Postanowiłem dziś zachować się jak supermarket i w swoje urodziny dać prezent wam zamiast odwrotnie - prezent w postaci tego zaiste dziwacznego rozdziału. Było trochę tak, że specjalnie nic się w nim nie działo, więc z nijakiej treści wynikły pewnie nie najlepsze komentarze; z drugiej strony pod wpływem pewnej niedawno otrzymanej książki ogarnął mnie szał rymowania i ogólnie literatury, dlatego w tym odcinku znajdziecie ponadprzeciętną ilość mojej kochanej grafomanii. Mam nadzieję, że wywoła ona kilka uśmiechów.
Oryginał tutaj. Zapraszam do lektury.
Tekst bez poprawek:
Hermione & Draco story
--- czapter sri-ęd-ferty ---
Hermiona otworzyła swoje śliczne oczęta. [Nallatolek jeśt jakoś śtlaśnie infantylny.] Ziewnęła głośno, zapominając o manierach. Potem mocno się przeciągnęła.
- No, no…Granger, taki brak manier?
- Kto to mówi, Malfoy.
- Co masz na myśli?
- Wszystko.
- Czy wątpi pani w moje maniery? –Draco pochylił się nad Mioną i gorąco ją ucałował. [„Gorąco ucałować” to trochę jak „namiętnie pogłaskać” – zamiary wybitnie erotyczne, ale czasownik nie ten…]
Uśmiechnęli się do siebie.
- Nie wątpię proszę pana.
- W takim razie, mój ty skarbie…Czas na lekcje.
- Co mam pierwsze?- Spytała dziewczyna.
- Eliksiry…Ze mną. –Hermiona zrobiła ponurą minę.
- nie lubisz spędzać czasu ze mną? [Nie, kiedy zaczynasz zdania małą literą.]
- Z tobą? Kocham…Jak i ciebie…Ale ze Snapem…nie.
- No cóż. Trudno. [Rozmowa istotna fabularnie.]
Hermiona i Draco ubrali się. Potem oboje popędzili do WS aby zjeść śniadanie. [Ta scena kojarzy mi się z Kojotem goniącym Strusia Pędziwiatra, przez co nieco traci na powadze.] Wchodząc do sali nie wywołali nawet takiego dużego zdziwienia. Wyjątkowo Draco usiadł obok Hermiony przy stole gryfonów, na co niektórzy z nich zareagowali pomrukami niezadowolenia. [Doliczyłem się ośmiu pomruków. To znaczy, że inni Gryfoni nie pomruknęli.]
- Czego jęczycie idioci?
Hermiona spiorunowała wzrokiem Malfoya. [Hermiona ma telepatyczną władzę nad oczami Malfoya: piorunuje ludzi jego wzrokiem.]
- No co?
- Nic już.
Do WS weszli Harry i Ron. Weasley usiadł niedaleko Hermiony a kiedy zobaczył obok niej Dracona, wypluł swoją jajecznicę na talerz. [Scena ta przebiegała tak: Ron usiadł, w pośpiechu wciągnął całą jajecznicę naraz, magazynując ją w policzkach jak chomik, po czym na widok Malfoya miotnął całością prosto na talerz.] Po chwili zaśmiał się chamsko.
- No, no.. Widzę, że nasza szlamiasta dziwka zaprosiła tu swojego durnego chłopaka. [Przy „durnym” zmiękły mi kolana. To powinno być cenzurowane.]
- Zamknij się Wieprzlej.
- Nie. To ty się przymknij Malfoy. Jakbyś nie zauważył to MÓJ stół. Ja dyktuję zasady, przynajmniej dla ciebie. [Jedną z nich jest: tylko jeden przecinek na wypowiedź. Bez odwołania.]
- Ronaldzie, to nie twój stół, a stół gryfonów! Ja tez jestem gryfonką i mam prawo zaprosić na śniadanie mojego CHŁOPAKA.
Ron prychnął. Draco objął smutną dziewczynę, której nagle odechciało się jeść. Pożegnała się z oniemiałym Harrym oraz Ginny i wstała.
- Choć KOCHANIE.
[Choć kochanie złe okrutnie
(Zwłaszcza miłość do Hermiony),
Z ortografią w Wordzie trudniej,
Gdy cię zagną homofony.] –powiedział Draco, kładąc nacisk na ostatnie słowo. Chciał by Ron usłyszał, co mówi do Hermiony. Chciał by rudy gryfon [Chciałby rudy gryfon, ale nie może.] poczuł się chociaż troszkę upokorzony, zdołowany. Tym samym uszczęśliwił dziewczynę. Oboje ruszyli w stronę lochów. Kiedy byli tuz przed klasą, usłyszeli dziwny trzask.( kto naprawde to czyta niech w komie napisze:mrok) [Autorka to dopiero ma wymagania – ludzie mają zapadać w śpiączkę i w tym stanie pisać o jakichś mrokach…]
- Słyszałeś?
- Tak, Granger. Jeszcze głuchy nie jestem.
- Jak myślisz, co to było?
- Nie wiem, ale możemy to sprawdzić. – Nie wiadomo skąd pojawił się Harry. [A wild HARRY appeared! [FIGHT] [ITEM] [PKMN] [RUN] ]
- Potter? Co ty tu robisz?
- Słyszałem to, co wy. To, co? [Słuszne wątpliwości autorki potwierdzają się: pomiędzy „to” a „co” nie należało wstawiać przecinka.] Piszesz się na to, Malfoy? Bo Hermiona to tak, no nie?
[Bo tak to, to tak bo, bo tak to, no nie?
Stoi na stacji Brązowowłosa,
Piękna, ponętna, z talią jak osa;
Autorka zgłoski powoli ciosa,
Aż chce się komuś przestawić nosa.] – Puścił oko do Miony. Draco wiedział, że Potter ma rację. Brązowowłosa na pewno pójdzie. A on jej nie zostawi.
- Jasne, że idę. Co ty myślałeś?
Harry wzruszył ramionami. Cała trójka pobiegła w stronę tajemniczych trzasków. [Witamy w Ashville. Sklep: na północ. Świątynia: na zachód. Tajemnicze trzaski: na północ.] A te były coraz głośniejsze. Dotarli do jakiś zamkniętych drzwi. Hermiona otworzyła je jednym zaklęciem. Cicho weszli do opuszczonego pokoju. Wokół panował chłód i dało się czuć zapach stęchlizny. W samym koncie pokoju siedziała Violet. [I liczyła dolary z konta.] Mówiła do jakiegoś lusterka. [„Lustereczko, powiedz przecie…”.] Z jego wnętrza [Nowe lusterka IMAX 3D: teraz z głębią i wnętrzem.] dało się słyszeć głos… [„Tak, pani, jesteś najbardziej fioletową osobą na świecie”.]
Harry zaklął cicho. Jego głowę przeszył ogromny ból. [A masz, dziadu, za przeklinanie.]
- Harry…-cicho szepnęła Hermiona – Blizna cię boli? Tak Harry? [W połowie zdania Hermiona odebrała telefon od Harry’ego.]
- Tak, ale się nie przejmuj…-Hermiona objęła przyjaciela. Po chwili ten poczuł się lepiej. [Hermiona leczy przytulaniem.] Cala trójka wstrzymała oddechy [Harry wstrzymał dwa, a Ron i Hermiona po trzy.] i wsłuchała się w rozmowę Violet z Czarnym Panem.
- Czy masz na oku Draco i ta jego szlamę? [Wyczuwam problemów ze zgodności związku.]
- Tak, ojcze.
- W takim razie, dobrze. Już niedługo zniszczysz Pottera i Dumbledora.
- Kiedy? I jak?
- To proste. Najpierw zajmiesz się Malfoyem. I ta szlamą. Zabijesz szlamę. Draco się załamie. I wtedy zabijesz i jego. [To lusterko ma chyba limit transferu danych, bo Voldemort wali krótko i na temat. „Zająć się Malfem STOP Szlama kaput STOP Draco w ryk STOP I jego też szlus STOP”.] Cóż, miał być śmierciożercą, ale teraz przeszedł na stronę Pottera. [Potterska strona Mocy kusząca jest.] Już nie jest mi potrzebny.
Po pokoju rozległ się śmiech. [Rozłożył się po całym pokoju i nie mam gdzie nawet wsadzić szczoteczki do zębów.] Draco i Harry znali ten śmiech. I to dobrze.
- Kiedy zginie Draco, zajmiesz się Dumbledorem. A teraz idź Już! [Już, usłyszawszy tak zdecydowany rozkaz, połusznie odeszła.] Nikt nie może cię zobaczyć!
Violet również się zaśmiała. Draco złapał Hermionę za rękę i wszyscy pobiegli do dyrektora. Teraz, kiedy znali już plany Voldemorta, musieli działać…
[Fanfik zakończymy jednoaktowym dramatem pt. „Plany Voldemorta”.
PLANY VOLDEMORTA
Dramatis personae
Voldemort – czarny władca ciemności i śpiączkowych mroków.Violet – fiołkooka córka Voldemorta.
Harry, Ron, Malfoy i Hermiona – czarodzieje, wrogowie powyższych dwojga.
AKT I
Scena I
VIOLET:
(poprawia makijaż i sprawdza odbłysk wściekle białych zębów w lusterku, przez które rozmawia z VOLDEMORTEM)
Co będziemy dzisiaj robić, mój wężowzroki ojcze?
VOLDEMORT:
(z lusterka)
To samo, co w każdym tomie, moja fioletoślepia córko. Spróbujemy zabić Pottera i Dumbledore’a.
(śmieje się okrutnie)
VIOLET:
(śmieje się równie okrutnie)
HARRY, RON, MALFOY i HERMIONA:
(na stronie, chórem)
Dobra, znamy już w szczegółach plany Voldemorta!
(biegną do dyrektora)
(kurtyna)]
Wydawało mi się, że wierszyki i telegram z limitem transferu danych mnie rozwaliły. Myliłam się. Potem był trochę dramat, trochę tragikomedia, a trochę oplułam monitor herbatą.
OdpowiedzUsuń<3
Nie ma to ja opluć monitor herbatą xD
UsuńPS : napiszcie nowy fanfik !
Jak miło tu wejść i zobaczyć nową część :D I to jeszcze tak wspaniale ozdobioną Twoimi autorskimi wstawkami. Jak zwykle przez cały rozdział uśmiech nie schodził mi z twarzy, ale transfer danych był najlepszy! :D Znów zaczyna się ten okres studiów kiedy potrzebne będzie wsparcie. Tak więc liczę, że jeszcze coś tuta dodasz :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ps. mocno opóźnione: sto lat :P