niedziela, 13 listopada 2011

Daj mi spokój

To motyw przewodni dzisiejszego odcinka fanfika (oryginał tutaj). Komentarze niebieskie są moje, jasnoniebieskie - Kuby z wydziału i prawie że jego siostry, ale jednak nie, a czerwony kolorem oznaczone są premierowe komentarze Agnieszki zwanej Małą, która, mam nadzieję, jeszcze kiedyś podejmie z nami współpracę przy jakimś fanfiku.

Here endeth the introductory pierdolamento.


Hermione & Draco story
--- czapter fortin ---


Hermiona szła do biblioteki. Na nieszczęście spotkała po drodze Malfoya. Uśmiechał się tym swoim durnym ironicznym wykrzywieniem ust i szedł prosto na nią. [Wariat! Idzie na czołowe!] [Gra z nią w cykora.] Czuła, że znowu się pokłócą o coś głupiego.
- O, szlama Granger!
- Nie odzywaj się tak do mnie!
- Dobrze panienko Granger. – Malfoy się zaśmiał.
- Gdzie tak pędzisz, Granger? [Znaczy się, to już Hermiona mówi.] Na spotkanie z Potterem? Biedny Potter…
- Nie, tleniony! [Nie biedny, tylko tleniony. Jak tleniony, znaczy miał pieniądze na rozjaśnianie.] Wyobraź sobie, że idę do biblioteki!
- Haha…Jak zwykle. Nie masz już dość, Granger?
- Nie! Ja w porównaniu do ciebie się uczę! [Uczy się, porównując się z Malfoyem. Ściąga jego współczynniki.] Więc, zejdź mi z drogi!
- Nie ma mowy, nie pójdziesz do biblioteki.
- A to niby, czemu?
- Bo ja tak chcę! [Umiejętność Retoryka wzrosła.]
- Mnie to nic nie obchodzi! Idę tam i już! [No idę albo nie idę!] A wiesz, może, co prócz książek jest plusem biblioteki?
- Niby, co Granger?
- Nie ma tam ciebie!
Hermiona popchnęła Malfoya w bok i poszła do biblioteki. Ten stał na korytarzu jak słup soli i właśnie do niego dotarło, dlaczego lubi męczyć Hermionę. Bo tu nie chodzi o sprawianie przykrości…Chodzi o to, że wtedy jest blisko niej. Nie myśląc dużo pobiegł za gryfonką. [Biblioteka: teraz tylko 50% plusów.] Weszła do biblioteki [Malfoy zmienił płeć w trybie natychmiastowym i wszedł do biblioteki. A mógł nawet do Sejmu.] i wciągnęła zapach starych książek. [Jedna działka, druga działka…] Uwielbiała to, chociaż mogło się to wydawać dziwne. [Cóż, każdy ma swój fetysz.] Sięgnęła po upragnioną książkę i usiadła. Nawet nie zdążyła przeczytać strony, kiedy za jej plecami rozległ się jakiś krzyk. Odwróciła się w jego stronę.
- Malfoy ty, idioto…-szepnęła do siebie [To dowodzi, że to faktycznie Malfoy po zmianie płci.] i wstała.
Podeszła do małej dziewczynki (z pierwszej klasy, ale dziwnie zacofanej umysłowo, hehe…) [Kiedy nawet narrator się z ciebie śmieje, wiedz, że coś się dzieje.] w koncie sali [Sala miała własne konto bankowe. Pewnie komórka na miotły też swoje miała.] i do wysokiego blondyna, który trzymał jej kotka nad głową. Mała darła się i prosiła go o zwrot. [W tył przez lewe ramię.] Ten tylko głupio się śmiał.
- Malfoy nie męcz dziewczynki i oddaj jej kotka.
- A to niby, czemu?
- Bo to dziecinnie głupie.
- Nie obchodzi mnie zdanie jakiejś szlamy.
- Malfoy!
- Czego?!
- Oddaj tego kota małej i daj mi spokój! [Daj jej kota, daj mi spokój... facet to zawsze musi wszystko kobietom dawać.] [Wystawiasz się na oczywistą ripostę.]
- A ja niby zawracam ci głowę?
- Wiesz, nie! Twój sobowtór!
Podeszła do chłopaka i zmierzyła go groźnym wzrokiem. [1,75 cm.] [W tekście jest, że wcześniej już podeszła do Malfoya. Najwyraźniej miała początki ślepoty, skoro żeby zmierzyć go wzrokiem, musiała podejść jeszcze bliżej. Nie było siedzieć tyle w tej bibliotece.] On się zaśmiał.
- Do cholery, Malfoy! Zostaw tą biedną dziewczynkę i jej zwierzaka!!
Znowu się zaśmiał. Hermionę bardzo to zirytowało.
- Kurwa! Malfoy! – na szczęście bibliotekarki nie było, bo wyszła, ["Brat Wściekłego Węża już nie żył, bo był zabity."] ale gdyby to usłyszała…
- Wiesz, Granger…Złość piękności szkodzi. –Zaśmiał się znowu i podniósł kota jeszcze wyżej. Dziewczyna się rozpłakała (słabe nerwy), a Hermiona spojrzała na niego z pogardą. [Co ten kot mu zawinił, że do niego z taką pogardą, to nie wiem. Może po prostu z tej ślepoty miała spojrzeć na Malfoya, a wyszło, że na kota.]
- Malfoy, nie wkurzaj mnie…
- Bo?
Hermiona przyłożyła blondynowi pięścią. Ten upuścił kota a Hermiona błyskawicznie go złapała i podała pierwszoklasistce. Dziewczyna podziękowała i pobiegła do swoich koleżanek. Malfoy stał i trzymał się za szczękę. Po chwili się wyprostował. [Choroba XXI wieku - takie ma skrzywienie kręgosłupa, że do szczęki już nie sięga wyprostowany.]
- Granger, zadziwiasz mnie…Nie wiedziałem, że szlamy mają taki sierpowy.
- Nie nazywaj mnie tak, Malfoy bo oberwiesz znowu. [No nie wiem, czy lepiej zostać nazwanym „szlamą” czy „Malfoy-bo-oberwiesz-znowu”.] [Brzmi jak ktoś adoptowany przez Argonian*.] I daj mi wreszcie święty spokój, mam dość użerania się z tobą.
- A ja z tobą nie…- szepnął Draco i po chwili zaświeciły mu się oczy. [Z lekkim opóźnieniem, bo miał w nich jarzeniówki.]
- Co ty tam chrzanisz?
- Mówię, że nie wyrażaj się Granger!
- A to czemu?
- Bo to nieładnie.
- Nieładnie jest zabierać ukochane zwierzątko dziewczynie z pierwszej klasy tylko po to, żeby się popisać. Wyrażanie się to normalka!
- Ty tak uważasz?
- Tak. O, daj mi już spokój… [„O, daj mi wolność lub śmierć daj! Ewentualnie może być spokój.”]
Zdenerwowana Hermiona wzięła swoje rzeczy i wyszła z biblioteki. Było wcześnie. Miała jeszcze parę godzin do obiadu. A jutro lekcje…Ruszyła korytarzem na błonia. Kiedy się tam znalazła usiadła pod drzewem i zatopiła się w lekturze. Po chwili usłyszała kroki. [Wzrok miała kijowy, za to słuch świetny – słyszała kroki na trawie, którą porośnięte były błonia.] Niestety Malfoy nie chciał zrezygnować.
- Czy ty mi dasz wreszcie spokój? [Proponuję pijacką grę: Czytamy ten rozdział od nowa i za każdym razem, kiedy Hermiona powie do Malfoya „daj mi spokój”, obalamy kielicha.]
- Co?
Hermiona się odwróciła. To nie był wcale Malfoy. Tylko jakiś krukon. [Przecinkowi. Który był w tym zdaniu. Urwało ptaszka.] Zaczerwieniła się i przeprosiła brązowowłosego chłopaka, który poszedł dalej.
- Ja już mam zwidy…
- Zgadzam się, Granger.
Malfoy wyskoczył zza drzewa. [A wild MALFOY appeared! Fight/Pkmn/Item/Run. (Naturalnie, bo była w trawie.)] Usiadł obok niej.
- Powtórzę, chociaż pewnie słyszałeś…Dasz mi wreszcie spokój? [I na drugą nóżkę!]
- Nie.
- A to, dlaczego?
- Bo nie mam co robić, a ty jesteś dla mnie świetną rozrywką.
Hermiona potrząsnęła głową i wróciła do książki. Malfoy patrzył się jak czyta. O dziwo nic nie mówiąc. [Zabawne, jak jak czytam książkę, to zazwyczaj nawijam jak najęty. O dupie Maryny.] Niestety ten spokój przerwał pewien mops…
[...To naprawdę tak się kończy.] [Właśnie miałem mieć zawał od tego napięcia na koniec, ale musiałem to odłożyć, bo nie zrozumiałem sensu suspensu.]

* Jedna z ras w The Elder Scrolls III: Morrowind, której przedstawiciele mają w tłumaczeniu na mowę wspólną takie imiona, jak „Tylko-On-Tam-Stoi”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz