest w porządku?
- Jasne, że tak. Popatrz tylko jak się na nią patrzy. Z taką…
- Miłością.- Dokończył Ron za przyjaciela.
- No właśnie. Na pewno nic jej nie zrobi.
Po paru chwilach z kuchni rozległ się melodyjny głos Hermiony wołającej na śniadanie.

Zanim przyjaciele brązowowłosej dotarli do kuchni, Draco doskoczył do dziewczyny łapiąc ją w pasie. Przytulił ją mocno do siebie a ona położyła mu głowę na torsie.
- Hermi, czy oni musza psuć mi taka romantyczną chwilę i jeść z nami śniadanie?
- Co jest romantycznego w śniadaniu?- Zaśmiała się Hermiona.
- Wszystko jest romantyczne jeśli jesteś tam ty. To, co? Muszą z nami jeść?
- Nie dramatyzuj.
Do kuchni właśnie weszli chłopcy. Draco cicho mruknął coś pod nosem i szepnął głośniej: No i za późno.
Cała czwórka zjadła śniadanie w jako takiej miłej atmosferze. Kiedy wszyscy się ubrali, poszli razem na lekcje. Po raz pierwszy w życiu. Święta trójca Hogwartu i ślizgon…

--- Hermione & Draco story ---
czapter śiks-ęd-ferty


Hermiona i Draco obudzili się wcześnie. Przyjaciele brązowowłosej jeszcze spali. Dziewczyna przeciągnęła się i wyszła spod koca. [Niczym potwór z Loch Ness.] Draco kręcił się po kuchni. [Jeszcze przed chwilą był w łóżku. Taliportuje się czy kie licho…] Znowu próbował zrobić coś do jedzenia. Hermiona przerażona ta myślą szybko pobiegła do kuchni. [Scena komiczna wprowadzona subtelnie niczym republika we Francji.]
- Draco!
- Co?
- Proszę, błagam…Nie próbuj zabierać się do gotowania. [Myślę, że Draco robił taki test, czy Hermiona nadaje się na kurę domową. Chyba zdała.] Wiesz ile zmywa się przypaloną patelnię? Draco na te słowa zrobił dziwna minę a po chwili wybuchł [Niestety, słowa „mina” i „wybuchł” są w tym zdaniu zbyt blisko siebie…] niepohamowanym śmiechem. Do kuchni wparowali zaspani Harry i Ron. Spojrzeli na Hermionę, a po sekundzie ich wzrok wlepił się w śmiejącego się Dracona, [Wzrok samowlepny.] który miał na sobie bokserki i kuchenny fartuszek. Kiedy tylko uwierzyli w to, co widzą zaczęli ryć się na całego. [A potem chować do norki uzbierane zapasy.]
- Wi…Widzisz to Harry?! –krzyczał rozbawiony Ron. [Tak, autorko, już mniej więcej pojęliśmy, że Ron jest rozbawiony.]
- Tak…Ma…Malfoy w fartuszku! [Powyższy dialog jest przeznaczony dla tych spośród Czytelników, którym zdarzyło się zapomnieć, że Malfoy był w fartuszku. Ze swojej strony dodam, że Malfoy był w fartuszku.]
Cała trójka chłopów [Myślałam, że to tylko domek, a tymczasem to całe gospodarstwo rolne!] [Typowa hogwarcka familia. Trójka chłopów i ona. Jak u Reymonta, tylko z dodatkowym chłopem.] pokładała się ze śmiechu. Tylko Hermiona stała po środku pomieszczenia i sama nie wiedziała czy śmiać się, czy lepiej płakać. Jednak kiedy tylko zobaczyła minę swojego chłopaka wpatrującego się w jej przyjaciół, zdecydowała się na pierwsze. [Po dwukrotnym rozważeniu wszystkich za i przeciw oraz tajnym głosowaniu.] Wybuchła histerycznym śmiechem. I śmiałaby się tak pewnie do dziś, [Ewentualnie z przerwami na toaletę.] gdyby nie Malfoy zatykający jej usta gorącym pocałunkiem. [Forma imiesłowu wskazuje na to, że Malfoy do dziś zatyka jej usta. Próbują chyba pobić rekord Guinessa w nieodzywaniu się przez kobietę na czas.] Gryfonka przestała się śmiać, oddając romantyczny gest.. Na ten widok jej przyjaciele również przestali wydawać z siebie te czyste dźwięki. [I zaczęli charkać, pluć i stękać.] Zerknęli na całującą się parę i spojrzeli po sobie. [„Hej, Harry, a może i my tak…”] Oboje pogodzeni już z miłością ślizgona i gryfonki, po prostu wyszli z kuchni, udając, że nic nie widzą. [To jest pan Krzysztof Jarzyna ze Szczecina. Co złego, to nie my.]
Miona objęła ślizgona za szyje, ale po chwili się opanowała. [W końcu nie przystoi obejmować kogoś za kilka szyj naraz.] Siedząc już na stole, cmoknęła blondyna w policzek i wstała. [Siedząc na stole, wstała. Autorka zdecydowanie kocha imiesłowy.]
- Draco…
- Hmm?
- Oddaj mi proszę ten fartuch, dobrze? [„Oddaj fartucha”!]
- Ale…
- [Przykro mi, odpadasz z MasterChefa.] Cicho. Ja robię ci pyszne śniadanko a ty spokojnie usiądziesz na krzesełku, dobrze? Zaraz ci dam śliniaczek. –Malfoy zdębiał słysząc jak Hermiona mówi słodkim głosem jak do małego dziecka. W mig wyczarowała śliniak dla malutkich mugoli oraz czarodziei [Można było wprawdzie powiedzieć „ludzi”, ale to by nie było dostatecznie segregacyjne.] i założyła go na szyje oniemiałego chłopaka. Ten po chwili oprzytomniał. Obejrzał swój śliniak i skierował swój wzrok na dziewczynę. Jego „ubiór” po chwili zniknął.
- Będziesz dobrą matką. [Zwłaszcza jeśli twój osiemnastoletni syn będzie paćkał się jedzeniem – możesz wtedy zawsze wyczarować mu śliniak.]
- Skąd wiesz? – Miona zachichotała.
- Po twoim kojącym głosie i takiej czułości…Zresztą, ty we wszystkim jesteś dobra, Granger. Jesteś w końcu kujonką.
- Bycia matką nie da się nauczyć, Draco. Ale i tak dziękuje za komplement. Chociaż, wiesz…Ja raczej nie będę mieć dzieci.
Hermiona podeszła do lodówki i wyjęła z niej jajka i mleko, zamierzała zrobić naleśniki. [Uwaga, zamierzała zrobić naleśniki. To wyjaśnienie fabularne pojawienia się jajek i mleka.] Wyjęła z szafki mąkę [Wiedziałem, że czegoś brakowało w tych naleśnikach…] i położyła na blacie kuchennym. [A myślałem, że na blacie stolarskim.]
- A to czemu? –Podjął dalszą rozmowę Draco.
- No bo…-Mionka się zaczerwieniła –Po pierwsze nie mam z kim…A po drugie po, co mieć dzieci z kimś kogo się nie kocha? [Logiczne. Po pierwsze, nie mam z kim, po drugie, mam z kim, tylko go nie kocham, a po trzecie, kocham go, ale nie mam z kim.]
- To nie kochasz mnie? –Szepnął Malfoy sam do siebie. [I natychmiast zapewnił sam siebie, że miłuje się uczuciem niezłomnym.]
- Co?
- Nic, nic…Mówiłem, że to szkoda.
- Co masz na myśli? –Hermiona zaczęła robić ciasto na naleśniki. [TAK, WIEMY, ŻE NA CHOLERNE NALEŚNIKI]
- Nieważne…
Dziewczyna westchnęła i zabrała się do robienia śniadania. W tym czasie Malfoy obserwował swą ukochaną i myślał jak tu zrealizować swój plan. [Może następnym razem przypalę garnek, to i herbatę będzie za mnie robiła?]
- Harry, jesteś pewien, że on naprawdę jest w porządku? [Czy na pewno jesteś pewien, że naprawdę serio wybierasz odpowiedź „C”?]
- Jasne, że tak. Popatrz tylko jak się na nią patrzy. Z taką…
- Miłością.- Dokończył Ron za przyjaciela.
- No właśnie. Na pewno nic jej nie zrobi. [Cóż, w każdym razie na pewno nie zrobi jej naleśników.]
Po paru chwilach z kuchni rozległ się melodyjny głos Hermiony wołającej na śniadanie. [Mezzosopranem.]

Zanim przyjaciele brązowowłosej dotarli do kuchni, [Przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę.] Draco doskoczył do dziewczyny łapiąc ją w pasie. Przytulił ją mocno do siebie [A już myślałem, że przytulił ją mocno do kogoś innego.] a ona położyła mu głowę na torsie.
- Hermi, czy oni musza psuć mi taka romantyczną chwilę i jeść z nami śniadanie?
- Co jest romantycznego w śniadaniu?- Zaśmiała się Hermiona. [Jestem bowiem tępą gryfonką i nie rozumiem, co jest romantycznego w śniadaniu we dwójkę.]
- Wszystko jest romantyczne jeśli jesteś tam ty. To, co? Muszą z nami jeść? [Powiedzmy im po prostu, że bufet już zamknięty.] [Niech żrą w stodole, ćwoctwo. I tak to tylko dwójka chłopów.]
- Nie dramatyzuj.
Do kuchni właśnie weszli chłopcy. [Ubrani w pończoszki, mundurki szkolne i wyposażeni w pokaźnych rozmiarów wyprawkę szkolną.] Draco cicho mruknął coś pod nosem i szepnął głośniej: No i za późno.
Cała czwórka zjadła śniadanie w jako takiej miłej atmosferze. [Jako taka miła atmosfera, znana też jako ostrożnie optymistyczna ekstaza.] Kiedy wszyscy się ubrali, poszli razem na lekcje. Po raz pierwszy w życiu. Święta trójca Hogwartu i ślizgon… [Teologowie próbowali później wysnuwać teorie, jakoby Malfoy był szatanem pod postacią ślizgona, który skusił Harry’ego i Rona do zjedzenia usmażonych przez pramatkę Hermionę naleśników z patelni poznania dobra i zła.]

[A teraz, ponieważ w tym odcinku zabrakło tradycyjnego już od kilku rozdziałów wiersza, oto segment końcowy, będący jednocześnie rymowanym podsumowaniem całości:

Jedzą, piją, rondle palą
I ryją się na całego.
Mało domku nie rozwalą
Chłopy i Hermi z kolegą.

- Granger, dobra przyszła matko! -
Malfoy rzecze do Hermiony;
Że zaś ta niechętna dziatkom
Podliz niezbyt jest trafiony.

- Oddaj fartuch - Hermi na to -
i odłóż go tam, gdzie wisiał!
Mija zima, wiosna, lato
A ta śmieje się do dzisiaj.]

1 komentarz:

  1. Proszę, proszę... tego się nie spodziewałam wchodząc tu z nudów. Moja siostra pisze bloga (no może nie zupełnie, ale jednak). Brawo! Czekam na kolejne odcinki... bo deszczowych dni w tym kraju co niemiara... Nie wierzyłam, że uda Ci się przekonać "Martę" do tego :)

    OdpowiedzUsuń