Niech więc tak będzie. Oryginał posta - tu. Moje komentarze są niebieskie, a Łukasza M. - niebieskie.
Tekst bez poprawek:
Hermione & Draco story
--- czapter łan-ęd-tłęty ---
Obudzili się pełni energii i dobrego humoru. [Reklama ciasteczek „Sru i Do Przodu”.] Ubrali się wzajemnie pożerając się wzrokiem. [To znaczy Hermiona ubierała Malfoya, pożerając wzrokiem sama siebie, a Malfoy ubierał ją i też pożerał wzrokiem siebie. Toż to murowana kandydatura do Pucharu Cyrku Osobliwości.] Potem Hermiona zrobiła naleśniki i poszli na lekcje. [Bez naleśników nie mieli po co pokazywać się w klasie.] Wszyscy dziwnie się na nich patrzyli, kiedy szli korytarzem trzymając się za ręce. [Wszyscy nagle zdecydowali, że fajnie będzie pochodzić jednym korytarzem, trzymając się za ręce i dziwnie się patrząc.] Oboje na to nie zważali, chodź nie mogli sami w to uwierzyć.Malfoy i Granger, dziwne… Przed salą od transmutacji dopadł ich czerwony ze złości Ron. [Ron Wasserman - Go Go Power Rangers!] Spojrzał na nich z odrazą i zaczął swe przemówienie. [„Moi drodzy, zebraliśmy się tutaj, czerwoni ze złości, by wydrzeć mordę na Hermionę. Niech mi będzie wolno rozpocząć od…”]
- Hermiono jak mogłaś?! Kiedy wczoraj usłyszałem, o tym, co powiedział Malfoy nie uwierzyłem! Nie wierzyłem innym, że poszłaś z nim do jakiegoś domku, ufałem ci! [„Ufałem ci, a ty chodzisz z ludźmi do jakichś domków!”] Jednak widzę, że się myliłem! Zdradziłaś mnie, Harrego i cały Gryffindor! [Wygląda na to, drodzy czytelnicy, że do tej pory mieliśmy zaiste nikłe pojęcie o życiu erotycznym Hermiony.]
- Ron!
- Cicho bądź!
- Ronaldzie do cholery!
- Zamknij się dziwko! Nie wiedziałem, że tak się puszczasz, zdrajco! [Nie będzie Hermion, zdrajca, płuł nam w twarz.] Żeby to…
Nie dokończył. Malfoy uderzył go w twarz, stróżka krwi [Pani cieć w banku krwi, stróżka krwi, właśnie oficjalnie awansowała na postać w tym fanfiku.] popłynęła po czerwonej ze złości twarzy Weasleya. Harry do nich podszedł, spojrzał z żalem na Hermionę, mruknął cos w stylu: Wybacz za niego [Wybacz, że tak krwawi. W ogóle nie wie, jak się zachować.], i odciągnął przyjaciela od Hermi. Dziewczyna wybuchła płaczem i wtuliła się w ciepłe ciało Malfoya [Malfoy niespodziewanie umarł z wrażenia.] wdychając jego zapach. [Póki nie zaczęło się rozkładać, pachniało całkiem nieźle.] On zaczął ją głaskać po głowie [Stężenie pośmiertne.] o nic nie pytając, była za to wdzięczna.
- J-jak on mógł? Jak mógł? –Płakała i czkała Hermiona. Moczyła łzami koszulę Dracona, a on zaczął szeptać jej słowa pocieszenia. [„No, już, maleńka. Nie bój się. Zaraz pójdziemy i cię wysuszymy.”] Po chwili podeszła do nich profesor McGonagal.
- Co tu się dzieje? Panie Malfoy, czemu męczy pan Hermionę?! [Hermiona jest z profesor McGonagall na „ty”. Masz coś do Hermi? Masz coś do Minerwy.]
- On mi nic nie robi proszę pani. On…-Hermiona znowu się rozpłakała i wtuliła się w chłopaka. Draco znowu zaczął ją uspokajać. McGonagal zrobiła zdziwioną minę i wpuściła ich do klasy. [„Nie płacą mi za rozwiązywanie problemów uczniów. Ja ich mam tylko nauczyć, jak zmienić prosiaka w katedrę”.] Usiedli razem w ostatniej ławce. Draco trzymał Hermi za rękę pod ławką. Oboje wolnymi rękoma zapisywali notatki [Wodzili palcami po zeszytach, ale jakoś nie zostawiało to śladu.] a Hermi przy tym cicho chlipała ki nie patrzyła na Rona.
Po lekcji wyszli razem na korytarz. Tam spotkali się z Ronem, który szybko ich minął i z Harrym.
- Hermiono, przepraszam cię za Rona.
- Nic nie szkodzi…To nie twoja wina Harry. Dziękuje.
Wszyscy troje poszli na lekcję historii. Mcgonagal [Co ją widzę, to traci z nazwiska jakąś literę albo któraś z nich staje się mała; trochę jak u Józefa K. z „Procesu”. Zobaczycie, pod koniec tego fanfika McGonagall będzie się nazywała „Mpnt”.] jeszcze bardziej się zdziwiła, kiedy zobaczyła Malfoya rozmawiającego z Potterem. Nic z tego nie rozumiała, ale cieszyła się z zaistniałej sytuacji. [Zabawne, ja też nic z tego nie rozumiem, bo Malfoy przecież NIE rozmawiał z Harrym. Chyba że to było w tych słynnych didaskaliach napisanych atramentem sympatycznym.]
Hermiona usiadła obok Malfoya. Pisała notatki i z każdym słowem wypływającym z ust Mcgonagal [To teraz McGonagall prowadzi historię magii? Chyba poprzedni nauczyciel umarł, czy coś, tak?], uspokajała się. Kiedy wszystkie lekcje się zakończyły poszła na obiad. Usiadła jak najdalej Rona [Jak mówi stare rumuńskie przysłowie: „Wyżej d… nie podskoczysz, dalej Rona nie usiądziesz”.] obok Harrego i Ginny. Ron cały czas patrzył się na nią z wyrzutem, nie kryjąc tego. Po jakimś czasie Hermiona nie wytrzymała.
- Ronaldzie, co się tak na mnie gapisz?!
- Bo pierwszy raz widzę szlamę dzi…. [Dziś.]
- Coś chciałeś powiedzieć, Weasley? –Za plecami rudzielca stanął Draco. Przybrał wyjątkowo złośliwy wyraz twarzy lustrując Rona uważnym spojrzeniem. [Ron z przestrachu od razu przyznał, że był tajnym współpracownikiem SB.] Był miły tylko dla Hermiony inni nadal byli przez niego tępieni zwłaszcza teraz Ron. Chłopak się przestraszył i zamilkł. Malfoy podszedł bliżej do Hermiony i sięgnął do niej ręką. Zdarzeniu przypatrywała się cała szkoła. [„Widzisz, jak sięga? At least four feet, szwagier!”] Pansy była czerwona ze złości i płaczu, ślizgoni mieli na twarzach zdziwienie pomieszane z odrazą [Ze szczyptą majeranku.], gryfoni wpatrywali się w Malfoya jakby zobaczyli największy cud na świecie [Kolos z Rodos Malfoyos.], a puchoni i krukoni szeptali coś między sobą. Kiedy Hermiona podała dłoń Draco wszyscy zamilkli. Malfoy szepnął coś do Miony i dumnym krokiem wyprowadził ją z Sali. [„Krok wyprowadzający dumny” ćwiczebny manewr wojskowy nr 89.] Teraz już wszyscy wiedzieli, że Malfoy i Hermiona…nie nienawidzą się. [„Nie nienawidzę cię. Wyjdziesz za mnie?”.] Wszyscy już w to wierzyli, nawet Snape, chociaż z trudem.
Kiedy wyszli z WS Draco wybuchnął śmiechem. Łzy rozbawienia zaczęły spływać po jego twarzy i prawie zaczął się tarzać po ziemi. Hermiona spoglądała na niego jak na idiotę.
- Widziałaś…haha… twarz …haha…Wasleya? [W tym momencie Haha-Wasley wypadł z sali z wściekłością na Haha-Twarzy i zrobił Malfoyowi z Haha-Dupy jesień średniowiecza.] A…haha…[…PSIK!] innych? –Wydukał między napadami śmiechu. Hermiona nigdy nie widziała, żeby śmiał się tak szczerze i nie wiedziała, co powiedzieć. Przeszedł jej smutek spowodowany zachowaniem rudzielca, gdy tak patrzyła na Malfoya. Kiedy nagle Draco przestał się śmiać [BACH przestajemy się śmiać.] i spojrzał na nią bardzo poważnie odzyskała mowę. [Wcześniej miała równie poważny przypadek niedomówienia.]
- Co się stało?
- Uf…Już myślałem, że straciłaś głos, Granger! –I znowu zaczął się śmiać. [BACH znów zaczynamy się śmiać.] Po chwili Hermiona dołączyła do niego. Kiedy wszyscy wychodzili z Sali patrzyli się na nich dziwnym, niedowierzącym wzrokiem. Nikt nie widział śmiejącego się Malfoya, a teraz on rył się wspólnie z gryfonką [Ryli sobie norę na zimę.] tarzając się po ziemi. Był to naprawdę przedziwny widok, dla niektórych przerażający(hehe). [Śmiejemy się z tego, że czytelnik w tym miejscu się nie zaśmieje.] Po chwili wokół rechtającej się pary [Malfoy i Hermiona już skończyli kopać norę, a teraz szukają trufli, chrumkając przy tym i rechtając swymi świńskimi ryjami.] zgromadziło się parenaście osób. Z WS wyszła McGonagal. Uśmiechnęła się pod nosem i przedostała się do Malfoya i Granger. Gryfonka i ślizgon zamilkli.
- Co się tu dzieje?
- Nic.
- Na pewno?
- tak pani profesor. [Za każdym razem, kiedy Hermiona kłamie, robi to małą literą. Dzięki temu to widać, jak u Pinokia.]
- No, to dobrze. Nie róbcie zamieszania.
- Tak, pani profesor.
Kiedy tylko Mcgonagal odeszła oni znowu zaczęli się śmiać. Do kółeczka wszedł Ron patrząc się na nich spode łba, był wściekły.
- Co was tak śmieszy?! –Zignorowali go.
- Haha…Co to było? Tak pani profesor? [Malfoy reaguje z małym opóźnieniem; jako Ślizgon, ze śmiechu ma poślizg percepcji o paręnaście sekund.]
- Nic! Ty za to patrzyłeś się na nią jak jakiś tępy zwierzak!
- Ja jestem zwierzakiem! –Malfoy zawarczał. [Zawarczał i po paru próbach zgasł zupełnie. Świece do wymiany.] - Ale wypraszam sobie, tępy. - Hermiona go szturchnęła. On odpowiedział tym samym. Zaczęli się nawzajem przepychać. [Liga KSW: Draco „Ja Jestem Zwierzakiem” Malfoy VS Hermi „tak pani profesor” Granger.] Tłumek wokół nich robił się coraz większy [→ Tłumek (nij.) – rzecz. grupowy, znacz. „małe duże zgromadzenie ludzi”, syn.: hordka, wataszka, zgrajka, ciżebka, zbiegowiunio.] a oni tego nie zauważyli. Ignorowali też krzyczącego Rona i łkającą Pansy. Kiedy Hermiona ostatni raz pchnęła Malfoya [Aha, to wyjaśnia, dlaczego Malfoy wtedy był martwy. To dlatego, że Hermiona go retroaktywnie pchnęła nożem.] ten złapał ją za rękę, objął i wziął na ręce. Zrobił trochę bardziej poważną minę i ruszył w stronę błoni. A tłumek zaczął między sobą szeptać. [Tłumek zaczął szeptać między sobą a tamtym drzewem po lewej.] Pojedyncze osoby wykrzykiwały groźby, [Szeptem, rzecz jasna.] inne płakały. [Patrz wyżej.] Ryczała Pansy, jakieś ślizgonki i paru chłopakom mina zrzedła. [Mina chłopaków przy rzednięciu zawsze ryczy. „ZRZEED!!!”]
Malfoy zabrał Hermionę nad jezioro i postawił ją na białym puchu (śniegu). [No patrz, a już się zastanawiałem, czemu nagle z nieba zaczął padać cukier-puder.]
- Co to było, Malfoy?
- Co?
- No, ten wybuch śmiechu. Nigdy taki nie byłeś.
- Skąd wiesz, jaki byłem, Granger? Nigdy się przed tobą nie otworzyłem, właściwie, to przed nikim.
- No, może…Nawet nie wiedziałam, że umiesz się śmiać.
- A ja nie wiedziałem, że umiesz tak źle całować. [Jeśli wydaje ci się, że Hermiona źle pocałowała Malfoya, to może być dlatego, że nie pocałowała Malfoya.] –Hermiona spojrzała się na niego ze złością. Podeszła do niego i namiętnie go pocałowała.
- Hmm…Zmieniłem zdanie.-Hermiona się uśmiechnęła- całujesz fatalnie, a nie źle!
Miona skoczyła na niego i powaliła go na ziemię. [Liga KSW: wracamy po reklamach.] Znowu się pocałowali, obrócili i teraz Malfoy górował. [O ile wiem, tradycyjny czasownik to „szczytował”. Może tak to robią górale.] Spojrzał gryfonce w oczy.
- Żartowałem. Żadna dziewczyna nie całuje tak jak ty, Granger.
Oberwał w twarz śnieżką.
- Za, co to?! [– Nie wiem, ale wróży kłopoty! – odpowiedziała z przerażeniem Za.]
- Nie wiem. Tak jakoś.-Zachichotała.
- Tak jakoś wylądujesz w tamtej zaspie! –Malfoy złapał dziewczynę i wrzucił ją do zaspy… [„Zaraz podetnę ci nogę!” – powiedział Tomek Sawyer i na dowód prawdziwości swych słów podciął Huckowi nogę. Tomek Sawyer nigdy nie złamał raz danego słowa.]
O Jezusicku. To ile jeszcze tego zostało nam do przerobienia? ;)
OdpowiedzUsuńPrzy okazji, świetna robota z tym rozdziałem.