niedziela, 22 kwietnia 2012

TW "Haha-Wasley" i Szemrzący Tłumek

Miałem dać spokój temu fanfikowi, ale nie zdołałem. Dość mi było przeczytać tylko jeden rozdział i już wiedziałem, że ja i ten fanfik zdecydowanie się polubimy, w każdym razie jednostronnie. Ten odcinek zrobiłem sam, ale, rzecz jasna, zapraszam partnerów - tych stałych i tych w innych stanach skupienia na swoich studiach - do współkomentowania zupełnie nowej serii wielkich Hermiony i Dracona miłosnych perypetii.

Niech więc tak będzie. Oryginał posta - tu. Moje komentarze są niebieskie, a Łukasza M. - niebieskie.



Tekst bez poprawek:
Obudzili się pełni energii i dobrego humoru. Ubrali się wzajemnie pożerając się wzrokiem. Potem Hermiona zrobiła naleśniki i poszli na lekcje. Wszyscy dziwnie się na nich patrzyli, kiedy szli korytarzem trzymając się za ręce. Oboje na to nie zważali, chodź nie mogli sami w to uwierzyć. Malfoy i Granger, dziwne… Przed salą od transmutacji dopadł ich czerwony ze złości Ron. Spojrzał na nich z odrazą i zaczął swe przemówienie.
- Hermiono jak mogłaś?! Kiedy wczoraj usłyszałem, o tym, co powiedział Malfoy nie uwierzyłem! Nie wierzyłem innym, że poszłaś z nim do jakiegoś domku, ufałem ci! Jednak widzę, że się myliłem! Zdradziłaś mnie, Harrego i cały Gryffindor!
- Ron!
- Cicho bądź!
- Ronaldzie do cholery!
- Zamknij się dziwko! Nie wiedziałem, że tak się puszczasz, zdrajco! Żeby to…
Nie dokończył. Malfoy uderzył go w twarz, stróżka krwi popłynęła po czerwonej ze złości twarzy Weasleya. Harry do nich podszedł, spojrzał z żalem na Hermionę, mruknął cos w stylu: Wybacz za niego, i odciągnął przyjaciela od Hermi. Dziewczyna wybuchła płaczem i wtuliła się w ciepłe ciało Malfoya wdychając jego zapach. On zaczął ją głaskać po głowie o nic nie pytając, była za to wdzięczna.
- J-jak on mógł? Jak mógł? –Płakała i czkała Hermiona. Moczyła łzami koszulę Dracona, a on zaczął szeptać jej słowa pocieszenia. Po chwili podeszła do nich profesor McGonagal.
- Co tu się dzieje? Panie Malfoy, czemu męczy pan Hermionę?!
- On mi nic nie robi proszę pani. On…-Hermiona znowu się rozpłakała i wtuliła się w chłopaka. Draco znowu zaczął ją uspokajać. McGonagal zrobiła zdziwioną minę i wpuściła ich do klasy. Usiedli razem w ostatniej ławce. Draco trzymał Hermi za rękę pod ławką. Oboje wolnymi rękoma zapisywali notatki a Hermi przy tym cicho chlipała ki nie patrzyła na Rona.
Po lekcji wyszli razem na korytarz. Tam spotkali się z Ronem, który szybko ich minął i z Harrym.
- Hermiono, przepraszam cię za Rona.
- Nic nie szkodzi…To nie twoja wina Harry. Dziękuje.
Wszyscy troje poszli na lekcję historii. Mcgonagal jeszcze bardziej się zdziwiła, kiedy zobaczyła Malfoya rozmawiającego z Potterem. Nic z tego nie rozumiała, ale cieszyła się z zaistniałej sytuacji.
Hermiona usiadła obok Malfoya. Pisała notatki i z każdym słowem wypływającym z ust Mcgonagal, uspokajała się. Kiedy wszystkie lekcje się zakończyły poszła na obiad. Usiadła jak najdalej Rona, obok Harrego i Ginny. Ron cały czas patrzył się na nią z wyrzutem, nie kryjąc tego. Po jakimś czasie Hermiona nie wytrzymała.
- Ronaldzie, co się tak na mnie gapisz?!
- Bo pierwszy raz widzę szlamę dzi….
- Coś chciałeś powiedzieć, Weasley? –Za plecami rudzielca stanął Draco. Przybrał wyjątkowo złośliwy wyraz twarzy lustrując Rona uważnym spojrzeniem. Był miły tylko dla Hermiony inni nadal byli przez niego tępieni, zwłaszcza teraz Ron. Chłopak się przestraszył i zamilkł. Malfoy podszedł bliżej do Hermiony i sięgnął do niej ręką. Zdarzeniu przypatrywała się cała szkoła. Pansy była czerwona ze złości i płaczu, ślizgoni mieli na twarzach zdziwienie pomieszane z odrazą, gryfoni wpatrywali się w Malfoya jakby zobaczyli największy cud na świecie, a puchoni i krukoni szeptali coś między sobą. Kiedy Hermiona podała dłoń Draco wszyscy zamilkli. Malfoy szepnął coś do Miony i dumnym krokiem wyprowadził ją z Sali. Teraz już wszyscy wiedzieli, że Malfoy i Hermiona…nie nienawidzą się. Wszyscy już w to wierzyli, nawet Snape, chociaż z trudem.
Kiedy wyszli z WS Draco wybuchnął śmiechem. Łzy rozbawienia zaczęły spływać po jego twarzy i prawie zaczął się tarzać po ziemi. Hermiona spoglądała na niego jak na idiotę.
- Widziałaś…haha… twarz …haha…Wasleya? A…haha… innych? –Wydukał między napadami śmiechu. Hermiona nigdy nie widziała, żeby śmiał się tak szczerze i nie wiedziała, co powiedzieć. Przeszedł jej smutek spowodowany zachowaniem rudzielca, gdy tak patrzyła na Malfoya. Kiedy nagle Draco przestał się śmiać i spojrzał na nią bardzo poważnie odzyskała mowę.
- Co się stało?
- Uf…Już myślałem, że straciłaś głos, Granger! –I znowu zaczął się śmiać. Po chwili Hermiona dołączyła do niego. Kiedy wszyscy wychodzili z Sali patrzyli się na nich dziwnym, niedowierzącym wzrokiem. Nikt nie widział śmiejącego się Malfoya, a teraz on rył się wspólnie z gryfonką tarzając się po ziemi. Był to naprawdę przedziwny widok, dla niektórych przerażający(hehe). Po chwili wokół rechtającej się pary zgromadziło się parenaście osób. Z WS wyszła McGonagal. Uśmiechnęła się pod nosem i przedostała się do Malfoya i Granger. Gryfonka i ślizgon zamilkli.
- Co się tu dzieje?
- Nic.
- Na pewno?
- tak pani profesor.
- No, to dobrze. Nie róbcie zamieszania.
- Tak, pani profesor.
Kiedy tylko Mcgonagal odeszła oni znowu zaczęli się śmiać. Do kółeczka wszedł Ron patrząc się na nich spode łba, był wściekły.
- Co was tak śmieszy?! –Zignorowali go.
- Haha…Co to było? Tak pani profesor?
- Nic! Ty za to patrzyłeś się na nią jak jakiś tępy zwierzak!
- Ja jestem zwierzakiem! –Malfoy zawarczał.- Ale wypraszam sobie, tępy. - Hermiona go szturchnęła. On odpowiedział tym samym. Zaczęli się nawzajem przepychać. Tłumek wokół nich robił się coraz większy a oni tego nie zauważyli. Ignorowali też krzyczącego Rona i łkającą Pansy. Kiedy Hermiona ostatni raz pchnęła Malfoya ten złapał ją za rękę, objął i wziął na ręce. Zrobił trochę bardziej poważną minę i ruszył w stronę błoni. A tłumek zaczął między sobą szeptać. Pojedyncze osoby wykrzykiwały groźby, inne płakały. Ryczała Pansy, jakieś ślizgonki i paru chłopakom mina zrzedła.
Malfoy zabrał Hermionę nad jezioro i postawił ją na białym puchu (śniegu).
- Co to było, Malfoy?
- Co?
- No, ten wybuch śmiechu. Nigdy taki nie byłeś.
- Skąd wiesz, jaki byłem, Granger? Nigdy się przed tobą nie otworzyłem, właściwie, to przed nikim.
- No, może…Nawet nie wiedziałam, że umiesz się śmiać.
- A ja nie wiedziałem, że umiesz tak źle całować. –Hermiona spojrzała się na niego ze złością. Podeszła do niego i namiętnie go pocałowała.
- Hmm…Zmieniłem zdanie.-Hermiona się uśmiechnęła- całujesz fatalnie, a nie źle!
Miona skoczyła na niego i powaliła go na ziemię. Znowu się pocałowali, obrócili i teraz Malfoy górował. Spojrzał gryfonce w oczy.
- Żartowałem. Żadna dziewczyna nie całuje tak jak ty, Granger.
Oberwał w twarz śnieżką.
- Za, co to?!
- Nie wiem. Tak jakoś.-Zachichotała.
- Tak jakoś wylądujesz w tamtej zaspie! –Malfoy złapał dziewczynę i wrzucił ją do zaspy…

Hermione & Draco story
--- czapter łan-ęd-tłęty ---


Obudzili się pełni energii i dobrego humoru. [Reklama ciasteczek „Sru i Do Przodu”.] Ubrali się wzajemnie pożerając się wzrokiem. [To znaczy Hermiona ubierała Malfoya, pożerając wzrokiem sama siebie, a Malfoy ubierał ją i też pożerał wzrokiem siebie. Toż to murowana kandydatura do Pucharu Cyrku Osobliwości.] Potem Hermiona zrobiła naleśniki i poszli na lekcje. [Bez naleśników nie mieli po co pokazywać się w klasie.] Wszyscy dziwnie się na nich patrzyli, kiedy szli korytarzem trzymając się za ręce. [Wszyscy nagle zdecydowali, że fajnie będzie pochodzić jednym korytarzem, trzymając się za ręce i dziwnie się patrząc.] Oboje na to nie zważali, chodź nie mogli sami w to uwierzyć.Malfoy i Granger, dziwne… Przed salą od transmutacji dopadł ich czerwony ze złości Ron. [Ron Wasserman - Go Go Power Rangers!] Spojrzał na nich z odrazą i zaczął swe przemówienie. [„Moi drodzy, zebraliśmy się tutaj, czerwoni ze złości, by wydrzeć mordę na Hermionę. Niech mi będzie wolno rozpocząć od…”]
- Hermiono jak mogłaś?! Kiedy wczoraj usłyszałem, o tym, co powiedział Malfoy nie uwierzyłem! Nie wierzyłem innym, że poszłaś z nim do jakiegoś domku, ufałem ci! [„Ufałem ci, a ty chodzisz z ludźmi do jakichś domków!”] Jednak widzę, że się myliłem! Zdradziłaś mnie, Harrego i cały Gryffindor! [Wygląda na to, drodzy czytelnicy, że do tej pory mieliśmy zaiste nikłe pojęcie o życiu erotycznym Hermiony.]
- Ron!
- Cicho bądź!
- Ronaldzie do cholery!
- Zamknij się dziwko! Nie wiedziałem, że tak się puszczasz, zdrajco! [Nie będzie Hermion, zdrajca, płuł nam w twarz.] Żeby to…
Nie dokończył. Malfoy uderzył go w twarz, stróżka krwi [Pani cieć w banku krwi, stróżka krwi, właśnie oficjalnie awansowała na postać w tym fanfiku.] popłynęła po czerwonej ze złości twarzy Weasleya. Harry do nich podszedł, spojrzał z żalem na Hermionę, mruknął cos w stylu: Wybacz za niego [Wybacz, że tak krwawi. W ogóle nie wie, jak się zachować.], i odciągnął przyjaciela od Hermi. Dziewczyna wybuchła płaczem i wtuliła się w ciepłe ciało Malfoya [Malfoy niespodziewanie umarł z wrażenia.] wdychając jego zapach. [Póki nie zaczęło się rozkładać, pachniało całkiem nieźle.] On zaczął ją głaskać po głowie [Stężenie pośmiertne.] o nic nie pytając, była za to wdzięczna.
- J-jak on mógł? Jak mógł? –Płakała i czkała Hermiona. Moczyła łzami koszulę Dracona, a on zaczął szeptać jej słowa pocieszenia. [„No, już, maleńka. Nie bój się. Zaraz pójdziemy i cię wysuszymy.”] Po chwili podeszła do nich profesor McGonagal.
- Co tu się dzieje? Panie Malfoy, czemu męczy pan Hermionę?! [Hermiona jest z profesor McGonagall na „ty”. Masz coś do Hermi? Masz coś do Minerwy.]
- On mi nic nie robi proszę pani. On…-Hermiona znowu się rozpłakała i wtuliła się w chłopaka. Draco znowu zaczął ją uspokajać. McGonagal zrobiła zdziwioną minę i wpuściła ich do klasy. [„Nie płacą mi za rozwiązywanie problemów uczniów. Ja ich mam tylko nauczyć, jak zmienić prosiaka w katedrę”.] Usiedli razem w ostatniej ławce. Draco trzymał Hermi za rękę pod ławką. Oboje wolnymi rękoma zapisywali notatki [Wodzili palcami po zeszytach, ale jakoś nie zostawiało to śladu.] a Hermi przy tym cicho chlipała ki nie patrzyła na Rona.
Po lekcji wyszli razem na korytarz. Tam spotkali się z Ronem, który szybko ich minął i z Harrym.
- Hermiono, przepraszam cię za Rona.
- Nic nie szkodzi…To nie twoja wina Harry. Dziękuje.
Wszyscy troje poszli na lekcję historii. Mcgonagal [Co ją widzę, to traci z nazwiska jakąś literę albo któraś z nich staje się mała; trochę jak u Józefa K. z „Procesu”. Zobaczycie, pod koniec tego fanfika McGonagall będzie się nazywała „Mpnt”.] jeszcze bardziej się zdziwiła, kiedy zobaczyła Malfoya rozmawiającego z Potterem. Nic z tego nie rozumiała, ale cieszyła się z zaistniałej sytuacji. [Zabawne, ja też nic z tego nie rozumiem, bo Malfoy przecież NIE rozmawiał z Harrym. Chyba że to było w tych słynnych didaskaliach napisanych atramentem sympatycznym.]
Hermiona usiadła obok Malfoya. Pisała notatki i z każdym słowem wypływającym z ust Mcgonagal [To teraz McGonagall prowadzi historię magii? Chyba poprzedni nauczyciel umarł, czy coś, tak?], uspokajała się. Kiedy wszystkie lekcje się zakończyły poszła na obiad. Usiadła jak najdalej Rona [Jak mówi stare rumuńskie przysłowie: „Wyżej d… nie podskoczysz, dalej Rona nie usiądziesz”.] obok Harrego i Ginny. Ron cały czas patrzył się na nią z wyrzutem, nie kryjąc tego. Po jakimś czasie Hermiona nie wytrzymała.
- Ronaldzie, co się tak na mnie gapisz?!
- Bo pierwszy raz widzę szlamę dzi…. [Dziś.]
- Coś chciałeś powiedzieć, Weasley? –Za plecami rudzielca stanął Draco. Przybrał wyjątkowo złośliwy wyraz twarzy lustrując Rona uważnym spojrzeniem. [Ron z przestrachu od razu przyznał, że był tajnym współpracownikiem SB.] Był miły tylko dla Hermiony inni nadal byli przez niego tępieni zwłaszcza teraz Ron. Chłopak się przestraszył i zamilkł. Malfoy podszedł bliżej do Hermiony i sięgnął do niej ręką. Zdarzeniu przypatrywała się cała szkoła. [„Widzisz, jak sięga? At least four feet, szwagier!”] Pansy była czerwona ze złości i płaczu, ślizgoni mieli na twarzach zdziwienie pomieszane z odrazą [Ze szczyptą majeranku.], gryfoni wpatrywali się w Malfoya jakby zobaczyli największy cud na świecie [Kolos z Rodos Malfoyos.], a puchoni i krukoni szeptali coś między sobą. Kiedy Hermiona podała dłoń Draco wszyscy zamilkli. Malfoy szepnął coś do Miony i dumnym krokiem wyprowadził ją z Sali. [„Krok wyprowadzający dumny” ćwiczebny manewr wojskowy nr 89.] Teraz już wszyscy wiedzieli, że Malfoy i Hermiona…nie nienawidzą się. [„Nie nienawidzę cię. Wyjdziesz za mnie?”.] Wszyscy już w to wierzyli, nawet Snape, chociaż z trudem.
Kiedy wyszli z WS Draco wybuchnął śmiechem. Łzy rozbawienia zaczęły spływać po jego twarzy i prawie zaczął się tarzać po ziemi. Hermiona spoglądała na niego jak na idiotę.
- Widziałaś…haha… twarz …haha…Wasleya? [W tym momencie Haha-Wasley wypadł z sali z wściekłością na Haha-Twarzy i zrobił Malfoyowi z Haha-Dupy jesień średniowiecza.] A…haha…[…PSIK!] innych? –Wydukał między napadami śmiechu. Hermiona nigdy nie widziała, żeby śmiał się tak szczerze i nie wiedziała, co powiedzieć. Przeszedł jej smutek spowodowany zachowaniem rudzielca, gdy tak patrzyła na Malfoya. Kiedy nagle Draco przestał się śmiać [BACH przestajemy się śmiać.] i spojrzał na nią bardzo poważnie odzyskała mowę. [Wcześniej miała równie poważny przypadek niedomówienia.]
- Co się stało?
- Uf…Już myślałem, że straciłaś głos, Granger! –I znowu zaczął się śmiać. [BACH znów zaczynamy się śmiać.] Po chwili Hermiona dołączyła do niego. Kiedy wszyscy wychodzili z Sali patrzyli się na nich dziwnym, niedowierzącym wzrokiem. Nikt nie widział śmiejącego się Malfoya, a teraz on rył się wspólnie z gryfonką [Ryli sobie norę na zimę.] tarzając się po ziemi. Był to naprawdę przedziwny widok, dla niektórych przerażający(hehe). [Śmiejemy się z tego, że czytelnik w tym miejscu się nie zaśmieje.] Po chwili wokół rechtającej się pary [Malfoy i Hermiona już skończyli kopać norę, a teraz szukają trufli, chrumkając przy tym i rechtając swymi świńskimi ryjami.] zgromadziło się parenaście osób. Z WS wyszła McGonagal. Uśmiechnęła się pod nosem i przedostała się do Malfoya i Granger. Gryfonka i ślizgon zamilkli.
- Co się tu dzieje?
- Nic.
- Na pewno?
- tak pani profesor. [Za każdym razem, kiedy Hermiona kłamie, robi to małą literą. Dzięki temu to widać, jak u Pinokia.]
- No, to dobrze. Nie róbcie zamieszania.
- Tak, pani profesor.
Kiedy tylko Mcgonagal odeszła oni znowu zaczęli się śmiać. Do kółeczka wszedł Ron patrząc się na nich spode łba, był wściekły.
- Co was tak śmieszy?! –Zignorowali go.
- Haha…Co to było? Tak pani profesor? [Malfoy reaguje z małym opóźnieniem; jako Ślizgon, ze śmiechu ma poślizg percepcji o paręnaście sekund.]
- Nic! Ty za to patrzyłeś się na nią jak jakiś tępy zwierzak!
- Ja jestem zwierzakiem! –Malfoy zawarczał. [Zawarczał i po paru próbach zgasł zupełnie. Świece do wymiany.] - Ale wypraszam sobie, tępy. - Hermiona go szturchnęła. On odpowiedział tym samym. Zaczęli się nawzajem przepychać. [Liga KSW: Draco „Ja Jestem Zwierzakiem” Malfoy VS Hermi „tak pani profesor” Granger.] Tłumek wokół nich robił się coraz większy [→ Tłumek (nij.) – rzecz. grupowy, znacz. „małe duże zgromadzenie ludzi”, syn.: hordka, wataszka, zgrajka, ciżebka, zbiegowiunio.] a oni tego nie zauważyli. Ignorowali też krzyczącego Rona i łkającą Pansy. Kiedy Hermiona ostatni raz pchnęła Malfoya [Aha, to wyjaśnia, dlaczego Malfoy wtedy był martwy. To dlatego, że Hermiona go retroaktywnie pchnęła nożem.] ten złapał ją za rękę, objął i wziął na ręce. Zrobił trochę bardziej poważną minę i ruszył w stronę błoni. A tłumek zaczął między sobą szeptać. [Tłumek zaczął szeptać między sobą a tamtym drzewem po lewej.] Pojedyncze osoby wykrzykiwały groźby, [Szeptem, rzecz jasna.] inne płakały. [Patrz wyżej.] Ryczała Pansy, jakieś ślizgonki i paru chłopakom mina zrzedła. [Mina chłopaków przy rzednięciu zawsze ryczy. „ZRZEED!!!”]
Malfoy zabrał Hermionę nad jezioro i postawił ją na białym puchu (śniegu). [No patrz, a już się zastanawiałem, czemu nagle z nieba zaczął padać cukier-puder.]
- Co to było, Malfoy?
- Co?
- No, ten wybuch śmiechu. Nigdy taki nie byłeś.
- Skąd wiesz, jaki byłem, Granger? Nigdy się przed tobą nie otworzyłem, właściwie, to przed nikim.
- No, może…Nawet nie wiedziałam, że umiesz się śmiać.
- A ja nie wiedziałem, że umiesz tak źle całować. [Jeśli wydaje ci się, że Hermiona źle pocałowała Malfoya, to może być dlatego, że nie pocałowała Malfoya.] –Hermiona spojrzała się na niego ze złością. Podeszła do niego i namiętnie go pocałowała.
- Hmm…Zmieniłem zdanie.-Hermiona się uśmiechnęła- całujesz fatalnie, a nie źle!
Miona skoczyła na niego i powaliła go na ziemię. [Liga KSW: wracamy po reklamach.] Znowu się pocałowali, obrócili i teraz Malfoy górował. [O ile wiem, tradycyjny czasownik to „szczytował”. Może tak to robią górale.] Spojrzał gryfonce w oczy.
- Żartowałem. Żadna dziewczyna nie całuje tak jak ty, Granger.
Oberwał w twarz śnieżką.
- Za, co to?! [– Nie wiem, ale wróży kłopoty! – odpowiedziała z przerażeniem Za.]
- Nie wiem. Tak jakoś.-Zachichotała.
- Tak jakoś wylądujesz w tamtej zaspie! –Malfoy złapał dziewczynę i wrzucił ją do zaspy… [„Zaraz podetnę ci nogę!” – powiedział Tomek Sawyer i na dowód prawdziwości swych słów podciął Huckowi nogę. Tomek Sawyer nigdy nie złamał raz danego słowa.]

1 komentarz:

  1. O Jezusicku. To ile jeszcze tego zostało nam do przerobienia? ;)

    Przy okazji, świetna robota z tym rozdziałem.

    OdpowiedzUsuń