niedziela, 7 sierpnia 2016

Rzecz o śmieciach, Hitlerze i obrączkowaniu

Prawo Godwina już w tytule? Wróciłem z przytupem!

Czas leci naprawdę szybko. Nim się zorientowałem, minął rok, od kiedy dodałem ostatnio rozdział... Dziękuję tutaj mojej Marcie za to, że nie zmęczyła jej się ręka, gdy wbijała mi nią do mojej tępej makówy, że powinienem skończyć tego fanfika. Tej samej ręki - a zapewne i drugiej, bezwzrokowo! - przyłożyła także do swoich, jak zwykle czerwonych, komentarzy. Ze swojej strony zaś długą nieobecność i powrót autora marnotrawnego podsumuję, cytując jeden z komentarzy znajdujących się pod oryginałem tego rozdziału - jestem prawie pewien, że autorka tego wpisu nie miała na myśli mnie, gdy go dodawała, ale chrzanić kontekst. Kontekst jest dla frajerów.

Jak zwykle notka wyjebna a ja juz sie balam ze nie bedzie wogole zadnje historyjki. pozdrawiam cie i zyc wesolych swiat

Zaiste, zyc nie umierac.

Mam także zaszczyt przedstawić nowego komentatora-nabijatora, który być może zostanie z nami na dłużej - mój bardzo dobry kolega z pracy, znany w kręgach zainteresowanych jako Świstak. Nie lubi żartów o sreberkach i filmów o przeżywaniu w kółko tego samego dnia, ale najwyraźniej lubi zieleń. Dmuchał więc, chuchał i jednym świstokliknięciem dopisał się do naszej Literackie Majstersztyki Krotofilne a... Śmieszne... Hall... of Fame.

Cóż, chłopaki od marketingu muszą jeszcze popracować nad nazwami. W międzyczasie zapraszam do lektury!

Tekst bez poprawek:
Niektóre dziewczyny westchnęły, gdyż była to scena bardzo romantyczna. Hermiona wstrzymała oddech i uśmiechnęła się promiennie. A wiec, to był plan Dracona.
Sam blondyn podszedł do gryfonki i uklęknął przed nią. Z kieszeni garnituru wyjął nieduże pudełeczko. Wyciągnął rękę z pudełeczkiem do Hermiony i uchylił wieko. Oczom wszystkich ukazał się piękny diamentowy pierścionek. Miona aż westchnęła. Draco wziął jej prawą rękę w swoją ciepłą dłoń i spojrzał się w jej piękne, orzechowe oczy.
- Hermiono, wyjdziesz za mnie? –Spytał najcieplejszym tonem na jaki było go stać. Aż się wzdrygnął. Miona spojrzała mu głęboko w oczy, uśmiechnęła się, a po jej policzku popłynęła łza, tym razem łza wzruszenia i szczęścia.
- Tak. –Przemówiła aksamitnym głosem. Draco wyjął pierścionek z pudełeczka i nałożył go na serdeczny palec dziewczyny. Pasował idealnie. Kiedy Draco wstał i przytulił do siebie Hermionę, po Sali rozległy się oklaski. Po twarzach niektórych można było poznać, że się wzruszyli. Nawet dyrektor, który również był światkiem tego zdarzenia, zaczerwienił się ze zdumienia i szczęścia. Po ciemnej brodzie Hagrida płynęły łzy (wzruszenia) a McGonagall śmiała się serdecznie i klaskała w dłonie. Snape charczał i warczał, ale nim to się nikt nie przejmował.

- Widzisz, Ron. Mówiłem.
- A czy ja kiedykolwiek myślałem inaczej? Co ty gadasz, Harry?
- Nic, nic…
Muzyka zaczęła znów grać. Szczęśliwa jak nigdy Hermiona tańczyła wtulona w ramiona swojego narzeczonego. A Pansy? Pansy płakała i krzyczała ze złości. W końcu wybiegła z WS i nikt już jej tego wieczoru nie widział. Hermiona wplotła swoje palce w miękkie włosy blondyna.
- A więc to był twój idealny plan?
- Tak.
- Jesteś cudowny. Ale, co z twoim ojcem?
- A nie ważne. Teraz to i tak będę mieszkać z najpiękniejszą dziewczyną na ziemi.
- Tylko na Ziemi?
- Na innych planetach nie ma dziewczyn. Jeśli już to nie są godne aby je tak nazywać, bo są brzydsze niż ty.
Hermiona uśmiechnęła się na te słowa jeszcze szerzej.
I tak zakończył się bal 7-klasistów. No, może i nie tak…Balowali jeszcze bardzo długo, ale nie ma co opowiadać. Kiedy impreza się skończyła piątka uczniów ruszyła do swoich dormitoriów. Każdy z nich musiał się spakować.

Następnego dnia wszyscy pożegnali się ze łzami w oczach po raz ostatni patrząc na zamek Hogwart. Potem wsiedli do wagonów pociągu i zaczęła się długa droga powrotem do ich domów. Harry, Ron, Ginny, Hermi i Draco siedzieli w przedostatnim przedziale. Ginny smacznie spała na kolanach brata, Harry patrzył się w okno, Draco obejmował swoją dziewczynę i podparty drugą ręką spał. A Hermiona czytała kolejną książkę co jakiś czas spoglądając na zielone łąki za oknem.
Kiedy dotarli na stację Hermiona przywitała rodziców. Jak zwykle rodziny Dracona nie było. Podszedł na chwilkę do Miony i pocałował ja gorąco, nie przejmując się jej rodzicami.
- Chociaż nie będziemy się widzieć tylko jedną noc, będę tęsknił.
- Ja tez, Draco, ale wytrzymasz. – Uśmiechnęli się jeszcze do siebie, pożegnali się z resztą przyjaciół i ruszyli do domów.
- Kim jest ten miły młodzieniec, Hermiono?- Spytał tata Hermi.
- Aaa…to…
- Daj dziecku spokój. Jest już duża, ma prawo mieć chłopaka.
- Eee…To mój narzeczony.

Na początku rodzice Hermiony nie mogli się do tego przyzwyczaić, ale po jakiś 2 godzinach im minęło. Zaczęli pytać o dom i w ogóle. Hermiona wszystko i m opowiedziała w szczegółach. Że Draco ma domek w Londynie, na Pokątnej. I, że maja pieniądze oraz wszystko, co im potrzeba. Wieczorem Hermiona spakowała prawie cały swój dobytek, a potem szczęśliwa poszła spać. Rano obudził ją krzyk mamy.
- Kochanie!! Twój uroczy narzeczony przyszedł!!!! Pospiesz się!!!
- Idę mamo!
Hermiona zbiegła po schodach, a jej walizki poszybowały za nią (była już pełnoletnia jako czarownica mogła używać magii). Skoczyła w objęcia Dracona i pocałowała go w usta.


Hermione & Draco story
--- czapter nayn ęd ferty ---


Niektóre dziewczyny westchnęły, [Dokładniej - co trzecia, z wyjątkiem szóstej i piętnastej.] gdyż była to scena bardzo romantyczna. [Aż zasłużyła na swoją własną inwersję.] Hermiona wstrzymała oddech i uśmiechnęła się promiennie. [Srebrny medal dla osoby, której uda się uśmiechnąć na wstrzymanym oddechu; złoty dla takiej, której uśmiech będzie wtedy promienny.] A wiec, to był plan Dracona. [Jego planem był wiec? Wiec entów? Jeśli ma trwać tyle, co we „Władcy Pierścieni”, to ten fanfik nigdy się nie skończy…]
Sam blondyn podszedł do gryfonki i uklęknął przed nią. [Niewiarygodne! Zrobił to osobiście?!] [Nie, on miał na imię Sam. I oświadczał się na poważnie. Serious Sam.] [Gdyby to Hermiona uklękła przed Draconem, historia mogłaby potoczyć się zupełnie inaczej. Chociaż jakby przeszukać Internet…] Z kieszeni garnituru wyjął nieduże pudełeczko. [Przymiotnik był konieczny, żeby czytelnik przez przypadek nie wyobraził sobie jakiegoś MONSTRUALNEGO PUDEŁECZKA.] Wyciągnął rękę z pudełeczkiem [Tak, pudełeczko. Pamiętamy z poprzedniego zdania.] do Hermiony i uchylił wieko. Oczom wszystkich ukazał się piękny diamentowy pierścionek. [Jestem zawiedziona. „Wieko” sugerowało, że ukaże się cała skrzynia skarbów.] [Swoją drogą, chyba powinno być „pierścionek z diamentem”. Nie jest on wszak zrobiony z diamentu, kamień jest do niego jedynie przytwierdzony. Dla przykładu: na nakrycie głowy z pluszową kulką na czubku nie powiedziałbym „pomponowa czapka”, a mężczyzny, który nie obawia się wyzwań, nie nazwałbym raczej „jajowym facetem”.] Miona aż westchnęła. [Wymiona to ma krowa.] [Prawie się zgadza, bo nasza orzechowłosooka gryfonka tak dużo czyta, że jest okrutnie w y u m i o n a…] Draco wziął jej prawą rękę w swoją ciepłą dłoń [Fanfik, słuchaj, mamy tu, w mordę, romantyczny moment. Nie musimy chyba skupiać się na dokładnej choreografii i podawać wszystkich warunków fizycznych tej sytuacji.] i spojrzał się w jej piękne, orzechowe oczy.
- Hermiono, wyjdziesz za mnie? [„... wynieść śmieci, bo mnie się nie chce?”] –Spytał najcieplejszym tonem na jaki było go stać . [Wykosztował się chłopak na pierścionek i na ciepły ton zostały już same drobniaki.] [A cały ten wydatek dlatego, że nie chciało mu się wynosić śmieci.] Aż się wzdrygnął. [Na myśl o tym, że jest doszczętnie spłukany.] [Obierki po ogórkach już gniły.] Miona spojrzała mu głęboko w oczy, [Rozumiem więc, że wcześniej, jak on spojrzał się w jej oczy, ona zajęta była piłowaniem paznokci…] uśmiechnęła się, a po jej policzku popłynęła łza, tym razem łza wzruszenia i szczęścia. [Zbadano skład chemiczny i był zupełnie inny niż tych łez, które roniła Hermiona, kiedy Malfoy tłukł ją po łbie.]
- Tak. –Przemówiła aksamitnym głosem. Draco wyjął pierścionek z pudełeczka i nałożył go na serdeczny palec dziewczyny. [Znowu ta choreografia… Czytelnik z pewnością wie, że Malfoy nie nakładał tego pierścionka na jej duży palec u stopy.] Pasował idealnie. [Kto pasował, Malfoy? Aż takie słabe miał karty?] Kiedy Draco wstał i przytulił do siebie Hermionę , po Sali rozległy się oklaski. [Zachęcające go, by przytulił teraz Hermionę do kogoś innego.] Po twarzach niektórych można było poznać, że się wzruszyli. [Co jest bardzo niezwykłe przy oświadczynach – typową reakcją jest raczej intensywne wpatrywanie się na zegarek.] Nawet dyrektor, który również był światkiem tego zdarzenia [„Dyro” – boss gangsterskiego (pół)światka – poszedł w koronę.], zaczerwienił się ze zdumienia i szczęścia. Po ciemnej brodzie Hagrida płynęły łzy (wzruszenia) [A już myślałam, że kroił cebulę.] [Dorzuciłoby się do obierków po ogórkach, Miona by wyniosła.] a McGonagall [Poprawnie!… napisała to poprawnie! To „McGonagall” jest moim objawieniem w drodze do Damaszku - uwierzyłem w autorkę.] śmiała się serdecznie i klaskała w dłonie. [Prawdopodobnie orkiestra grała jakąś piosenkę Piotra Rubika.] Snape charczał i warczał, [Mój pies czasem też tak ma.] ale nim to się nikt nie przejmował. [No patrz, to zupełnie tak jak ja moim psem.]

- Widzisz, Ron. Mówiłem. [„Ja wiedziałem, że tak będzie” – tu ujęcie na Harry’ego w czapce z płaskim daszkiem i z ciężkim, złotym łańcuchem na szyi.]
- A czy ja kiedykolwiek myślałem inaczej? Co ty gadasz, Harry?
- Nic, nic… [Z serii „Fanfika ważkie dialogi”, odcinek 217345.]
Muzyka zaczęła znów grać. Szczęśliwa jak nigdy Hermiona tańczyła wtulona w ramiona swojego narzeczonego. A Pansy? [Witaj, równoważniku zdania. Orzeczenia wydajemy w tamtej kolejce.] Pansy płakała i krzyczała ze złości. W końcu wybiegła z WS i nikt już jej tego wieczoru nie widział. Hermiona wplotła swoje palce w miękkie włosy blondyna [I oplotła nimi idealną, aryjską głowę młodzieńca.] [Czym, palcami? Czy idealna, aryjska głowa jest wielkości mandarynki?].
- A więc to był twój idealny plan?
- Tak. [Jawohl!] [Zaręczyny błyskawiczne.]
- Jesteś cudowny. Ale, co z twoim ojcem? [Ojciec Alego ostatnio zaniemógł i Hermiona (znudzona rozmową z Draco) chciała dopytać o jego zdrowie.]
- A nie ważne. Teraz to i tak będę mieszkać z najpiękniejszą dziewczyną na ziemi.
- Tylko na Ziemi? [Nie, durna gryfonko, on powiedział „na ziemi” - małą literą. Ładniejsze dziewczyny występują, jak wiadomo, na drzewach.]
- Na innych planetach nie ma dziewczyn. Jeśli już to nie są godne aby je tak nazywać, bo są brzydsze niż ty. [Przepraszam na chwilę, muszę iść uzupełnić w Wikipedii definicję hasła „dziewczyna” o kwalifikację „nie brzydsza od gryfonki”.]
Hermiona uśmiechnęła się na te słowa jeszcze szerzej [Szerzej niż strzyga z Wiedźmina?] [Ostatnio Hermiona uśmiechnęła się, gdy Malfoy się jej oświadczał. Rozumiem, że szczerzyła się niemiłosiernie przez całą tę rozmowę i wcześniej pół tańca. Solidna żuchwa.]
I tak zakończył się bal 7-klasistów. No, może i nie tak… [Decyzje, decyzje.] Balowali jeszcze bardzo długo, ale nie ma co opowiadać. [A tak naprawdę to po prostu nikt nie pamięta, co się dalej działo. Wiecie, zaklęcie Obliwóde… ekhm, miałem na myśli Obliviate.] Kiedy impreza się skończyła piątka uczniów ruszyła do swoich dormitoriów. Każdy z nich musiał się spakować. [„Każdy”? Hermiona najwyraźniej nagle przeobraziła się w mężczyznę. Powiedziałbym, że to dziwne, ale zaraz zwalą mi się tu SJW…]

Następnego dnia wszyscy pożegnali się ze łzami w oczach [Żegnajcie, łzy w oczach! Witajcie, łzy w nosie!] po raz ostatni patrząc na zamek Hogwart. [Patrząc oczami na zamek Hogwart, Malfoy wspomniał definicję pleonazmu.] Potem wsiedli do wagonów pociągu [Pleonazm (z gr. pleonasmos, „nadmiar”) to wyrażenie…] i zaczęła się długa droga powrotem do ich domów. [Na tyle długa, że gdzieś po drodze zgubili „z” i zorientowawszy się uznali, że nie opłaca się po nie wracać.] Harry, Ron, Ginny, Hermi i Draco siedzieli w przedostatnim przedziale. Ginny smacznie spała na kolanach brata, Harry patrzył się w okno, Draco obejmował swoją dziewczynę i podparty drugą ręką spał. A Hermiona czytała kolejną książkę co jakiś czas [Co jakiś czas czytała kolejną książkę? Jak długo jedzie się z Hogwartu do Londynu?] spoglądając na zielone łąki za oknem.
Kiedy dotarli na stację Hermiona przywitała rodziców. Jak zwykle rodziny Dracona nie było. Podszedł na chwilkę do Miony i pocałował ja gorąco, nie przejmując się jej rodzicami. [Narażając się w ten sposób na pogardę teścia i nienawiść teściowej.]
- Chociaż nie będziemy się widzieć tylko jedną noc, będę tęsknił. [O, widzę, że Kombii wróciło do pisania tekstów.]
- Ja tez, Draco, ale wytrzymasz. – Uśmiechnęli się jeszcze do siebie, pożegnali się z resztą przyjaciół i ruszyli do domów.
- Kim jest ten miły młodzieniec, Hermiono?- Spytał tata Hermi. [Mając pewnie na myśli „Kim jest ten fajfus, który prawie cię przy mnie przeleciał i nawet nie kiwnął mi głową na powitanie?”]
- Aaa…to… [„Tato”. Hermiona dawno nie widziała się z ojcem i zapomniała jak się to wymawia.] [Alternatywna teoria: chce kichnąć.]
- Daj dziecku spokój. [„Nauczy się mówić w swoim czasie”.] [„Nie widzisz, że biedactwo zaziębione?”] Jest już duża, ma prawo mieć chłopaka.
- Eee…To mój narzeczony.

Na początku rodzice Hermiony nie mogli się do tego przyzwyczaić, ale po jakiś 2 godzinach im minęło. Zaczęli pytać o dom i w ogóle. [To Hermiony nie było przez cały rok – ona powinna pytać o dom. I w ogóle.] Hermiona wszystko i m opowiedziała w szczegółach. Że Draco ma domek w Londynie, na Pokątnej. I, że maja pieniądze oraz wszystko, co im potrzeba. [Pomocy! Zakopałem się w szczegółach. Niech mnie ktoś wyciągnie!] Wieczorem Hermiona spakowała prawie cały swój dobytek [Włożyła swoje biurko do jednej kieszeni spodni, a łóżko do drugiej, i z szafą w ręku wyruszyła na spotkanie wspaniałej przygody.], a potem szczęśliwa poszła spać. Rano obudził ją krzyk mamy
- Kochanie!! Twój uroczy narzeczony przyszedł!!!! [Po tym krzyku byłem pewien, że w tym momencie akcja się rozkręci… Jednak czytam za dużo kryminałów]. Pospiesz się!!! [Liczba wykrzykników jest proporcjonalna do głośności dźwięku.] [Zgodnie ze stereotypem – raczej do częstotliwości.]
- Idę mamo! [Z serii „Fanfika ważkie dialogi”, odcinek 217346.]
Hermiona zbiegła po schodach, a jej walizki poszybowały za nią (była już pełnoletnia jako czarownica [Jako dziewczyna jeszcze nie.] [Wiek czarownicy liczy się jakby w psich latach.] mogła używać magii). Skoczyła w objęcia Dracona i pocałowała go w usta. [Prosto w usta? Cóż za świntuchy. Nie licząc może sceny łóżkowej sprzed kilkunastu odcinków…]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz