niedziela, 8 kwietnia 2012

"I że cię nie opuszczę, chyba że na czerwoną kanapę"

Kolejny nieprzewidziany (no, bez przesady...) zwrot akcji. Informuję niedoinformowanych (do których także przed chwilą należałem), że tytuł - wymyślony przez Skwarę - nawiązuje do tytułu wielce ambitnego filmu typu mielą-dramat, który ostatnio wszedł na ekrany kin. Wszyscy już lecimy, żeby go obejrzeć i napędzić interes producentom chusteczek, ale nie przed tym, jak przeczytamy przedostatni rozdział tego fanfika. Na ostatni szykuję coś specjalnego, ale tymczasem skupmy się na tu i teraz: w dzisiejszym odcinku dowiemy się, że Malfoy potrafi grzmieć niczym trąby jerychońskie, że istnieją białe domki o nieskończonej kubaturze, a także że są czasami taki drzwi, których nie widać. Jak w "Matriksie".

Oryginał. Komentarze dodawał ten sam skład osobowy, co poprzednio, kolory się również nie zmieniły; w skrócie: Kuba, Skwara, ja.

Tekst bez poprawek:
- Nie, w życiu. Co mam zrobić, Granger, żebyś mi wybaczyła?
- Nic. Nie wybaczę ci. Puść mnie.
- Kurcze….
- Co?
- Nic. A znaczy się tak.- Uklęknął na kolana i zaczął się drzeć na cała szkołę. Wszyscy się na niego spojrzeli.
- Słuchajcie! Ja Draco Malfoy mam wam coś ważnego do powiedzenia! Nie śmiejcie się, bo pożałujecie! Mówię prawdę! Tylko prawdę! A więc, chcę wam wszystkim powiedzieć!
- Cicho…-szepnęła Hermiona.
- Że kocham Hermionę Granger!- Oczy wszystkich uczniów i Hagrida spojrzały się na niego z osłupieniem. Zignorował to.
- Mówię poważnie! Z nikim się nie założyłem! Niech nikt w to nie wątpi! –Wstał i przyciągnął do siebie oniemiałą i onieśmieloną gryfonkę. Złożył na jej ustach namiętny pocałunek. Hermiona poczuła, że odpływa. Było jej cudownie i nie przejmowała się setkami spojrzeń, które lustrowały ją z okien i z błoni. Była tylko ona i Draco. Poczuła, że ją kocha, mogła mu wybaczyć. Ten oderwał się od niej i wziął ją na ręce. Po chwili poszedł niosąc gryfonkę w stronę drugiej strony jeziora, odprowadzony szeptami i wzrokiem czarodziei.
- Gdzie mnie niesiesz?
- Zobaczysz. Chcę ci coś pokazać, Granger. Powiedz, wierzysz mi?
- Co?
- W moje słowa. Czy mam to powtórzyć?
- Nie musisz się jeszcze bardziej ośmieszać.
- Ośmieszać?
- Tak. Kochasz szlamę gdybyś chciał wiedzieć.
- Nie. Kocham kogoś innego.
- Co?
- Kocham najwspanialszą dziewczynę na świecie! Dzielną i mądrą.
- Hmm…O kim ty mówisz?
- O tobie, Granger. Nie denerwuj mnie, bo zrobię to jeszcze raz i napiszę do gazet. –Pocałował ją w czoło. Otulona zapachem jego perfum, znowu odpłynęła.
Kiedy doszedł na miejsce o mało nie krzyknęła. Byli przed ślicznym białym domkiem, z którego wylatywał szary dym. Draco wniósł ją do środka i położył na czerwonej kanapie z dwoma kolorowymi poduszkami. Hermiona rozejrzała się w koło. Popatrzyła na białe firanki, dębową podłogę, telewizor (!), Drzwi do łazienki i do sypialni. Oniemiała z zachwytu.
- D-Draco…Skąd znasz to miejsce?
- Tajemnica. Tu będziemy dzisiaj spać, Granger. Chodź, coś jeszcze ci pokarzę.
Złapał ją za rękę i poprowadził do niedużych drzwi, których nie zauważyła. Weszli do nich. Malfoy jednym ruchem nadgarstka zapalił światło i Hermiona ujrzała wielką bibliotekę z tysiącami książek. Dziewczyna westchnęła z zachwytu. Nigdy nie widziała tylu ksiąg w jednym miejscu.
- Draco…-nic więcej nie mogła wydusić. Podeszła do pierwszej półki i pogładziła jedną z ksiąg po okładce. Malfoy podszedł do niej i objął ją z tyłu. Położył głowę na jej ramieniu i szepnął:
- Podoba się, Granger?
- Nawet nie wiesz jak bardzo. Czyje są te wszystkie książki?
- Twoje
- Co?
- Dobrze usłyszałaś. Zebrałem je z wielu miejsc i dzięki Dumbledorowi umieściłem je tutaj. Są dla ciebie. Możesz tu przychodzić, kiedy chcesz.
- Ale…I tak nie zdążę przeczytać ich wszystkich do końca roku…
- Nie musisz. Kiedy skończymy szkołę książki przeniosą się do na…twojego domu.
- Co chciałeś powiedzieć?
- Nic, przejęzyczyłem się. – „Chciałem powiedzieć naszego…Ale to przecież niemożliwe. Ja muszę się ożenić z Pansy. Blee…” skrzywił się z obrzydzenia na samą myśl.
- Co się stało?
- Nic…
- Przecież widzę.
- Nie chcę ci psuć dobrego nastroju…
- Powiedz mi, Draco.
- Pomyślałem, że muszę się ożenić z Parkinson –„I, że cię stracę…”
- Trudno. Jakoś się żyję, ty też przeżyjesz…-„A ja umrę ze smutku i z zazdrości.”
- Naprawdę to dla ciebie nic nie znaczy, Granger?
- I tak nie byłabym z tobą. Więc, co to za różnica?
- Duża, bo cię kocham, Granger…

--- Hermione & Draco story ---
czapter najntyn


- Nie, w życiu. Co mam zrobić, Granger, żebyś mi wybaczyła? [Na początek: nie zaczynać rozdziału od połowy dialogu. Nikt nie ma pamięci słonia. Oprócz słonia.]
- Nic. Nie wybaczę ci. Puść mnie.
- Kurcze….
- Co? [Cóż, niektórzy mówią „misiu” albo „żabko”.]
- Nic. A znaczy się tak.- Uklęknął na kolana [Śmieję się śmiechem.] i zaczął się drzeć na cała szkołę. [„Ty niedobra szkoło, ty!”] Wszyscy się na niego spojrzeli.
- Słuchajcie! Ja Draco Malfoy mam wam coś ważnego do powiedzenia! Nie śmiejcie się, bo pożałujecie! Mówię prawdę! Tylko prawdę! A więc, chcę wam wszystkim powiedzieć!
- Cicho…-szepnęła Hermiona.
- Że kocham Hermionę Granger!- Oczy wszystkich uczniów i Hagrida spojrzały się na niego z osłupieniem. [Oczy wszystkich uczniów i Hagrida wiodą własne, tajemne życie. Same też patrzą.] [Słupienie oczu może spowodować poważne obrażenia czaszki.] Zignorował to.
- Mówię poważnie! Z nikim się nie założyłem! Niech nikt w to nie wątpi! –Wstał i przyciągnął do siebie oniemiałą i onieśmieloną gryfonkę. Złożył na jej ustach namiętny pocałunek. Hermiona poczuła, że odpływa. Było jej cudownie i nie przejmowała się setkami spojrzeń, które lustrowały ją z okien i z błoni. Była tylko ona i Draco. Poczuła, że ją kocha, mogła mu wybaczyć. Ten oderwał się od niej i wziął ją na ręce. Po chwili poszedł niosąc gryfonkę w stronę drugiej strony jeziora [Pierwszą stronę jeziora zamknęli, bo były na niej pornosy.], odprowadzony szeptami i wzrokiem czarodziei. [Może też „wzrokami”.]
- Gdzie mnie niesiesz?
- Zobaczysz. Chcę ci coś pokazać, Granger. Powiedz, wierzysz mi?
- Co?
- W moje słowa. Czy mam to powtórzyć?
- Nie musisz się jeszcze bardziej ośmieszać.
- Ośmieszać?
- Tak. Kochasz szlamę gdybyś chciał wiedzieć. [Biedne postaci zostały sprowadzone do gadania tylko na temat a) miłości, b) szlamowatości i c) interakcji między tymi dwoma rzeczami. Spłaszczanie charakteru postaci to straszna sprawa.]
- Nie. Kocham kogoś innego.
- Co?
- Kocham najwspanialszą dziewczynę na świecie! Dzielną i mądrą.
- Hmm…O kim ty mówisz? [Nie... wytrzymię... sóspęsu.]
- O tobie, Granger. Nie denerwuj mnie, bo zrobię to jeszcze raz i napiszę do gazet. –Pocałował ją w czoło. Otulona zapachem jego perfum, znowu odpłynęła.
Kiedy doszedł na miejsce o mało nie krzyknęła. Byli przed ślicznym białym domkiem, z którego wylatywał szary dym. [Pożar!] Draco wniósł ją do środka [Zawsze myślałem, że kobiety wynosi się z płonących budynków, a nie wrzuca je do środka.] i położył na czerwonej kanapie z dwoma kolorowymi poduszkami. Hermiona rozejrzała się w koło. Popatrzyła na białe firanki, dębową podłogę, telewizor (!), Drzwi do łazienki i do sypialni. [Były tam drzwi imieniem Drzwi.] Oniemiała z zachwytu.
- D-Draco…Skąd znasz to miejsce?
- Tajemnica. Tu będziemy dzisiaj spać, Granger. Chodź, coś jeszcze ci pokarzę. [I zaprowadził ją do piwnicy, żeby jej pokazać więźnia, którego specjalnie dla niej pokarał torturami.]
Złapał ją za rękę i poprowadził do niedużych drzwi, których nie zauważyła. Weszli do nich. [Każde weszło do drzwi, ale Hermiona swoich nie zauważyła.] Malfoy jednym ruchem nadgarstka zapalił światło i Hermiona ujrzała wielką bibliotekę z tysiącami książek. [Wszystkie w tym jednym ślicznym białym domku, upchnięte tak ciasno, że wysypywały się oknami.] Dziewczyna westchnęła z zachwytu. Nigdy nie widziała tylu ksiąg w jednym miejscu. [Jak wiadomo, książki w dużych ilościach są do podziwiania, nie do czytania. Kiedy Hermiona w końcu spojrzała na okładki, okazało się, że to wszystko roczniki „Wędkarza Polskiego” i książki kucharskie.]
- Draco…-nic więcej nie mogła wydusić. Podeszła do pierwszej półki i pogładziła jedną z ksiąg po okładce. Malfoy podszedł do niej i objął ją z tyłu. [To właśnie nazywają „bibliofilią” – molestowanie seksualne książek.] Położył głowę na jej ramieniu i szepnął:
- Podoba się, Granger?
- Nawet nie wiesz jak bardzo. Czyje są te wszystkie książki?
- Twoje
- Co?
- Dobrze usłyszałaś. Zebrałem je z wielu miejsc i dzięki Dumbledorowi umieściłem je tutaj. [Dumbledor 2.0 – aplikacja do sortowania książek, już na Androida.] Są dla ciebie. Możesz tu przychodzić, kiedy chcesz.
- Ale…I tak nie zdążę przeczytać ich wszystkich do końca roku…
- Nie musisz. Kiedy skończymy szkołę książki przeniosą się do na…twojego domu. [Będziesz mogła je sobie połozyć do na… stole, albo gdzie tam chcesz.]
- Co chciałeś powiedzieć?
- Nic, przejęzyczyłem się. – „Chciałem powiedzieć naszego…Ale to przecież niemożliwe. [Tak, bo przecież słowo "naszego" jest niemożliwe do wymówienia - trudniejsze nawet niż "Brfxxccxxmnpcccclllmmnprxvclmnckssqlbb11116".] Ja muszę się ożenić z Pansy. Blee…” skrzywił się z obrzydzenia na samą myśl. [Deu sex machina, czy coś mnie ominęło?]
- Co się stało?
- Nic…
- Przecież widzę.
- Nie chcę ci psuć dobrego nastroju…
- Powiedz mi, Draco.
- Pomyślałem, że muszę się ożenić z Parkinson –„I, że cię stracę…”` [„II, że mi będzie źle; III, że się zabiję; IV, kupić 10 jajek i bułkę tartą.”]
- Trudno. Jakoś się żyję, ty też przeżyjesz…-„A ja umrę ze smutku i z zazdrości.” [A ja umrę ze śmiechu.]
- Naprawdę to dla ciebie nic nie znaczy, Granger?
- I tak nie byłabym z tobą. Więc, co to za różnica?
- Duża, bo cię kocham, Granger… [Odparł Więc.]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz