wtorek, 25 marca 2014

Bezsenna hogwarcka śpiączka

Znów ujmę sobie parę godzin snu, żeby napisać nowy rozdział fanfika, ale - o ile pamiętam - nigdy jeszcze nie żałowałem zrobienia tego, choć niekiedy siedziałem i do piątej, zanim skończyłem wszystkie poprawki.

Postanowiłem dziś zachować się jak supermarket i w swoje urodziny dać prezent wam zamiast odwrotnie - prezent w postaci tego zaiste dziwacznego rozdziału. Było trochę tak, że specjalnie nic się w nim nie działo, więc z nijakiej treści wynikły pewnie nie najlepsze komentarze; z drugiej strony pod wpływem pewnej niedawno otrzymanej książki ogarnął mnie szał rymowania i ogólnie literatury, dlatego w tym odcinku znajdziecie ponadprzeciętną ilość mojej kochanej grafomanii. Mam nadzieję, że wywoła ona kilka uśmiechów.

Oryginał tutaj. Zapraszam do lektury.

Tekst bez poprawek:
Hermiona otworzyła swoje śliczne oczęta. Ziewnęła głośno, zapominając o manierach. Potem mocno się przeciągnęła.
- No, no…Granger, taki brak manier?
- Kto to mówi, Malfoy.
- Co masz na myśli?
- Wszystko.
- Czy wątpi pani w moje maniery? –Draco pochylił się nad Mioną i gorąco ją ucałował.
Uśmiechnęli się do siebie.
- Nie wątpię proszę pana.
- W takim razie, mój ty skarbie…Czas na lekcje.
- Co mam pierwsze?- Spytała dziewczyna.
- Eliksiry…Ze mną. –Hermiona zrobiła ponurą minę.
- nie lubisz spędzać czasu ze mną?
- Z tobą? Kocham…Jak i ciebie…Ale ze Snapem…nie.
- No cóż. Trudno.
Hermiona i Draco ubrali się. Potem oboje popędzili do WS aby zjeść śniadanie. Wchodząc do sali nie wywołali nawet takiego dużego zdziwienia. Wyjątkowo Draco usiadł obok Hermiony przy stole gryfonów, na co niektórzy z nich zareagowali pomrukami niezadowolenia.
- Czego jęczycie idioci?
Hermiona spiorunowała wzrokiem Malfoya.
- No co?
- Nic już.
Do WS weszli Harry i Ron. Weasley usiadł niedaleko Hermiony a kiedy zobaczył obok niej Dracona, wypluł swoją jajecznicę na talerz. Po chwili zaśmiał się chamsko.
- No, no.. Widzę, że nasza szlamiasta dziwka zaprosiła tu swojego durnego chłopaka.
- Zamknij się Wieprzlej.
- Nie. To ty się przymknij Malfoy. Jakbyś nie zauważył to MÓJ stół. Ja dyktuję zasady, przynajmniej dla ciebie.
- Ronaldzie, to nie twój stół, a stół gryfonów! Ja tez jestem gryfonką i mam prawo zaprosić na śniadanie mojego CHŁOPAKA.
Ron prychnął. Draco objął smutną dziewczynę, której nagle odechciało się jeść. Pożegnała się z oniemiałym Harrym oraz Ginny i wstała.
- Choć KOCHANIE. –powiedział Draco, kładąc nacisk na ostatnie słowo. Chciał by Ron usłyszał, co mówi do Hermiony. Chciał by rudy gryfon poczuł się chociaż troszkę upokorzony, zdołowany. Tym samym uszczęśliwił dziewczynę. Oboje ruszyli w stronę lochów. Kiedy byli tuz przed klasą, usłyszeli dziwny trzask.( kto naprawde to czyta niech w komie napisze:mrok)
- Słyszałeś?
- Tak, Granger. Jeszcze głuchy nie jestem.
- Jak myślisz, co to było?
- Nie wiem, ale możemy to sprawdzić. – Nie wiadomo skąd pojawił się Harry.
- Potter? Co ty tu robisz?
- Słyszałem to, co wy. To, co? Piszesz się na to, Malfoy? Bo Hermiona to tak, no nie? – Puścił oko do Miony. Draco wiedział, że Potter ma rację. Brązowowłosa na pewno pójdzie. A on jej nie zostawi.
- Jasne, że idę. Co ty myślałeś?
Harry wzruszył ramionami. Cała trójka pobiegła w stronę tajemniczych trzasków. A te były coraz głośniejsze. Dotarli do jakiś zamkniętych drzwi. Hermiona otworzyła je jednym zaklęciem. Cicho weszli do opuszczonego pokoju. Wokół panował chłód i dało się czuć zapach stęchlizny. W samym koncie pokoju siedziała Violet. Mówiła do jakiegoś lusterka. Z jego wnętrza dało się słyszeć głos…
Harry zaklął cicho. Jego głowę przeszył ogromny ból.
- Harry…-cicho szepnęła Hermiona – Blizna cię boli? Tak Harry?
- Tak, ale się nie przejmuj…-Hermiona objęła przyjaciela. Po chwili ten poczuł się lepiej. Cala trójka wstrzymała oddechy i wsłuchała się w rozmowę Violet z Czarnym Panem.
- Czy masz na oku Draco i ta jego szlamę?
- Tak, ojcze.
- W takim razie, dobrze. Już niedługo zniszczysz Pottera i Dumbledora.
- Kiedy? I jak?
- To proste. Najpierw zajmiesz się Malfoyem. I ta szlamą. Zabijesz szlamę. Draco się załamie. I wtedy zabijesz i jego. Cóż, miał być śmierciożercą, ale teraz przeszedł na stronę Pottera. Już nie jest mi potrzebny.
Po pokoju rozległ się śmiech. Draco i Harry znali ten śmiech. I to dobrze.
- Kiedy zginie Draco, zajmiesz się Dumbledorem. A teraz idź Już! Nikt nie może cię zobaczyć!
Violet również się zaśmiała. Draco złapał Hermionę za rękę i wszyscy pobiegli do dyrektora. Teraz, kiedy znali już plany Voldemorta, musieli działać…

Hermione & Draco story
--- czapter sri-ęd-ferty ---


Hermiona otworzyła swoje śliczne oczęta. [Nallatolek jeśt jakoś śtlaśnie infantylny.] Ziewnęła głośno, zapominając o manierach. Potem mocno się przeciągnęła.
- No, no…Granger, taki brak manier?
- Kto to mówi, Malfoy.
- Co masz na myśli?
- Wszystko.
- Czy wątpi pani w moje maniery? –Draco pochylił się nad Mioną i gorąco ją ucałował. [„Gorąco ucałować” to trochę jak „namiętnie pogłaskać” – zamiary wybitnie erotyczne, ale czasownik nie ten…]
Uśmiechnęli się do siebie.
- Nie wątpię proszę pana.
- W takim razie, mój ty skarbie…Czas na lekcje.
- Co mam pierwsze?- Spytała dziewczyna.
- Eliksiry…Ze mną. –Hermiona zrobiła ponurą minę.
- nie lubisz spędzać czasu ze mną? [Nie, kiedy zaczynasz zdania małą literą.]
- Z tobą? Kocham…Jak i ciebie…Ale ze Snapem…nie.
- No cóż. Trudno. [Rozmowa istotna fabularnie.]
Hermiona i Draco ubrali się. Potem oboje popędzili do WS aby zjeść śniadanie. [Ta scena kojarzy mi się z Kojotem goniącym Strusia Pędziwiatra, przez co nieco traci na powadze.] Wchodząc do sali nie wywołali nawet takiego dużego zdziwienia. Wyjątkowo Draco usiadł obok Hermiony przy stole gryfonów, na co niektórzy z nich zareagowali pomrukami niezadowolenia. [Doliczyłem się ośmiu pomruków. To znaczy, że inni Gryfoni nie pomruknęli.]
- Czego jęczycie idioci?
Hermiona spiorunowała wzrokiem Malfoya. [Hermiona ma telepatyczną władzę nad oczami Malfoya: piorunuje ludzi jego wzrokiem.]
- No co?
- Nic już.
Do WS weszli Harry i Ron. Weasley usiadł niedaleko Hermiony a kiedy zobaczył obok niej Dracona, wypluł swoją jajecznicę na talerz. [Scena ta przebiegała tak: Ron usiadł, w pośpiechu wciągnął całą jajecznicę naraz, magazynując ją w policzkach jak chomik, po czym na widok Malfoya miotnął całością prosto na talerz.] Po chwili zaśmiał się chamsko.
- No, no.. Widzę, że nasza szlamiasta dziwka zaprosiła tu swojego durnego chłopaka. [Przy „durnym” zmiękły mi kolana. To powinno być cenzurowane.]
- Zamknij się Wieprzlej.
- Nie. To ty się przymknij Malfoy. Jakbyś nie zauważył to MÓJ stół. Ja dyktuję zasady, przynajmniej dla ciebie. [Jedną z nich jest: tylko jeden przecinek na wypowiedź. Bez odwołania.]
- Ronaldzie, to nie twój stół, a stół gryfonów! Ja tez jestem gryfonką i mam prawo zaprosić na śniadanie mojego CHŁOPAKA.
Ron prychnął. Draco objął smutną dziewczynę, której nagle odechciało się jeść. Pożegnała się z oniemiałym Harrym oraz Ginny i wstała.
- Choć KOCHANIE.
[Choć kochanie złe okrutnie
(Zwłaszcza miłość do Hermiony),
Z ortografią w Wordzie trudniej,
Gdy cię zagną homofony.]
–powiedział Draco, kładąc nacisk na ostatnie słowo. Chciał by Ron usłyszał, co mówi do Hermiony. Chciał by rudy gryfon [Chciałby rudy gryfon, ale nie może.] poczuł się chociaż troszkę upokorzony, zdołowany. Tym samym uszczęśliwił dziewczynę. Oboje ruszyli w stronę lochów. Kiedy byli tuz przed klasą, usłyszeli dziwny trzask.( kto naprawde to czyta niech w komie napisze:mrok) [Autorka to dopiero ma wymagania – ludzie mają zapadać w śpiączkę i w tym stanie pisać o jakichś mrokach…]
- Słyszałeś?
- Tak, Granger. Jeszcze głuchy nie jestem.
- Jak myślisz, co to było?
- Nie wiem, ale możemy to sprawdzić. – Nie wiadomo skąd pojawił się Harry. [A wild HARRY appeared! [FIGHT] [ITEM] [PKMN] [RUN] ]
- Potter? Co ty tu robisz?
- Słyszałem to, co wy. To, co? [Słuszne wątpliwości autorki potwierdzają się: pomiędzy „to” a „co” nie należało wstawiać przecinka.] Piszesz się na to, Malfoy? Bo Hermiona to tak, no nie?  
[Bo tak to, to tak bo, bo tak to, no nie?
Stoi na stacji Brązowowłosa,
Piękna, ponętna, z talią jak osa;
Autorka zgłoski powoli ciosa,
Aż chce się komuś przestawić nosa.]
– Puścił oko do Miony. Draco wiedział, że Potter ma rację. Brązowowłosa na pewno pójdzie. A on jej nie zostawi.
- Jasne, że idę. Co ty myślałeś?
Harry wzruszył ramionami. Cała trójka pobiegła w stronę tajemniczych trzasków. [Witamy w Ashville. Sklep: na północ. Świątynia: na zachód. Tajemnicze trzaski: na północ.] A te były coraz głośniejsze. Dotarli do jakiś zamkniętych drzwi. Hermiona otworzyła je jednym zaklęciem. Cicho weszli do opuszczonego pokoju. Wokół panował chłód i dało się czuć zapach stęchlizny. W samym koncie pokoju siedziała Violet. [I liczyła dolary z konta.] Mówiła do jakiegoś lusterka. [„Lustereczko, powiedz przecie…”.] Z jego wnętrza [Nowe lusterka IMAX 3D: teraz z głębią i wnętrzem.] dało się słyszeć głos… [„Tak, pani, jesteś najbardziej fioletową osobą na świecie”.]
Harry zaklął cicho. Jego głowę przeszył ogromny ból. [A masz, dziadu, za przeklinanie.]
- Harry…-cicho szepnęła Hermiona – Blizna cię boli? Tak Harry? [W połowie zdania Hermiona odebrała telefon od Harry’ego.]
- Tak, ale się nie przejmuj…-Hermiona objęła przyjaciela. Po chwili ten poczuł się lepiej. [Hermiona leczy przytulaniem.] Cala trójka wstrzymała oddechy [Harry wstrzymał dwa, a Ron i Hermiona po trzy.] i wsłuchała się w rozmowę Violet z Czarnym Panem.
- Czy masz na oku Draco i ta jego szlamę? [Wyczuwam problemów ze zgodności związku.]
- Tak, ojcze.
- W takim razie, dobrze. Już niedługo zniszczysz Pottera i Dumbledora.
- Kiedy? I jak?
- To proste. Najpierw zajmiesz się Malfoyem. I ta szlamą. Zabijesz szlamę. Draco się załamie. I wtedy zabijesz i jego. [To lusterko ma chyba limit transferu danych, bo Voldemort wali krótko i na temat. „Zająć się Malfem STOP Szlama kaput STOP Draco w ryk STOP I jego też szlus STOP”.] Cóż, miał być śmierciożercą, ale teraz przeszedł na stronę Pottera. [Potterska strona Mocy kusząca jest.] Już nie jest mi potrzebny.
Po pokoju rozległ się śmiech. [Rozłożył się po całym pokoju i nie mam gdzie nawet wsadzić szczoteczki do zębów.] Draco i Harry znali ten śmiech. I to dobrze.
- Kiedy zginie Draco, zajmiesz się Dumbledorem. A teraz idź Już! [Już, usłyszawszy tak zdecydowany rozkaz, połusznie odeszła.] Nikt nie może cię zobaczyć!
Violet również się zaśmiała. Draco złapał Hermionę za rękę i wszyscy pobiegli do dyrektora. Teraz, kiedy znali już plany Voldemorta, musieli działać…

[Fanfik zakończymy jednoaktowym dramatem pt. „Plany Voldemorta”.

PLANY VOLDEMORTA 

Dramatis personae

Voldemort – czarny władca ciemności i śpiączkowych mroków.
Violet – fiołkooka córka Voldemorta.
Harry, Ron, Malfoy i Hermiona – czarodzieje, wrogowie powyższych dwojga.

AKT I

Scena I

 

VIOLET:
(poprawia makijaż i sprawdza odbłysk wściekle białych zębów w lusterku, przez które rozmawia z VOLDEMORTEM)
Co będziemy dzisiaj robić, mój wężowzroki ojcze?

VOLDEMORT:

(z lusterka)
To samo, co w każdym tomie, moja fioletoślepia córko. Spróbujemy zabić Pottera i Dumbledore’a.
(śmieje się okrutnie)

VIOLET:

(śmieje się równie okrutnie)

HARRY, RON, MALFOY i HERMIONA:
(na stronie, chórem)
Dobra, znamy już w szczegółach plany Voldemorta! 


(biegną do dyrektora)


(kurtyna)]

3 komentarze:

  1. Wydawało mi się, że wierszyki i telegram z limitem transferu danych mnie rozwaliły. Myliłam się. Potem był trochę dramat, trochę tragikomedia, a trochę oplułam monitor herbatą.
    <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma to ja opluć monitor herbatą xD
      PS : napiszcie nowy fanfik !

      Usuń
  2. Jak miło tu wejść i zobaczyć nową część :D I to jeszcze tak wspaniale ozdobioną Twoimi autorskimi wstawkami. Jak zwykle przez cały rozdział uśmiech nie schodził mi z twarzy, ale transfer danych był najlepszy! :D Znów zaczyna się ten okres studiów kiedy potrzebne będzie wsparcie. Tak więc liczę, że jeszcze coś tuta dodasz :)
    Pozdrawiam!
    Ps. mocno opóźnione: sto lat :P

    OdpowiedzUsuń